Nauczyciel, który się nie boi
Całą agresję skupił na mnie. Próbował mnie uderzyć. Nie mogłem uwierzyć, że tak zareagował. Kiedy go obezwładniłem, drugi chłopak mnie kopnął - opowiada Paweł Przybysławski. Nauczyciel stanął w obronie jednego z uczniów.
Pan Paweł jest nauczycielem w gimnazjum nr 1 w Płotach niedaleko Gryfic. Ponad dwa miesiące temu dwóch młodych mężczyzn, Kamil K. i Łukasz Ch., napadli gimnazjalistę na boisku szkolnym. Nauczyciel stanął w jego obronie. Został pobity.
Pan Paweł powiadomił policję. Jeszcze tego samego dnia napastników zatrzymano. Kamilowi K. za pobicie nauczyciela grozi do trzech lat wiezienia.
Przyczyn przemocy i zwyrodniałego zachowania uczniów w szkole jest wiele. Brak dobrego wychowania, autorytetów, ale przede wszystkim respektu wobec nauczycieli. A ci w trudnych sytuacjach bardzo często nie reagują. Twierdzą, że mają mniejsze prawa niż uczniowie.
- Uczniom możemy dać upomnienie, naganę, przenieść do innej klasy. To wszystko. Jeśli któregoś chce się przenieść do innej szkoły, to trzeba mu zapewnić dojazd - mówi Piotr Bonikowski z-ca dyrektora gimnazjum nr 1 w Płotach.
Strach i bezradność mogą doprowadzić do tragedii. Przypomnijmy. Kilka tygodni temu samobójstwo popełniła czternastoletnia Ania. Dziewczyna była molestowana w szkole przez swoich kolegów. Nauczyciele nie reagowali.
Paweł Przybysławski jest przykładem dla innych. Nie chciał stać z boku i w milczeniu przyglądać się agresji. Jednak prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego twierdzi, że trzeba zwiększyć prawa nauczyciela. Jeśli się tego nie zrobi, w szkole wciąż będzie niebezpiecznie, a pan Paweł pozostanie wyjątkiem.
Minister Edukacji Narodowej zapowiada, że już wkrótce nauczyciele otrzymają status funkcjonariuszy publicznych. Napaść na nauczyciela będzie traktowana tak samo jak atak na policjanta. To ma być jedna z metod walki z bandytyzmem i przemocą w szkole. *
* skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk e-mail (Telewizja Polsat)