Wypadek czy zabójstwo?
Dwa lata temu na jednym ze szczecińskich osiedli doszło do tragedii. W tajemniczych okolicznościach zginęła 25-letnia Anna Wysocka. Koło północy na osiedlowej ulicy potrącił ją samochód.
Jednak zdaniem najbliższych Anny to nie był wypadek. Są przekonani, że winę za śmierć dziewczyny ponosi Michał F. - jej chłopak. Mieszkali razem przez 2 lata. Tej nocy prawdopodobnie pokłócili się. Kilka minut po północy Michał wyszedł z domu. Dziewczyna wybiegła, aby go szukać.
Niestety nikt nie widział, jak było naprawdę. Żaden ze świadków nie potrafił określić, jaki to był samochód i kto go prowadził. Jedno jednak jest pewne. Anna leżała na masce samochodu. Kiedy kierowca zahamował, upadła na jezdnię. To tylko niektóre zeznania świadków. Dziś mieszkańcy osiedla nie chcą już wracać do tej tragedii.
Chcemy wiedzieć jak było naprawdę. Pytamy o to Michała F. - chłopaka Anny. Ten jednak na rozmowę przed kamerą się nie zgadza. Mówi, że z całą sprawą nie miał nic wspólnego.
Michał F. twierdzi, że nigdy nie zrobił swojej dziewczynie krzywdy. Innego zdania są rodzina i przyjaciele Anny. Według nich Michał zbyt często nadużywał alkoholu i miał problemy z narkotykami.
Prokuratura po roku umorzyła śledztwo. Nie było dowodów. Pani Mirosława - matka Anny, nie zgodziła się z tym. Sprawa trafiła więc do sądu. Sędzia nie miał wątpliwości. Prokuratura popełniła wiele błędów. - Zrezygnowano z poddawania tego chłopca badaniom wariograficznym, jak również innych dodatkowych wskazywanych przez sąd. Z uwagi na to, że to nie ma żadnej mocy dowodowej na tym etapie, jest to zupełnie nieprzydatne - mówi prokurator Aleksandra Marchlewska.
Te badania jednak przeprowadzono - uwaga - po prawie 3 miesiącach od tragedii. Te zaniedbania mają dramatyczne skutki. Dziś bowiem ciężko będzie ustalić prawdziwą przyczynę śmierci Anny*.
*skrót materiału
Reporter: Katarzyna Betcher (Telewizja Polsat)