Elektryczne bezprawie
Jestem zbulwersowany. Mówi się, że jesteśmy państwem prawa. Jakiego prawa? - pyta Edward Szocik. Mieszkaniec Olsztyna ma działkę, na której postawiono słup energetyczny. Przez linię energetyczną mężczyzna nie może się rozbudować.
Obrzeża Olsztyna sąsiadujące z miejscowością Ostrzeszewo. Tam pod koniec lat 60. pan Edward kupił ponad hektar ziemi. Własnymi rękami wybudował dom i stworzył wzorowe, jak na tamte czasy gospodarstwo.
W 1975 roku na pole pana Edwarda wjechał ciężki sprzęt. Nie pytając nikogo o zgodę robotnicy zakładu energetycznego, na środku pola postawili? słupy linii wysokiego napięcia.
- Każdy właściciel działki dostawał decyzję o budowie linii i miał 14 dni na zgłoszenie odwołania - wyjaśnia Grażyna Banasiewicz-Burdal, z Koncernu Energa w Olsztynie.
Linie energetyczne przecięły także działki sąsiadów pana Edwarda. W każdym przypadku procedura była taka sama. Na pole wjeżdżał ciężki sprzęt, a robotnicy ustawiali słupy. Poszkodowani dostawali jednorazowe odszkodowania, za zniszczenia upraw. Rekompensata obejmowała tylko teren zajęty przez słup energetyczny, czyli kilka metrów kwadratowych.
Po latach okazało się, że na działkach, nad którymi przebiegają linie wysokiego napięcia nic nie można wybudować.
Poszkodowani, czują się oszukani przez energetyków. Mimo wielu pism z prośbą o przeniesienie linii w inne miejsce, Koncern Energa, spadkobierca Zakładu Energetycznego nie czuje się odpowiedzialny - choć dziś stosowane są inne metody działania.
- Dziś prawo własności jest na pierwszym miejscu. Natomiast 30 lat temu nie było ono respektowane - mówi Grażyna Banasiewicz-Burdal, z Koncernu Energa SA w Olsztynie.
Dopiero rok temu Sąd Najwyższy uznał, że właściciele terenów, przez które przebiegają linie energetyczne mogą dochodzić swoich praw w sądzie. *
* skrót materiału
Reporter: Leszek Tekielski ltekielski@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)
W 1975 roku na pole pana Edwarda wjechał ciężki sprzęt. Nie pytając nikogo o zgodę robotnicy zakładu energetycznego, na środku pola postawili? słupy linii wysokiego napięcia.
- Każdy właściciel działki dostawał decyzję o budowie linii i miał 14 dni na zgłoszenie odwołania - wyjaśnia Grażyna Banasiewicz-Burdal, z Koncernu Energa w Olsztynie.
Linie energetyczne przecięły także działki sąsiadów pana Edwarda. W każdym przypadku procedura była taka sama. Na pole wjeżdżał ciężki sprzęt, a robotnicy ustawiali słupy. Poszkodowani dostawali jednorazowe odszkodowania, za zniszczenia upraw. Rekompensata obejmowała tylko teren zajęty przez słup energetyczny, czyli kilka metrów kwadratowych.
Po latach okazało się, że na działkach, nad którymi przebiegają linie wysokiego napięcia nic nie można wybudować.
Poszkodowani, czują się oszukani przez energetyków. Mimo wielu pism z prośbą o przeniesienie linii w inne miejsce, Koncern Energa, spadkobierca Zakładu Energetycznego nie czuje się odpowiedzialny - choć dziś stosowane są inne metody działania.
- Dziś prawo własności jest na pierwszym miejscu. Natomiast 30 lat temu nie było ono respektowane - mówi Grażyna Banasiewicz-Burdal, z Koncernu Energa SA w Olsztynie.
Dopiero rok temu Sąd Najwyższy uznał, że właściciele terenów, przez które przebiegają linie energetyczne mogą dochodzić swoich praw w sądzie. *
* skrót materiału
Reporter: Leszek Tekielski ltekielski@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)