Nadzieja umarła ostatnia

Nadzieja umarła ostatnia

Szok, rozpacz, rodziny pogrążone w żałobie. Kopalnia Halemba zebrała śmiertelne żniwo. Wybuch metanu zabił 23 osoby. Górnicy twierdzą, że odczyty stężenia metanu mogą być fałszowane.

- Wybuch metanu jest jak wybuch bomby. Temperatura sięga tysiąca stopni. Nie ma możliwości ucieczki - mówi Dominik Kolorz - szef górniczej "Solidarności".

Górnicza rzeczywistość jest bardzo brutalna. Nawet podczas akcji ratunkowej kopalnia musi funkcjonować normalnie. Górnicy dowiadywali się o śmierci kolegów, gdy przychodzili na swoją zmianę.  

W kopalni Halemba pracuje się w ekstremalnych warunkach. Występują w niej wszystkie możliwe zagrożenia. Najgorszy jest metan - bezwonny, bezbarwny i śmiertelny gaz. Wystarczy iskra, by doszło do tragedii. O zbyt wysokim stężeniu metanu powinny alarmować specjalne czujniki. Czy to możliwe, żeby tego tragicznego dnia nie działały prawidłowo?

Wyjaśnieniem tej sprawy zajmuje się specjalna komisja. Górnicy twierdzą, że w kopalniach mogą być fałszowane wyniki odczytów. Jeżeli stężenie jest za wysokie, trzeba bowiem przerywać prace i wycofywać górników.

Rejon, w którym doszło do tragedii zamknięto już w marcu tego roku z powodu tąpnięcia. Kopalnia postanowiła jednak odzyskać sprzęt pozostawiony kilometr pod ziemią. Sprzęt wart 70 milionów złotych.

Niestety, wypadek w kopalni "Halemba" nie jest wyjątkiem. W tym roku zginęło już 40. górników. *

* skrót materiału

Reporterzy: J. Burdon, E. Tokarczyk (Telewizja Polsat)