Za strajk płacimy wszyscy
Strajk służby zdrowia trwa już kilka tygodni. Lekarze nie leczą pacjentów w ponad stu szpitalach. Mówią, że mają dość niskich pensji. W ten sposób walczą o podwyżki.
Lekarze mówią, że domagają się nie tylko lepszych pensji. Mają dość biedy w szpitalach. Nie chcą pracować na przestarzałym sprzęcie i mówić pacjentom, że nie ma pieniędzy na ich leczenie. Twierdzą, że ten strajk to ostateczność.
W szpitalu w Radomiu strajk trwa już ponad dwa tygodnie. Lekarze przyjmują tylko tych pacjentów, których życie jest zagrożone. Pozostałych odsyłają do domu.
Pacjenci są oburzeni postawą lekarzy. Czują się zawiedzeni i zlekceważeni.
Chorzy nie rozumieją, dlaczego lekarze muszą protestować ich kosztem. W Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach strajk trwa od poniedziałku. Strajkują lekarze, a cierpią dzieci.
Bezterminowy strajk lekarzy to dramatyczne konsekwencje dla chorych. Nie dość, że są odsyłani z kwitkiem, to jeszcze nie wyznacza się im innego terminu wizyty.
Pacjenci są oburzeni takim traktowaniem. Jednak boją się mówić o tym wprost. Boją się też, że lekarski strajk zagrozi ich życiu.
Chociaż minister zdrowia obiecuje pomoc i podwyżki jeszcze w tym roku, lekarze nie wierzą w te obietnice. Mówią, że rząd nie wie, jak ratować służbę zdrowia. Dlatego będą strajkować dalej. Jednak pacjentów nie interesuje, dlaczego lekarze strajkują. Ich interesuje zdrowie ich dzieci. Jeżeli protest będzie się przedłużał, to one ucierpią najbardziej. *
* skrót materiału
Reporter: Karolina Miklewska (Telewizja Polsat)