Biła adoptowane dzieci

Biła adoptowane dzieci

Uciekli przed wyrodną matką, ale sąd kazał im wrócić. Sebastian i Patryk przez sześć lat byli bici i głodzeni przez Stefanię S. W końcu nie wytrzymali i uciekli z domu. O wszystkim opowiedzieli policji. Niestety decyzją sądu musieli wrócić "pod opiekę" Stefanii S.

Stefania i Roman S. sześć lat temu adoptowali Sebastiana i Patryka. Kiedy dzieci zamieszkały w swoim nowym domu - Sebastian miał siedem lat, Patryk zaledwie cztery. W nowej rodzinie chłopcy przeżyli piekło.

W lipcu tego roku Stefania S. powiadomiła policję o zaginięciu swoich przybranych synów. Mówiła, że chłopcy od dawna sprawiali kłopoty wychowawcze. Policja natychmiast rozpoczęła poszukiwania. Po odnalezieniu, dzieci opowiedziały policjantom o dramatycznej sytuacji w domu.  

- Chłopcy byli bici widłami i metalowymi prętami. Matka zmuszała ich do ciężkich prac. Byli wypędzani z domu i głodzeni. Musieli nocować w oborze - opowiada Justyna Popek z Komendy Miejskiej Policji w Hrubieszowie.

Dzieci natychmiast zostały odebrane rodzicom i przewiezione do pogotowia opiekuńczego w Zamościu. Przez trzy miesiące przebywały pod opieką specjalistów.

Stefanii i Romanowi S. sąd ograniczył prawa rodzicielskie i wyznaczył rodzinie kuratora. Jednak decyzją tego samego sądu chłopcy musieli wrócić do domu, w którym spotkało ich tyle krzywdy. Sebastian i Patryk wrócili do tego samego dramatu.

Stefanii S. za znęcanie się nad dziećmi grozi do pięciu lat więzienia. Niestety, do czasu zakończenia sprawy, chłopcy muszą przebywać w domu, z którego wcześniej uciekali. Dlaczego? Bo zdaniem sądu powrót do koszmaru, jest lepszy niż pobyt w domu dziecka. *

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk e-mail (Telewizja Polsat)