Życie po tragedii
Ta tragedia wstrząsnęła całym krajem. Polski autokar z pielgrzymami uległ wypadkowi pod Grenoble. W wypadku zginęło 26 osób. Kilkanaście zostało rannych. Polska pogrążyła się w trzydniowej żałobie. Udało się nam dotrzeć do osób, które przeżyły tę tragedię, a także do rodzin osób, które zginęły w tym autokarze. Opowiedzieli nam o wypadku i swoim dramacie.
Od tragicznego wypadku autokaru z polskimi pielgrzymami pod Grenoble minął już prawie miesiąc. Zginęło 26 osób. Dopiero w ubiegłym tygodniu zaczęto chować ofiary. Byliśmy u osób, które przeżyły wypadek. Jak dziś wspominają tragiczne chwile?
- Pamiętam, że wysiadły nam hamulce. To trwało sekundę. Nic już się nie dało zrobić. Kierowca chciał wjechać w ścianę, żebyśmy nie spadli z mostu, ale zablokowały się tylne koła - opowiada Karolina Wachowiak, która przeżyła wypadek pod Grenoble.
Mieszkańcy Visille - miejscowości, gdzie zdarzył się wypadek, natychmiast wezwali pomoc. W kilka minut po zdarzeniu rozpoczęto akcję ratunkową. Na miejsce przyjechały karetki i straż pożarna. Pomagali mieszkańcy miasteczka, potem także francuska polonia.
- Koło mnie leżał kierowca, który nie miał ręki. Widok był okropny. Był jeden jęk, płacz i krzyk. Jak otworzyłam oczy, autokar się już palił - wspomina Krystyna Leśniańska, która przeżyła wypadek pod Grenoble.
Informacja o wypadku autokaru szybko dotarła do Polski. Zaczął się dramat rodzin pielgrzymów - lęk o los bliskich, godziny niepewności, wyczekiwania na jakiekolwiek wieści z Francji.
- Próbowałam telefonicznie skontaktować z córką, ale był przerywany sygnał. Zadzwoniłam do innych osób z tego autokaru, ale był taki sam sygnał. To mnie upewniło, że mieli wypadek. Martwiłam się o córkę. Chciałam przekazać informację, że jest uczulona na leki - mówi Małgorzata Wachowiak, której córka uległa wypadkowi pod Grenoble.
Córka pani Małgorzaty przeżyła wypadek, jest jeszcze w szpitalu w Szczecinie. Podobnie jak matka pana Mariusza, która leży w szpitalu w Gryficach. Ojciec pana Mariusza zginął. W ubiegłym tygodniu pochowano go wraz z kilkoma innymi ofiarami wypadku. We mszy i pogrzebie uczestniczyły nie tylko rodziny ofiar, ale i mieszkańcy miasta.
Wiele osób nie może pogodzić się ze stratą bliskich. Ci, którzy przeżyli wypadek nie mogą poradzić sobie ze strasznymi wspomnieniami. Potrzebna jest terapia psychologa, ale przede wszystkim pomoc rodziny. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Łosiewicz (Telewizja Polsat)
- Pamiętam, że wysiadły nam hamulce. To trwało sekundę. Nic już się nie dało zrobić. Kierowca chciał wjechać w ścianę, żebyśmy nie spadli z mostu, ale zablokowały się tylne koła - opowiada Karolina Wachowiak, która przeżyła wypadek pod Grenoble.
Mieszkańcy Visille - miejscowości, gdzie zdarzył się wypadek, natychmiast wezwali pomoc. W kilka minut po zdarzeniu rozpoczęto akcję ratunkową. Na miejsce przyjechały karetki i straż pożarna. Pomagali mieszkańcy miasteczka, potem także francuska polonia.
- Koło mnie leżał kierowca, który nie miał ręki. Widok był okropny. Był jeden jęk, płacz i krzyk. Jak otworzyłam oczy, autokar się już palił - wspomina Krystyna Leśniańska, która przeżyła wypadek pod Grenoble.
Informacja o wypadku autokaru szybko dotarła do Polski. Zaczął się dramat rodzin pielgrzymów - lęk o los bliskich, godziny niepewności, wyczekiwania na jakiekolwiek wieści z Francji.
- Próbowałam telefonicznie skontaktować z córką, ale był przerywany sygnał. Zadzwoniłam do innych osób z tego autokaru, ale był taki sam sygnał. To mnie upewniło, że mieli wypadek. Martwiłam się o córkę. Chciałam przekazać informację, że jest uczulona na leki - mówi Małgorzata Wachowiak, której córka uległa wypadkowi pod Grenoble.
Córka pani Małgorzaty przeżyła wypadek, jest jeszcze w szpitalu w Szczecinie. Podobnie jak matka pana Mariusza, która leży w szpitalu w Gryficach. Ojciec pana Mariusza zginął. W ubiegłym tygodniu pochowano go wraz z kilkoma innymi ofiarami wypadku. We mszy i pogrzebie uczestniczyły nie tylko rodziny ofiar, ale i mieszkańcy miasta.
Wiele osób nie może pogodzić się ze stratą bliskich. Ci, którzy przeżyli wypadek nie mogą poradzić sobie ze strasznymi wspomnieniami. Potrzebna jest terapia psychologa, ale przede wszystkim pomoc rodziny. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Łosiewicz (Telewizja Polsat)