"Obóz zagłady dla psów"
"Obóz zagłady dla psów" tak mówią mieszkańcy Suwałk o tamtejszym schronisku dla bezdomnych zwierząt. W zeszłym roku co drugi pies został w nim uśpiony. Nikt nie chciał zajmować się ich leczeniem, brakowało miejsc. Zwierzęta, które przeżyły przebywają w strasznych warunkach.
- Jeden szczeniak próbował się wydostać z boksu, wspinając się po siatce. Kierownik kopnął go i ten pies wpadł do wiadra z wodą. Widok był makabryczny - opowiada Marta Zapolska, która zaadoptowała psa ze schroniska. Ewa Filipkowska z Fundacji "Serce dla Zwierząt" dodaje: "Naprzeciwko schroniska jest ubojnia. Co drugi pies, który do niego trafia, zostaje zabity.
Opowieści o suwalskim przytulisku jest więcej. Z pewnością nie są one pochlebne. Miłośnicy zwierząt z trudem mówią o traktowaniu zwierząt przez prowadzących schronisko.
- Skandalicznie wygląda odłów psów. Zwierzęta są łapane chwytakiem i wrzucane nim do samochodu. Przez to pęka im skóra na szyi, są duszone - opowiada Ewa Filipkowska z Fundacji "Serce dla Zwierząt".
- Jeżeli na widok pracownika pięć psów ucieka w panice do jednej budy to znaczy, że coś jest nie tak. Zazwyczaj spragnione miłości psy z utęsknieniem czekają na opiekunów - mówi Paulina Huszcza, studentka weterynarii.
Placówką zajmują się nieodpowiedni ludzie. Nikt nie dba o to, żeby zwierzętom żyło się lepiej. Prowadzący robią to, bo muszą, nikt nie jest tam związany ze zwierzętami - wiąże ich tylko umowa z miastem.
Pani Ewa Filipkowska wraz z innymi wolontariuszami wspomagała schronisko jak mogła. Dzięki nim ponad 50 psów znalazło nowy dom. Prowadzący przytulisko nie chcą już jednak współpracy z wolontariatem, odkąd pani Ewa głośno mówi o nieprawidłowościach w schronisku. Inną pomoc traktują podobnie.
- Miesiąc temu adoptowałyśmy z koleżanką psa ze schroniska. Wzruszona sytuacją w jakiej te psy się znajdują, zaproponowałam zakup bud dla zwierząt. Pan kierownik zadał mi tylko jedno pytanie: Po co? - opowiada Marta Zapolska, która adoptowała psa ze schroniska.
Sama lokalizacja schroniska budzi wiele wątpliwości, psy nie mają wybiegów, nie przeprowadza się sterylizacji, a suki z psami trzymane są w jednym kojcu. O nieprawidłowościach w schronisku władze urzędu miasta wiedzą od dawna. Dlaczego zatem nadal istnieje?
- Wynika to z tego, że nie ma żadnych innych możliwości, by zrealizować ciążący na gminie obowiązek, jakim jest opieka nad bezpańskimi psami - mówi Marek Buczyński z Urzędu Miasta w Suwałkach.
Miłośnicy czworonogów mają nadzieję, że sytuacja bezpańskich psów z Suwałk wreszcie się zmieni. Liczą na to, że powstanie tu schronisko, gdzie zwierzęta będą miały odpowiednie warunki i prawidłową opiekę. *
* skrót materiału
Reporter: Joanna Pecht (Telewizja Polsat)
Opowieści o suwalskim przytulisku jest więcej. Z pewnością nie są one pochlebne. Miłośnicy zwierząt z trudem mówią o traktowaniu zwierząt przez prowadzących schronisko.
- Skandalicznie wygląda odłów psów. Zwierzęta są łapane chwytakiem i wrzucane nim do samochodu. Przez to pęka im skóra na szyi, są duszone - opowiada Ewa Filipkowska z Fundacji "Serce dla Zwierząt".
- Jeżeli na widok pracownika pięć psów ucieka w panice do jednej budy to znaczy, że coś jest nie tak. Zazwyczaj spragnione miłości psy z utęsknieniem czekają na opiekunów - mówi Paulina Huszcza, studentka weterynarii.
Placówką zajmują się nieodpowiedni ludzie. Nikt nie dba o to, żeby zwierzętom żyło się lepiej. Prowadzący robią to, bo muszą, nikt nie jest tam związany ze zwierzętami - wiąże ich tylko umowa z miastem.
Pani Ewa Filipkowska wraz z innymi wolontariuszami wspomagała schronisko jak mogła. Dzięki nim ponad 50 psów znalazło nowy dom. Prowadzący przytulisko nie chcą już jednak współpracy z wolontariatem, odkąd pani Ewa głośno mówi o nieprawidłowościach w schronisku. Inną pomoc traktują podobnie.
- Miesiąc temu adoptowałyśmy z koleżanką psa ze schroniska. Wzruszona sytuacją w jakiej te psy się znajdują, zaproponowałam zakup bud dla zwierząt. Pan kierownik zadał mi tylko jedno pytanie: Po co? - opowiada Marta Zapolska, która adoptowała psa ze schroniska.
Sama lokalizacja schroniska budzi wiele wątpliwości, psy nie mają wybiegów, nie przeprowadza się sterylizacji, a suki z psami trzymane są w jednym kojcu. O nieprawidłowościach w schronisku władze urzędu miasta wiedzą od dawna. Dlaczego zatem nadal istnieje?
- Wynika to z tego, że nie ma żadnych innych możliwości, by zrealizować ciążący na gminie obowiązek, jakim jest opieka nad bezpańskimi psami - mówi Marek Buczyński z Urzędu Miasta w Suwałkach.
Miłośnicy czworonogów mają nadzieję, że sytuacja bezpańskich psów z Suwałk wreszcie się zmieni. Liczą na to, że powstanie tu schronisko, gdzie zwierzęta będą miały odpowiednie warunki i prawidłową opiekę. *
* skrót materiału
Reporter: Joanna Pecht (Telewizja Polsat)