Najdroższe ogrzewanie w Bytowie

Najdroższe ogrzewanie w Bytowie

Mieszkańcy nowych bloków przy ul. Pochyłej w Bytowie otrzymują gigantyczne rachunki za ciepło. Mówią, że są trzykrotnie wyższe niż w innych częściach miasta. Opłaty nałożył deweloper. Lokatorzy zbuntowali się i płacili tylko część rachunku. Wtedy deweloper odciął im ciepło. W środku zimy, przy kilkunastostopniowym mrozie.

W jednym z dwóch nowych bloków przy ul. Pochyłej w Bytowie mieści się kotłownia i od niej właśnie rozpoczął się konflikt. Developer, który sam uczynił się właścicielem systemu grzewczego, zaczął żądać astronomicznych kwot za ogrzewanie i ciepła wodę.

- 1 lutego 2010 otrzymałam fakturę za ciepło na kwotę 1400 zł - mówi Bogumiła Kortas-Orlancka, mieszkanka bloku.  

Większość lokatorów nie chce ponosić trzykrotnie zawyżonych, ich zdaniem, kosztów. Płacą więc deweloperowi tyle, ile kosztowałoby ciepło dostarczane z największej ciepłowni w Bytowie. Zapytaliśmy prezesa ciepłowni, jaki jest koszt ogrzania średniej wielkości mieszkania.

- Koszt ogrzania 50-metrowego mieszkania w grudniu i styczniu to około 200 zł - informuje Witold Kościelski, prezes zarządu spółki Dalkia Północ w Bytowie.

- Za ogrzanie 40-metrowego mieszkania dostawałam rachunek na 500-600 zł - mówi Lucyna Dąbrowska, mieszkanka bloku.

Paradoks polega na tym, że właściciele mieszkań prawdopodobnie kupili już raz system grzewczy bloków przy Pochyłej, tak jak klatkę schodową czy wózkarnię. Dlatego mieszkańcy twierdzą, że deweloper, czyli Katarzyna G., nie powinien być właścicielem sieci ciepłowniczej i kotłowni. Świadczy o tym również opinia z Urzędu Regulacji Energetyki i orzecznictwo Sądu Najwyższego.

- Sąd Najwyższy orzekł, że kotłownia powinna stanowić własność wspólnoty, aby uniknąć konfliktu społeczno-gospodarczego. Wspólnota nią gospodarzy, tak jak pralnią, suszarnią i klatką schodową - mówi Krzysztof Jaworski, licencjonowany zarządca wspólnot mieszkaniowych w Bytowie.

A deweloper? Deweloper chce stawek za ciepło takich, jakie ustanowił. Niepłacących karze podwójnymi stawkami, niepokornym i słabym blokuje dopływ ciepła albo zabiera liczniki... w zimie.

- W naszym bloku mieszka pan Michał, który jest osobą niepełnosprawną. Zmarła mu mama i nie radzi sobie. Odcinanie mu ciepła jest niemoralne, nieetyczne, chamskie, wręcz niepojęte - mówi Bogumiła Kortas-Orlancka, mieszkanka bloku.

Mieszkańcy zgłosili blokowanie liczników bądź ich kradzież na policję, ta jednak umorzyła wszystkie sprawy twierdząc, że cała sieć ciepłownicza oraz liczniki należą do dewelopera. Co innego mówi jednak protokół odbiorczy mieszkań, na których są wyszczególnione parapety, drzwi, okna i liczniki.

Próbowaliśmy skontaktować się z deweloperem, jednak wizyty w biurze i telefony nie przyniosły skutku.

- Po tej akcji u sąsiadów, wymieniłam zamki w obu skrzynkach. Coś trzeba zrobić, żeby nam nie odłączono ciepła, jakoś musimy sobie radzić - mówi Joanna Szmidke, mieszkanka bloku.*

* skrót materiału

Reporter Bożena Golanowska

bgolanowska@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)