Obcięli zamiast leczyć?
- Wróciłem z bloku operacyjnego i zauważyłem, że nie mam stopy. Bez mojej zgody, bez rozmowy ze mną amputowali mi nogę - mówi Jerzy Kulczyński, pacjent szczecińskiej kliniki naczyniowej.
Historia choroby pana Jerzego to siedem lat uciążliwego leczenia i blisko dwadzieścia zabiegów w kilku szpitalach województwa zachodniopomorskiego. Pacjent zawsze uskarżał się tylko na ból palców u nogi. Przeżył szok, kiedy po kolejnej operacji obudził się bez stopy! Twierdzi, że zgodę na operację podpisał dopiero po zabiegu.
Operację przeprowadzono w szczecińskiej klinice naczyniowej. Już nazajutrz po wypisaniu do domu pan Jerzy trafił na chirurgię do szpitala w Drawsku Pomorskim. Kikut wyglądał bardzo źle, a ból był nie do wytrzymania. Po dwunastu dniach lekarze zdecydowali się na kolejną amputację, tym razem powyżej kolana.
Pan Jerzy leczył się na choroby naczyniowe siedem lat. Zastanawia się, czy ponowna amputacja nie powinna nastąpić po konsultacji z chirurgiem naczyniowym. Może nogę udałoby się uratować. W szczecińskiej placówce takich zabiegów wykonuje się tysiące, a w szpitalu powiatowym kilkanaście rocznie.
- Myślę, że podjęliśmy słuszną decyzję. Wydaje mi się, że dzięki temu, że amputowaliśmy nogę, pan Kulczyński żyje - ocenia Artur Wiski, ordynator Szpitala Powiatowego w Drawsku Pomorskim.
Za tę operację szpital w Drawsku Pomorskim zainkasował 5 tysięcy złotych. Dla powiatowej placówki to duża kwota. Czy dlatego nie odesłano pacjenta do kliniki naczyniowej w Szczecinie?
Pan Jerzy nie zna się na procedurach medycznych. Wie, że bolały go palce, a stracił nogę. Do dziś cierpi. Jego choroba postępuje i zaczynają się problemy z drugą nogą. On jednak boi się już lekarzy.*
* skrót materiału
Reporter: Izabela Degórska e-mail (Telewizja Polsat)
Operację przeprowadzono w szczecińskiej klinice naczyniowej. Już nazajutrz po wypisaniu do domu pan Jerzy trafił na chirurgię do szpitala w Drawsku Pomorskim. Kikut wyglądał bardzo źle, a ból był nie do wytrzymania. Po dwunastu dniach lekarze zdecydowali się na kolejną amputację, tym razem powyżej kolana.
Pan Jerzy leczył się na choroby naczyniowe siedem lat. Zastanawia się, czy ponowna amputacja nie powinna nastąpić po konsultacji z chirurgiem naczyniowym. Może nogę udałoby się uratować. W szczecińskiej placówce takich zabiegów wykonuje się tysiące, a w szpitalu powiatowym kilkanaście rocznie.
- Myślę, że podjęliśmy słuszną decyzję. Wydaje mi się, że dzięki temu, że amputowaliśmy nogę, pan Kulczyński żyje - ocenia Artur Wiski, ordynator Szpitala Powiatowego w Drawsku Pomorskim.
Za tę operację szpital w Drawsku Pomorskim zainkasował 5 tysięcy złotych. Dla powiatowej placówki to duża kwota. Czy dlatego nie odesłano pacjenta do kliniki naczyniowej w Szczecinie?
Pan Jerzy nie zna się na procedurach medycznych. Wie, że bolały go palce, a stracił nogę. Do dziś cierpi. Jego choroba postępuje i zaczynają się problemy z drugą nogą. On jednak boi się już lekarzy.*
* skrót materiału
Reporter: Izabela Degórska e-mail (Telewizja Polsat)