Ratujmy życie Mai!
Najgorszy moment był wtedy, gdy widzieliśmy jak córka dobrze się rozwija i w pewnym momencie cofa się. Pamiętam moment, jak córka siedziała obok mnie na wersalce i nagle spada na jedną stronę. Nie mogła sama się podtrzymać - opowiada zrozpaczony Marcin Kosta, ojciec Mai.
Choroba i ból nie wybierają wieku. Często już od pierwszych dni życia lekarze podejmują próby ratowania chorych. Niektórym dzieciom niestety lekarze nie dają już szans na wyleczenie. Pozostają same ze swoją chorobą. Dla takich właśnie dzieci powstały hospicja domowe. Jedną z pacjentek hospicjum domowego jest Maja - trzyletnia dziewczynka z Opola.
Maja urodziła się zdrowa. Przez prawie rok rozwijała się bardzo dobrze. Nie pojawiały się żadne oznaki choroby. W ciągu dwóch tygodni stan zdrowia Mai pogorszył się drastycznie.
Kolejny raz trafiła do szpitala, zaczęły się następne badania. W końcu lekarze postawili szokująca diagnozę - dziewczynka choruje na leukodystrofię. Śmiertelną, genetyczną chorobę.
Maja nagle przestała chodzić. Z dnia na dzień jej stan pogarszał się. Dziewczynka przestała mówić. Zaczęła tracić świadomość.
Rodzice Mai szukają każdej możliwości by ratować córkę. Do tego potrzebny jest im specjalistyczny sprzęt. Także turnusy rehabilitacyjne. Jeden kosztuje prawie trzy tysiące złotych. Rodziców nie stać na tak kosztowne leczenie. To jedyna szansa na ratowanie zdrowia i życia ich córki.
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk (Telewizja Polsat)