Dajcie mi żyć!
- Jak wracam ze szkoły, to boję się, że spotkam mamę leżącą pod drzwiami. Kiedyś wracałem z kolegami i mama leżała pijana. Musiałem ją wnieść do domu przy wszystkich kolegach - opowiada Artur R. Osiemnastolatek niedojada i uczy się do matury.
Życie Artura to walka o przetrwanie i normalne życie. Rodzice Artura - Edyta i Maciej R. są alkoholikami. Kiedy Artur był dzieckiem, pili przez dwa, trzy miesiące, ale potem na kilkanaście dni przestawali. Od dwóch lat piją bez przerwy.
Artur nigdy nie miał normalnego dzieciństwa. Mieszka w jednym pokoju z rodzicami. W domu nigdy nie zaznał ani miłości, ani rodzicielskiej opieki. Jedynym celem rodziców Artura jest alkohol. Dla niego zrobiliby wszystko.
- Jak długo piją, to martwię się, że nie będą mieli pieniędzy, że nie będę miał co jeść - mówi Artur.
Na wódkę trzeba zdobyć pieniądze. Rodzice Artura nie pracują, więc aby je znaleźć, sprzedają wszystko z domu. Nawet rzeczy Artura.
- Prezenty, które dostałem na gwiazdkę są w lombardzie, mosiądz oddali na złom. Sprzedają wszystko, co popadnie - mówi Artur.
Pani Ewa, babcia Artura, dwa lata temu o pijaństwie córki i zięcia powiadomiła prokuraturę. Sprawa trafiła do sądu. Zapadł wyrok. Edyta i Maciej R. mieli poddać się dobrowolnemu leczeniu. Nigdy jednak tego nie zrobili.
Niedawno sprawą ponownie zajęła się policja i prokuratura. Być może tym razem uda się umieścić rodziców Artura w zakładzie zamkniętym. Pozostaje pytanie: dlaczego sąd nie zastosował dwa lata temu przymusowego leczenia? Dlaczego nie było nadzoru kuratora?
- Sąd nie widział takiej potrzeby. Taką możliwość przewiduje ustawa, ale państwo R. nie wyrządzili nikomu krzywdy, tylko pili - tłumaczy Zbigniew Szuber, rzecznik sądu okręgowego w Włocławku.
Artur pragnie skończyć szkołę i zacząć studia. Uwolnić się od rodziców i ich pijaństwa. Nie chce dalej głodować. I choć to dla niego bardzo trudne, prosi o wsparcie finansowe. Choćby niewielkie - tyle by starczyło na kupienie książek. *
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk
Reporter: e-mail (Telewizja Polsat)
Artur nigdy nie miał normalnego dzieciństwa. Mieszka w jednym pokoju z rodzicami. W domu nigdy nie zaznał ani miłości, ani rodzicielskiej opieki. Jedynym celem rodziców Artura jest alkohol. Dla niego zrobiliby wszystko.
- Jak długo piją, to martwię się, że nie będą mieli pieniędzy, że nie będę miał co jeść - mówi Artur.
Na wódkę trzeba zdobyć pieniądze. Rodzice Artura nie pracują, więc aby je znaleźć, sprzedają wszystko z domu. Nawet rzeczy Artura.
- Prezenty, które dostałem na gwiazdkę są w lombardzie, mosiądz oddali na złom. Sprzedają wszystko, co popadnie - mówi Artur.
Pani Ewa, babcia Artura, dwa lata temu o pijaństwie córki i zięcia powiadomiła prokuraturę. Sprawa trafiła do sądu. Zapadł wyrok. Edyta i Maciej R. mieli poddać się dobrowolnemu leczeniu. Nigdy jednak tego nie zrobili.
Niedawno sprawą ponownie zajęła się policja i prokuratura. Być może tym razem uda się umieścić rodziców Artura w zakładzie zamkniętym. Pozostaje pytanie: dlaczego sąd nie zastosował dwa lata temu przymusowego leczenia? Dlaczego nie było nadzoru kuratora?
- Sąd nie widział takiej potrzeby. Taką możliwość przewiduje ustawa, ale państwo R. nie wyrządzili nikomu krzywdy, tylko pili - tłumaczy Zbigniew Szuber, rzecznik sądu okręgowego w Włocławku.
Artur pragnie skończyć szkołę i zacząć studia. Uwolnić się od rodziców i ich pijaństwa. Nie chce dalej głodować. I choć to dla niego bardzo trudne, prosi o wsparcie finansowe. Choćby niewielkie - tyle by starczyło na kupienie książek. *
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk
Reporter: e-mail (Telewizja Polsat)