Tragedie na porodówkach

Tragedie na porodówkach

- Byłam sina, wołałam o pomoc. Położna stwierdziła, że coś jest nie tak, ale było już za późno - wspomina Sylwia Szmaglińska, której synek urodził się martwy. Tragedii rozgrywających się na salach porodowych jest więcej. Czy można ich uniknąć?

O dramacie Joanny i Sylwii opowiadaliśmy kilka miesięcy temu. Ich dzieci zmarły zaraz po porodzie. Kobiety nie mogły urodzić naturalnie. Trudno wyrokować, dlaczego ich dzieci nie przeżyły. Prawdopodobnie interwencja medyczna nie była prowadzona prawidłowo. Lub po prostu: zadecydowano o niej za późno.  

Dziecko pani Joanny nie było wcześniakiem. Można więc wykluczyć najczęstszą przyczynę porodowych nieszczęść. Jednak rodzice nie mają wątpliwości - cesarskie cięcie zostało wykonane za późno.

- Nie dowiedziałam się, dlaczego dziecko nie przeżyło. Niektórzy mówili, że wody za długo były przetrzymane i noworodek się nimi zatruł - mówi Joanna Durys.

Na brak zainteresowania ze strony lekarzy narzeka również pani Katarzyna. Kiedy zgłosiła się do porodu, odesłano ją do domu. Zaczęła rodzić kilka godzin później. Jej córka Magda została niedotleniona. Cierpi na porażenie mózgowe.

- Lekarze powiedzieli, że Magda jest zdrowa. Na drugi dzień okazało się, że dziecko jest w ciężkim stanie. Mąż zaczął krzyczeć, bo przecież nic na to nie wskazywało - mówi Katarzyna Kalinowska.

Szpitale w sposób dowolny traktują pacjentki po terminie porodu. Nie określono, kiedy należy przyjąć pacjentkę na oddział i jakie badania powinny zostać przeprowadzone. Brakuje precyzyjnych zapisów.

- Żadne standardy w medycynie nie zapewniły jeszcze prawidłowej opieki okołoporodowej. Pewne rzeczy muszą być wykonane, ale wiele zależy od lekarskiego nosa. - mówi prof. Romuald Dębski, członek zarządu Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego.

Jednak lekarze nie są zgodni, czy byłoby lepiej, gdyby takie standardy określono. Na pewno łatwiej byłoby udowodnić, że w szpitalu został popełniony błąd. Dziś wszystko zależy od możliwości finansowych placówek. Niestety, od pieniędzy zależy także poziom opieki nad rodzącymi kobietami i ich dziećmi. *

* skrót materiału

Reporter: Milena Sławińska mslawinska@polsat.com.pl  (Telewizja Polsat)