Oszczędzają, by ich dzieci mogły żyć

Oszczędzają, by ich dzieci mogły żyć

Biorą kredyty, oszczędzają nawet na jedzeniu. Rehabilitacja chorych na porażenie mózgowe dzieci jest bardzo droga. Ich rodzice nie mają pieniędzy, by zapewnić im systematyczne leczenie.

Ewelina urodziła się z porażeniem mózgowym. Dla Haliny i Leszka Młodawskich diagnoza lekarzy była szokująca. Nie zdawali sobie jednak sprawy jak bardzo poważna jest to choroba. Przez dwa lata Ewelina, prawie nie była leczona.

Gdy miała trzy lata, po raz pierwszy trafiła na dwutygodniowy turnus rehabilitacyjny. Aby dziewczynka mogła się tam znaleźć, jej ojciec wziął kredyt.  

- Żona ma 780 złotych zasiłku. Ja mam 400 złotych renty. Czy za to można rehabilitować dziecko? - pyta ojciec Eweliny.

Jej rodzice nie mają pieniędzy na turnusy rehabilitacyjne, ale dwa razy w tygodniu wożą dziewczynkę do fizjoterapeuty. Do niedawna nie mieli nawet wózka, a na terapię, ojciec przynosił Ewelinę na... plecach.

Równie dramatyczna jest sytuacja państwa Rzeszowskich. Sześć lat temu urodziła się Kasia. Już zaraz po porodzie zaczęła się walka o jej życie.

- Urodziła się już w szóstym miesiącu. Od razu przeszła operację jelita. Mała też zapalenie opon mózgowych. Trzy miesiące leżała w inkubatorze - wspomina Grażyna Rzeszowska matka chorej Kasi.

Rodzice Kasi, aby wysłać dziecko na turnus także wzięli kredyt. Kasia po tej rehabilitacji zrobiła znaczne postępy. Mogłyby być większe, ale rodziców nie stać już na następne turnusy.

Porażenie mózgowe leczone jest przede wszystkim poprzez rehabilitację. To wieloletnia, żmudna i kosztowna praca. To wielotygodniowe turnusy. Dofinansowanie jakie dostają rodzice nie wystarcza na leczenie ich dzieci. O pieniądze muszą więc zadbać sami. *

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk e-mail (Telewizja Polsat)