W śpiączce przez lekarzy?
Tragiczny w skutkach zabieg chirurgiczny. W 2002 roku Edyta Terka po rutynowej operacji usunięcia płata tarczycy zapadła w śpiączkę. Dzień po zabiegu kobieta straciła przytomność, jej serce przestało bić. Pomimo reanimacji doszło do nieodwracalnego uszkodzenia mózgu. Chorą opiekują się matka i siostra. Za tragedię pani Edyty rodzina obwinia lekarzy z wrocławskiego szpitala.
Pięć lat temu Edyta Terka była młodą, aktywną kobietą, matką dwojga małych dzieci: 3-letniej Pauliny i 4-letniego Rafała. Jej dramat rozpoczął się we wrześniu 2002 roku. Wtedy trafiła na oddział chirurgiczny szpitala imienia Rydygiera we Wrocławiu.
- Stwierdzone były jakieś guzki na tarczycy. To miał być zwykły, rutynowy zabieg - opowiada Wiesława Terka, matka Edyty.
Zabieg przebiegał prawidłowo. Niestety, kilka godzin po operacji pojawiły się komplikacje. Pani Edyta zaczęła się dusić. Lekarz dyżurny ograniczył się do przecięcia kilku szwów, co na jakiś czas ułatwiło kobiecie oddychanie. Nad ranem doszło do zatrzymania akcji serca, co nieodwracalnie uszkodziło mózg kobiety.
- Nie mogłam jej pomóc. Ona się dusiła, łzy jej ciekły, zaczęła harczeć. Po jakimś czasie przyszedł lekarz z pielęgniarką i wyprosili mnie z sali - wspomina Wiesława Terka, matka Edyty.
Od tamtego czasu kobieta jest w śpiączce. Opiekują się nią na zmianę matka i siostra. Ich życie jest całkowicie podporządkowane chorobie Edyty.
W 2003 roku sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu. Po dwóch latach do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko lekarzowi dyżurnemu i ordynatorowi oddziału, na którym przebywała pani Edyta.
Sprawa przed sądem przeciąga się. Dlaczego? Ponieważ obrońcy oskarżonych lekarzy co pewien czas składają wnioski o dopuszczenie kolejnej opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej. Na każdą z nich czeka się minimum kilka miesięcy. Do tej pory wydano cztery takie opinie.
- Opinie jednoznacznie wskazują na to, że oskarżeni w tej sprawie lekarze są odpowiedzialni za zaistniałą sytuację - mówi Małgorzata Niemiec-Zorko, pełnomocnik Edyty Terki.
Do czasu zakończenia sprawy przed sądem pani Edyta nie otrzyma żadnego odszkodowania. Tymczasem rodzina chorej kobiety jest w bardzo ciężkiej sytuacji finansowej. Matka pani Edyty musiała zrezygnować z pracy, żeby opiekować się córką.
Dzieci pani Edyty wychowuje babcia ze strony ojca. 9-letni Rafał i 8-letnia Paulina często odwiedzają mamę. Wciąż mają nadzieję, że pani Edyta wybudzi się ze śpiączki. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)
- Stwierdzone były jakieś guzki na tarczycy. To miał być zwykły, rutynowy zabieg - opowiada Wiesława Terka, matka Edyty.
Zabieg przebiegał prawidłowo. Niestety, kilka godzin po operacji pojawiły się komplikacje. Pani Edyta zaczęła się dusić. Lekarz dyżurny ograniczył się do przecięcia kilku szwów, co na jakiś czas ułatwiło kobiecie oddychanie. Nad ranem doszło do zatrzymania akcji serca, co nieodwracalnie uszkodziło mózg kobiety.
- Nie mogłam jej pomóc. Ona się dusiła, łzy jej ciekły, zaczęła harczeć. Po jakimś czasie przyszedł lekarz z pielęgniarką i wyprosili mnie z sali - wspomina Wiesława Terka, matka Edyty.
Od tamtego czasu kobieta jest w śpiączce. Opiekują się nią na zmianę matka i siostra. Ich życie jest całkowicie podporządkowane chorobie Edyty.
W 2003 roku sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu. Po dwóch latach do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko lekarzowi dyżurnemu i ordynatorowi oddziału, na którym przebywała pani Edyta.
Sprawa przed sądem przeciąga się. Dlaczego? Ponieważ obrońcy oskarżonych lekarzy co pewien czas składają wnioski o dopuszczenie kolejnej opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej. Na każdą z nich czeka się minimum kilka miesięcy. Do tej pory wydano cztery takie opinie.
- Opinie jednoznacznie wskazują na to, że oskarżeni w tej sprawie lekarze są odpowiedzialni za zaistniałą sytuację - mówi Małgorzata Niemiec-Zorko, pełnomocnik Edyty Terki.
Do czasu zakończenia sprawy przed sądem pani Edyta nie otrzyma żadnego odszkodowania. Tymczasem rodzina chorej kobiety jest w bardzo ciężkiej sytuacji finansowej. Matka pani Edyty musiała zrezygnować z pracy, żeby opiekować się córką.
Dzieci pani Edyty wychowuje babcia ze strony ojca. 9-letni Rafał i 8-letnia Paulina często odwiedzają mamę. Wciąż mają nadzieję, że pani Edyta wybudzi się ze śpiączki. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)