Wyleczy z nowotworu?
Pani Anna mieszkała w małej miejscowości niedaleko Radomska. Zmarła trzy miesiące temu. Pani Anna jeździła na zabiegi bioenergoterapeutyczne, do oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów Łodzi. Trzy, cztery razy w miesiącu. Każdy zabieg kosztował ją 100 złotych. Stosowała się do rad Tomasza B., bo wierzyła, że ją uzdrowi.
Tomasz B. jest członkiem cechu Bioterapeutów i Radiestetów. Umawiamy się na wizytę do gabinetu "Białe światło", który prowadzi. Idziemy z ukrytą kamerą. Najpierw czeka nas rejestracja. Za 20 minutowy zabieg bioenergoterapeutyczny trzeba zapłacić 120 zł. Oprócz zabiegu zalecono nam także specjalną dietę i słuchanie taśmy magnetofonowej.
Po zabiegu pan Tomasz chętnie tłumaczy, na czym polega jego terapia. Twierdzi też, że potrafi wyleczyć nowotwór. Każdy i u każdego nawet, jeżeli pacjent nie wie, że jest chory. Sprawdzamy, co jest na taśmie, którą otrzymaliśmy od uzdrowiciela. Należy jej słuchać dwa razy dziennie, o godzinie 7 i 22, bo wtedy pan Tomasz przekazuje energię na odległość. Tomasz B. przysłał do nas list, w którym informuje, że nie miał wpływu na postępowanie Anny W., a kobieta otrzymała od niego pisemne zalecenie, żeby nie przerywała kontaktu z lekarzami. Twierdzi też, że nigdy nikt z jej rodziny z nim nie rozmawiał, choć prosił o to wielokrotnie. Brat Anny W. twierdzi inaczej.
Bioterapeuta podkreśla w liście, że oskarżenia kierowane przez rodzinę Anny W. są bezpodstawne. Swoją pracę wykonywał najlepiej, jak potrafił. *
*skrót materiału
Reporter: Karolina Miklewska (Telewizja Polsat)