Listy społeczne po dowód
- Ojciec przyszedł o godzinie 4 rano i już stał w kolejce. Pierwsza osoba była przed urzędem o godzinie 11 wieczorem - mówi jeden z mieszkańców warszawskich Bielan. Miejskie urzędy pękają w szwach. Osiem milionów Polaków nie wymieniło jeszcze starych dowodów osobistych. Większość osób czekała na ostatnią chwilę.
Kolejki, numerki, listy społeczne, godziny czekania. Osiem milionów Polaków nie wymieniło jeszcze starych, książeczkowych dowodów osobistych. Teraz urzędy przeżywają prawdziwe oblężenie.
- To paranoja. Wszyscy zostawili to na ostatnią chwilę, a czynna jest jedna kasa - mówi jeden z mieszkańców Śródmieścia w Warszawie.
Godzina ósma rano, warszawski urząd dzielnicy Śródmieście. W kolejkach już prawie setka osób. Najważniejsze to zdobyć numerek, dzięki któremu będziemy mogli złożyć wniosek.
- Problem jest w dużych miastach. Na wsiach ludzie się zmobilizowali. W dużych miastach wiele osób odłożyło tę sprawę na ostatnią chwilę. Trzeba pogodzić się z tym, że są kolejki - tłumaczy Patrycja Hryniewicz z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
W Łodzi dowód osobisty powinno wymienić ponad 120 tysięcy mieszkańców. Kolejki w urzędach stale rosną. Zarówno po złożenie wniosku, jaki i po odbiór nowego już dokumentu. Wszystko za opłatą 30 złotych.
Skąd taka panika w Polsce? Bez nowego dowodu nie będziemy mogli wziąć kredytu czy odebrać na poczcie listu poleconego. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji chce przedłużyć ważności starych dowodów o trzy miesiące. Tak, by wszyscy zdążyli zdobyć nowy dokument.
- Minister Stasiak podjął decyzję o złożeniu wniosku o znowelizowaniu ustawy i przedłużeniu ważności dowodów do 31 marca. W sejmie zapadnie decyzja - mówi Patrycja Hryniewicz z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Mimo prawdopodobnego przedłużenia ważności starych dowodów, kolejki przed urzędami nie maleją. Bo za trzy miesiące sytuacja może się powtórzyć. *
* skrót materiału
Reporter: Aneta Krajewska
akrajewska@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)
(Telewizja Polsat)
- To paranoja. Wszyscy zostawili to na ostatnią chwilę, a czynna jest jedna kasa - mówi jeden z mieszkańców Śródmieścia w Warszawie.
Godzina ósma rano, warszawski urząd dzielnicy Śródmieście. W kolejkach już prawie setka osób. Najważniejsze to zdobyć numerek, dzięki któremu będziemy mogli złożyć wniosek.
- Problem jest w dużych miastach. Na wsiach ludzie się zmobilizowali. W dużych miastach wiele osób odłożyło tę sprawę na ostatnią chwilę. Trzeba pogodzić się z tym, że są kolejki - tłumaczy Patrycja Hryniewicz z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
W Łodzi dowód osobisty powinno wymienić ponad 120 tysięcy mieszkańców. Kolejki w urzędach stale rosną. Zarówno po złożenie wniosku, jaki i po odbiór nowego już dokumentu. Wszystko za opłatą 30 złotych.
Skąd taka panika w Polsce? Bez nowego dowodu nie będziemy mogli wziąć kredytu czy odebrać na poczcie listu poleconego. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji chce przedłużyć ważności starych dowodów o trzy miesiące. Tak, by wszyscy zdążyli zdobyć nowy dokument.
- Minister Stasiak podjął decyzję o złożeniu wniosku o znowelizowaniu ustawy i przedłużeniu ważności dowodów do 31 marca. W sejmie zapadnie decyzja - mówi Patrycja Hryniewicz z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Mimo prawdopodobnego przedłużenia ważności starych dowodów, kolejki przed urzędami nie maleją. Bo za trzy miesiące sytuacja może się powtórzyć. *
* skrót materiału
Reporter: Aneta Krajewska
akrajewska@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)
(Telewizja Polsat)