Naciągają kursantów
Trzy lata temu firma Omega reklamowała swoje usługi w szkole podstawowej w Bełżycach koło Lublina. Przedstawicielka firmy chodziła od klasy do klasy, zachęcając uczniów, aby uczyli się z Omegą języka angielskiego. Dyrektorka szkoły, która wpuściła konsultantkę do klas, dziś nie chce wystąpić przed kamerą.
Ta sama przedstawicielka firmy Omega pojawiła się też w liceum w Świdniku koło Lublina. Potem przyjechała do domu państwa L. Joanna L. podpisała z nią umowę na kurs języka angielskiego dla swojego syna. 10-miesięczny kurs z Omegą kosztuje 1500 złotych. Jednak gdy przedstawicielka handlowa Omegi zażyczyła sobie 300 złotych zaliczki, pani Joanna od razu zrezygnowała z kursu.
Syn pani Joanny nie chodził na kurs i rodzina zapomniała już o całej sprawie. Jednak po dwóch latach pani Joanna otrzymała pismo od firmy edukacyjnej Omega. Firma wzywała do zapłaty 1500 złotych za kurs języka angielskiego.
Pani Zofia Włodarczyk zdecydowała się na kursy angielskiego dla swoich dzieci. Płaciła regularnie po 240 złotych miesięcznie. Po zakończeniu kursu, również pani Zofia została wezwana przez Omegę, do zapłaty dodatkowych 400 złotych.
Zajęcia angielskiego odbywały się nieregularnie, zamieniali się lektorzy. Koledzy Łukasza Włodarczyka rezygnowali z kursu. Jednak i oni muszą teraz zapłacić Omedze, choć składali rezygnację na piśmie.
My również staramy się zapisać na kurs angielskiego w Omedze. Siedziba firmy mieści się w dwóch pokojach w budynku w Warszawie. Prezes firmy zachęca nas do nauki z Omegą. Twierdzi, że w trakcie trwania kursu można rozwiązać umowę.
Opinie kursantów i byłych nauczycieli Omegi, zamieszczone w Internecie, przeczą słowom pana prezesa. Okazuje się, że firma Omega każe płacić za kursy, które się nie odbywały, również innym kursantom. Co więcej, firma pozwała ponad 60 swoich byłych uczniów. *
* skrót materiału
Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba epocztar@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)