Oszukane na Cyprze
Joanna i Teresa skorzystały z oferty biura "ATJ Lingwista" z Warszawy. Pojechały na Cypr. Miały pracować 8 godzin dziennie, 6 dni w tygodniu. Okazało się jednak, że muszą pracować znacznie dłużej za te same pieniądze. Z głodu dojadały resztki po klientach.
Joanna i Teresa szukały lekkiej pracy za granicą. Wybrały ofertę firmy "ATJ Lingwista" z Warszawy, bo wydawała się bardzo atrakcyjna. Pojechały na Cypr pracować jako kelnerki. Tam przeżyły gehennę.
- Mówiono, że będą to wakacje połączone z pracą. Zdobędziemy doświadczenie, poduczymy się języka i przy okazji wypoczniemy - mówi Teresa, która wyjechała do pracy na Cypr.
Joanna i Teresa podpisały umowę z polskim pośrednikiem, drugą z cypryjskim pracodawcą. Obie umowy zapewniały im ośmiogodzinny dzień pracy i wyżywienie. Miały zarabiać ponad 300 funtów cypryjskich miesięcznie czyli około 2000 złotych. Niestety na miejscu okazało się, że te obietnice nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Joanna i Teresa przeżyły prawdziwy koszmar.
- Pierwszego dnia pracowałam 12 godzin, potem było już tylko gorzej. Przez dwa miesiące nie miałam ani jednego dnia wolnego. Zarobki były takie jak za osiem godzin pracy - mówi Joanna,.
Sprawdziliśmy, czy firma "ATJ Lingwista" dalej szuka chętnych do pracy na Cyprze. Zaproponowano nam pracę w Nikozji, także w charakterze kelnerki.
Joanna i Teresa zrozpaczone zadzwoniły do rodzin w kraju, te do Konsula RP na Cyprze. Okazało się, że ATJ Lingwista współpracuje z lokalną firmą Stalagmite, ale i Lingwista i Salagmite zbagatelizowały dramatyczną sytuację Joanny i Teresy. Lekceważyły ich prośby o umożliwienie powrotu do kraju. Zadzwoniliśmy na Cypr by dowiedzieć się dlaczego.
- Jeżeli komuś nie odpowiadają warunki pracy, to może tę pracę zmienić albo zostanie odesłany do Polski na koszt Lingwisty. To też Pani P. proponowałam. Nie skorzystała z tego w żaden sposób - twierdzi Dagmara Foryś, z biura firmy Stalagmite na Cyprze.
Teresa jest innego zdania.
- Zadzwonił do mnie pan z Lingwisty z Warszawy i pytał się czy mamy jakieś kłopoty. Wszystko mu opowiedziałam. Powiedział, że kogoś przyśle, że skontaktuje się z agencją na Cyprze. Niestety już później wcale nie zadzwonił.
Joanna i Teresa cieszą się, że ich koszmar się skończył. Teresa wróciła do kraju na koszt Lingwisty. Joanna za bilety zapłaciła sama. Czy mają szanse na wynagrodzenie za nadgodziny? Postanawiamy interweniować w firmie ATJ Lingwista. Pytamy czy firma podjęła jakiekolwiek działania w tej sprawie.
- Zobowiązuję się, do wyjaśnienia sprawy nadgodzin. Postaram się tę sprawę załatwić pozytywnie - mówi Iwona Kostecka, dyrektor firmy ATJ Lingwista w Warszawie.
Nasza redakcja będzie śledzić działania "Lingwisty". Sprawdzimy, czy obietnice pani dyrektor zostały spełnione. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Łosiewicz (Telewizja Polsat)
- Mówiono, że będą to wakacje połączone z pracą. Zdobędziemy doświadczenie, poduczymy się języka i przy okazji wypoczniemy - mówi Teresa, która wyjechała do pracy na Cypr.
Joanna i Teresa podpisały umowę z polskim pośrednikiem, drugą z cypryjskim pracodawcą. Obie umowy zapewniały im ośmiogodzinny dzień pracy i wyżywienie. Miały zarabiać ponad 300 funtów cypryjskich miesięcznie czyli około 2000 złotych. Niestety na miejscu okazało się, że te obietnice nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Joanna i Teresa przeżyły prawdziwy koszmar.
- Pierwszego dnia pracowałam 12 godzin, potem było już tylko gorzej. Przez dwa miesiące nie miałam ani jednego dnia wolnego. Zarobki były takie jak za osiem godzin pracy - mówi Joanna,.
Sprawdziliśmy, czy firma "ATJ Lingwista" dalej szuka chętnych do pracy na Cyprze. Zaproponowano nam pracę w Nikozji, także w charakterze kelnerki.
Joanna i Teresa zrozpaczone zadzwoniły do rodzin w kraju, te do Konsula RP na Cyprze. Okazało się, że ATJ Lingwista współpracuje z lokalną firmą Stalagmite, ale i Lingwista i Salagmite zbagatelizowały dramatyczną sytuację Joanny i Teresy. Lekceważyły ich prośby o umożliwienie powrotu do kraju. Zadzwoniliśmy na Cypr by dowiedzieć się dlaczego.
- Jeżeli komuś nie odpowiadają warunki pracy, to może tę pracę zmienić albo zostanie odesłany do Polski na koszt Lingwisty. To też Pani P. proponowałam. Nie skorzystała z tego w żaden sposób - twierdzi Dagmara Foryś, z biura firmy Stalagmite na Cyprze.
Teresa jest innego zdania.
- Zadzwonił do mnie pan z Lingwisty z Warszawy i pytał się czy mamy jakieś kłopoty. Wszystko mu opowiedziałam. Powiedział, że kogoś przyśle, że skontaktuje się z agencją na Cyprze. Niestety już później wcale nie zadzwonił.
Joanna i Teresa cieszą się, że ich koszmar się skończył. Teresa wróciła do kraju na koszt Lingwisty. Joanna za bilety zapłaciła sama. Czy mają szanse na wynagrodzenie za nadgodziny? Postanawiamy interweniować w firmie ATJ Lingwista. Pytamy czy firma podjęła jakiekolwiek działania w tej sprawie.
- Zobowiązuję się, do wyjaśnienia sprawy nadgodzin. Postaram się tę sprawę załatwić pozytywnie - mówi Iwona Kostecka, dyrektor firmy ATJ Lingwista w Warszawie.
Nasza redakcja będzie śledzić działania "Lingwisty". Sprawdzimy, czy obietnice pani dyrektor zostały spełnione. *
* skrót materiału
Reporter: Paulina Łosiewicz (Telewizja Polsat)