Mieszkaniowa oszustka
Wynajęła mieszkanie kilkunastu osobom. Oczywiście najemcy nie wiedzieli o swoim istnieniu. To umożliwiło 55-letniej Jolancie Sz. pobrać od każdego z nich sowitą zaliczkę.
Właścicielką mieszkania jest Jolanta Sz. Kobieta od połowy roku dzwoni do ludzi, którzy chcą wynająć mieszkanie i oferuje im swoje M-4. Jolanta Sz. odpowiedziała na anons pana Wojciecha.
- Umieściłem ogłoszenie w gazecie. Podałem, że z żoną i dzieckiem szukamy mieszkania. 30 września zadzwoniła do nas pani Jolanta - opowiada mężczyzna.
Gdy pan Wojciech i jego żona kilka dni po telefonie Jolanty Sz. oglądali jej mieszkanie, nic nie wzbudziło ich podejrzeń. Właścicielka wydawała się miła, a jej M-4 schludne.
Jolanta Sz. zrobiła dobre wrażenie również na Dariuszu Fronczaku, który oglądał to samo mieszkanie dwa tygodnie później.
On również podpisał umowę najmu. Wpłacił zaliczkę i cieszył się, że trafiła mu się okazja. Od pana Wojciecha Jolanta Sz. chciała za wynajem trzypokojowego mieszkania tylko 900 złotych miesięcznie, od Dariusza Fronczaka - jeszcze mniej - 700 złotych.
- Umieściłem ogłoszenie w gazecie. Podałem, że z żoną i dzieckiem szukamy mieszkania. 30 września zadzwoniła do nas pani Jolanta - opowiada mężczyzna.
Gdy pan Wojciech i jego żona kilka dni po telefonie Jolanty Sz. oglądali jej mieszkanie, nic nie wzbudziło ich podejrzeń. Właścicielka wydawała się miła, a jej M-4 schludne.
Jolanta Sz. zrobiła dobre wrażenie również na Dariuszu Fronczaku, który oglądał to samo mieszkanie dwa tygodnie później.
On również podpisał umowę najmu. Wpłacił zaliczkę i cieszył się, że trafiła mu się okazja. Od pana Wojciecha Jolanta Sz. chciała za wynajem trzypokojowego mieszkania tylko 900 złotych miesięcznie, od Dariusza Fronczaka - jeszcze mniej - 700 złotych.
Szczęśliwych najemców dopadły jednak wątpliwości. Mieli zamieszkać w M-4 na Mokotowie od pierwszego listopada, a pod koniec października z Jolantą Sz. trudno było się umówić.
Dużo czasu pod drzwiami Jolanty Sz. stracił też inny "szczęśliwy najemca", Grzegorz Kijański. Umowę najmu podpisał z Jolantą Sz. już w czerwcu. W połowie sierpnia sprowadził się do Warszawy spod Gdańska. Z żoną i trójką dzieci. Już trzy miesiące czeka aż Jolanta Sz. udostępni mu swoje mieszkanie.
Grzegorz Kijański obliczył, że przez Jolantę Sz. stracił około 6 tysięcy złotych. Wczoraj towarzyszyliśmy mu z kamerą, gdy zgłaszał całą sprawę na policji.
Jolanta Sz. wysłała do niego też kopię orzeczenia ZUS sprzed czternastu lat, w którym zdumiony pan Wojciech przeczytał, iż "wieloletnia choroba psychiczna uniemożliwiła kobiecie systematyczne zatrudnienie".
Osoby poszkodowane przez Jolantę Sz. twierdzą zgodnie, że właścicielka mieszkania na Domaniewskiej nie wyglądała na osobę, która ma kłopoty psychiczne. A już na pewno kobieta nie była niepoczytalna. *
* skrót materiału
Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba epocztar@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)