Nie chcieli zamknąć zabójcy?
Pani Michalina Sikorska z Klępnicy pochowała swojego syna ponad miesiąc temu. Do dziś nie może pogodzić się z tym, co się stało. 49 - letni Leszek Sikorski został napadnięty i zaatakowany nożem na terenie własnego gospodarstwa. Kilka dni później zmarł. Zabójcą okazał się 16-letni Adam M.
Jak doszło do zbrodni? 15 kwietnia tego roku, w Wielką Sobotę do domu państwa Sikorskich przyszedł Adam M. Był pijany. Chciał pożyczyć pieniądze od pana Leszka. Kiedy ich nie dostał rzucił się na mężczyznę z nożem. Zadał dwa ciosy. Ranił pana Leszka w krtań i w plecy.
Pana Leszka zabrała karetka. Niestety po kilku dniach mężczyzna umarł. Przed śmiercią jednak zdążył powiedzieć policji, kto był jego oprawcą. Policjanci natychmiast zatrzymali Adama M. Chłopak przyznał się do wszystkiego.
Rodzinie trudno jest pogodzić się z dramatem. Ale jeszcze trudniej zrozumieć, że młody bandyta nie poniósł żadnej kary. Policja już po dwóch dniach musiała wypuścić Adama M. na wolność.
Na pytanie do policji, dlaczego wypuszczono Adama M. usłyszeliśmy, że "nie ma podstaw prawnych do dalszego zatrzymywania z uwagi na to, że tylko sąd jest władny wydać postanowienie o dalszym przetrzymywaniu". Takiego postanowienia sąd jednak nie wydał.
Adam M. przez ponad miesiąc korzystał z pełnej swobody. Chcemy się dowiedzieć jak było to możliwe. Jednak w sądzie nikt nie chce z nami rozmawiać.
Długo nie czekaliśmy. Po naszej interwencji sąd w Łobzie postanowił naprawić swój błąd. Jeszcze tego samego dnia wydał decyzję o zamknięciu Adama M. w poprawczaku. To nie zwróci jednak życia Leszkowi Sikorskiemu.*
* skrót materiału
Reporter: Katarzyna Betcher (Telewizja Polsat)