Szaleniec zabił córkę i wnuka
Szaleniec młotkiem zamordował córkę i jej dziecko. Potem popełnił samobójstwo. 51 -letni Zenon K. był psychicznie chory. Prokurator żądał umieszczenia go w szpitalu psychiatrycznym. Za kilka dni miał stanąć przed sądem. Niestety, te kilka dni zadecydowały o życiu pani Anny i jej niespełna rocznego synka. Czy można było zapobiec tragedii?
W mieszkaniu samobójcy - Zenona K. - policjanci dokonali makabrycznego odkrycia. W łazience leżała martwa, 28-letnia kobieta. Obok niej niespełna roczne, nieprzytomne dziecko. Mimo wysiłków policjantów i lekarzy chłopca nie udało się uratować.
- Możemy z wysokim prawdopodobieństwem odtworzyć przebieg zdarzenia. Mężczyzna młotkiem zaatakował swoją córkę, uderzał ją wielokrotnie w głowę - mówi Mirosław Adamski z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Zenon K. mieszkał w poznańskiej kamienicy wraz ze swoją córką i jej dwoma synami. Tragicznego dnia wpadł w szał. Chwycił młotek i okładał nim córkę po głowie.
Sąsiedzi nie słyszeli lub nie chcieli słyszeć naszego pukania. Okazuje się, że awantury Zenon K. urządzał od dawna. Już rok temu jego córka informowała o tym policję i prokuraturę. Prokurator powołał nawet biegłego psychiatrę. Opinia była jednoznaczna - choroba psychiczna. Za kilka dni Zenon K. miał stanąć przed sądem.
Te kilka dni mogło decydować o życiu pani Anny i jej małego synka. Ani policja ani prokuratura nie mogły nic zrobić. Kobieta musiała nadal mieszkać z psychicznie chorym ojcem. Powód? Długotrwała procedura.
- Mężczyzna od kilku lat leczył się psychiatrycznie. Co najmniej siedmiokrotnie przebywał w szpitalu w Gnieźnie. Wiemy również, że przebywał w innych ośrodkach leczenia uzależnień alkoholowych - informuje Mirosław Adamski z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Przy kamienicy na ulicy Matejki podszedł do nas mężczyzna z małym chłopcem. To były konkubent Anny K. z ich siedmioletnim synem Filipem. Chłopczyk uniknął śmierci tylko dlatego, że pan Adam, jak co tydzień, zabrał go do siebie. *
* skrót materiału
Reporter: Katarzyna Betcher (Telewizja Polsat)
- Możemy z wysokim prawdopodobieństwem odtworzyć przebieg zdarzenia. Mężczyzna młotkiem zaatakował swoją córkę, uderzał ją wielokrotnie w głowę - mówi Mirosław Adamski z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Zenon K. mieszkał w poznańskiej kamienicy wraz ze swoją córką i jej dwoma synami. Tragicznego dnia wpadł w szał. Chwycił młotek i okładał nim córkę po głowie.
Sąsiedzi nie słyszeli lub nie chcieli słyszeć naszego pukania. Okazuje się, że awantury Zenon K. urządzał od dawna. Już rok temu jego córka informowała o tym policję i prokuraturę. Prokurator powołał nawet biegłego psychiatrę. Opinia była jednoznaczna - choroba psychiczna. Za kilka dni Zenon K. miał stanąć przed sądem.
Te kilka dni mogło decydować o życiu pani Anny i jej małego synka. Ani policja ani prokuratura nie mogły nic zrobić. Kobieta musiała nadal mieszkać z psychicznie chorym ojcem. Powód? Długotrwała procedura.
- Mężczyzna od kilku lat leczył się psychiatrycznie. Co najmniej siedmiokrotnie przebywał w szpitalu w Gnieźnie. Wiemy również, że przebywał w innych ośrodkach leczenia uzależnień alkoholowych - informuje Mirosław Adamski z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Przy kamienicy na ulicy Matejki podszedł do nas mężczyzna z małym chłopcem. To były konkubent Anny K. z ich siedmioletnim synem Filipem. Chłopczyk uniknął śmierci tylko dlatego, że pan Adam, jak co tydzień, zabrał go do siebie. *
* skrót materiału
Reporter: Katarzyna Betcher (Telewizja Polsat)