Ksiądz i 4,5 miliona
O ojcu Pawle P. stało się głośno prawie rok temu. Wtedy to właśnie padły na niego pierwsze podejrzenia o przywłaszczenie 4,5 miliona złotych. Dziesięć lat temu powstała Fundacja Oratorium św. Filipa Neri.
Ojciec Paweł P. jako jedyny miał dostęp do konta. Władze Kongregacji nie wiedziały, co dzieje się na ich koncie. Jedyną osobą odpowiedzialną za jego stan był o. Paweł.
Na początku z konta znikały niewielkie kwoty. W 2002 roku zaczęły wpływać miliony. Ojciec Paweł P. przelewał pieniądze na swoje prywatne konta. Po pewnym czasie pieniądze z prywatnego konta ojca Pawła również zniknęły.
Do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko o. Pawłowi. Oskarżony ksiądz został aresztowany. Niebawem jednak opuścił areszt. Pawłowi P. przełożeni kongregacji zakazali wykonywania wszelkich duszpasterskich czynności. Zakazali oficjalnie. Jak się okazuje, oskarżony ksiądz nadal czyni posługi kapłańskie. Przyłapaliśmy ukrytą kamerą ojca Pawła P. wychodzącego z klasztoru sióstr zakonnych. Tam odprawiał mszę.
Na konto oratorium wpływały pieniądze między innymi od Józefa Sz., byłego senatora RP z ramienia PSL. i jego dwóch synów. Kwoty niebagatelne, liczone w setkach tysięcy złotych.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że prokuratura podejrzewa właśnie senatora o wpłacanie pieniędzy na konto fundacji. We wpłacaniu pieniędzy nie ma nic złego. Jednak senator, już po kilku dniach, te same pieniądze wypłacał z konta fundacji. Konta, którym zarządzał ojciec Paweł P. A takie wpłaty i wypłaty to już sprawa dla prokuratora.
Czy ksiądz pomagał w przepuszczaniu pieniędzy przez fundacyjne konto, czy robił to nieświadomie? To wyjaśni śledztwo. Na razie wiadomo, że Pawłowi P. grozi nawet do 10 lat pozbawienia wolności. *
*skrót materiału
Reporter: Karol Warda (Telewizja Polsat)