Iza płonęła, a rodzice pili
Dziewięcioletnia Iza do końca życia będzie kaleką. Jej rodzice nie zareagowali na pożar, bo pili wódkę. Dziewczynka ma poparzone niemal 70 proc. ciała.
Prawdopodobnie rodzice dziecka zostawili na noc włączony piecyk. Skończyło się to tragedią. Iza cudem przeżyła pożar.
- Rodzice pili alkohol w sąsiednim pokoju. Dzieci spały. Dogrzewały się piecykiem elektrycznym. Najwyraźniej przestawiły go do plastikowej wanienki, która się stopiła. Wybuchł pożar - mówi Małgorzata Moryń-Trzęsimiech, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Katowicach.
Od wielu miesięcy Iza przechodzi skomplikowane operacje ciała. Lekarze amputowali jej palce u prawej nogi. Dziecku przeszczepiono na twarz integrę czyli sztuczną skórę.
Jednak to nie koniec cierpień dziewczynki. Trzy miesiące temu Iza i jej czwórka rodzeństwa: 14-letnia Angelika, 11-letnia Michał, 2-letni Kamil i 2-miesięczna Wiktoria trafili do różnych domów dziecka i pogotowia rodzinnego. Dzieci zabrano pijanym rodzicom.
Iza jest w domu dziecka. W końcu jest bezpieczna i ma zagwarantowaną opiekę. Jednak szanse na to, żeby dziewczynka znalazła nową rodzinę w Polsce są niewielkie. Dlaczego? Bo ciężko jest znaleźć kogoś, kto zaadoptuje tak chore dziecko. *
* skrót materiału
Reporter: Aneta Krajewska akrajewska@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)
- Rodzice pili alkohol w sąsiednim pokoju. Dzieci spały. Dogrzewały się piecykiem elektrycznym. Najwyraźniej przestawiły go do plastikowej wanienki, która się stopiła. Wybuchł pożar - mówi Małgorzata Moryń-Trzęsimiech, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Katowicach.
Od wielu miesięcy Iza przechodzi skomplikowane operacje ciała. Lekarze amputowali jej palce u prawej nogi. Dziecku przeszczepiono na twarz integrę czyli sztuczną skórę.
Jednak to nie koniec cierpień dziewczynki. Trzy miesiące temu Iza i jej czwórka rodzeństwa: 14-letnia Angelika, 11-letnia Michał, 2-letni Kamil i 2-miesięczna Wiktoria trafili do różnych domów dziecka i pogotowia rodzinnego. Dzieci zabrano pijanym rodzicom.
Iza jest w domu dziecka. W końcu jest bezpieczna i ma zagwarantowaną opiekę. Jednak szanse na to, żeby dziewczynka znalazła nową rodzinę w Polsce są niewielkie. Dlaczego? Bo ciężko jest znaleźć kogoś, kto zaadoptuje tak chore dziecko. *
* skrót materiału
Reporter: Aneta Krajewska akrajewska@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)