Polski obóz pracy
Wyżywienie było gorsze niż dla prosiąt, a zakwaterowanie wyglądało jak pokoje więzienne, bo spaliśmy na pryczach - opowiada Jakub z Krosna. Chłopak wraz z kolegami postanowił w wakacje zarobić przy zbieraniu owoców.
Miesiąc temu Jakub wraz z dwoma kolegami znalazł ogłoszenie w jednej z gazet. Poszukiwane były osoby do zbioru owoców w Julianowie koło Grójca. Chłopcy chcieli zarobić na wakacje.
Oferta wydawała się bardzo atrakcyjna. Obiecywano od 50 do 100 złotych dziennie oraz wyżywienie i zakwaterowanie. Na miejscu okazało się jednak, że zarobki są niższe, a warunki sanitarne urągają wszelkim normom. Brakowało łazienki, ciepłej wody i czystej pościeli. Pracownicy nie mieli podpisanych żadnych umów o pracę.
Postanowiliśmy sami sprawdzić, jak pracuje się w tym gospodarstwie. Nasi rozmówcy nie kryli, że warunki w nim panujące uwłaczają ludzkiej godności. Myli się w miskach na podwórzu, bo toaleta była zapchana odchodami. Właścicielka gospodarstwa nie widziała w tym nie złego. Do pracy miała wielu chętnych.
W gospodarstwie, tuż przed naszym przyjazdem, zatrudniono nową kucharkę. Ją także przeraziły panujące w nim warunki.
- Wszystko było brudne. Trzy dni wymiotowałam i myłam. Nic nie mogłam jeść. Myślałam, że się wykończę. Żal mi było tych ludzi - opowiadała.
O złych warunkach sanitarnych w gospodarstwie poinformowaliśmy Państwową Inspekcję Pracy w Radomiu i Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Grójcu. Inspektorzy przeprowadzili kontrolę, która wykazała szereg zaniedbań. *
*skrót materiału
Reporter:Paulina Łosiewicz (Telewizja Polsat)