Rachunki za ogrzewanie wzrosły pięciokrotnie

Rachunki za ogrzewanie wzrosły pięciokrotnie

Mieszkają w przeznaczonej do rozbiórki ruderze, za którą przychodzą gigantyczne rachunki za ogrzewanie! To ponura rzeczywistość, z którą musi się mierzyć małżeństwo emerytów z Gdyni. Mieszkanie leży na terenie należącym do gdyńskich wodociągów. 9 lat temu zdecydowano, że obiekt będzie zlikwidowany. W opustoszałym budynku pozostali tylko emeryci. Ich los urzędników nie interesuje.

- Stali się ofiarą urzędniczej przepychanki. Wysyłają pisma do Urzędu Miasta i wodociągów z prośbą o pomoc. Urzędnicy odpisują, ale nic w tej sprawie się nie dzieje - mówi Patryk Szczerba z portalu naszemiasto.pl

Zbigniew Czerwiński pracował w gdyńskich wodociągach jako inżynier. W 1981 roku otrzymał mieszkanie służbowe przy ujęciu wody w Gdyni Orłowie. 21 lat później okazało się, że wodociągi likwidują obiekt, ale w opustoszałym budynku pozostał pan Zbigniew z żoną.  

- Dawniej ten sam piec ogrzewał pomieszczenia socjalne i halę obiektu wodociągowego, łącznie z naszym mieszkaniem. Obecnie stacja zlikwidowała grzejniki u siebie i piec ogrzewa tylko nasze mieszkanie. Rachunki wzrosły, nie jestem w stanie ich regulować - mówi Zbigniew Czerwiński.

Za ostatni sezon grzewczy państwo Czerwińscy otrzymali nowe rachunki. I choć wcześniej, według właściciela budynku - Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Gdyni, koszty te nie przekraczały rocznie około dwóch tysięcy złotych, nagle małżeństwo otrzymało pięciokrotną podwyżkę!

- Płaciłem miesięcznie za centralne ogrzewanie 192 złote, bez względu na to, czy był sezon grzewczy czy nie. Teraz wodociągi przesłały mi fakturę z pismem, że mam dopłacić jeszcze ponad 9 tysięcy złotych - opowiada Zbigniew Czerwiński.

- Ja kieruję przedsiębiorstwem i nie widzę żadnych podstaw do tego, żeby przedsiębiorstwo dokładało do osoby, która moim zdaniem nie do końca legalnie tam zamieszkuje - mówi Henryk Tomaszewski, prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Gdyni.

Urząd Miasta nie może pomóc panu Zbigniewowi, bo mieszka w budynku należącym do wodociągów, a te nie dysponują własnymi mieszkaniami. Jednak od kilku lat trwają negocjacje pomiędzy Urzędem Miasta, a wodociągami w sprawie przejęcia przez miasto terenu, na którym stoi niszczejący budynek.

- Teren jest atrakcyjny dla obydwu stron i żadna nie chce spuścić z ceny. W tym momencie ludzie się nie liczą. Negocjacje utknęły, ostatnio rozmawiano dwa lata temu - mówi Patryk Szczerba z portalu naszemiasto.pl.

Odwiedziliśmy urzędników odpowiedzialnych za zamianę. Jednak ani gdyńskie wodociągi, ani magistrat, mimo upływu czasu, nie zamierzają przyśpieszać terminu załatwienia sprawy.

- Rzeczywiście ten czas wydaje się długi, ale dzisiaj przedmiotem zamiany jest kilka tysięcy działek. Na pewno sednem sprawy nie jest sprawa dotycząca nieruchomości, która jest dzisiaj zamieszkiwana - mówi Tomasz Banel z Urzędu Miasta Gdyni.

- Sądzę, że w końcu sprawa będzie załatwiona, jestem o tym przekonany - dodaje Henryk Tomaszewski, prezes PEWiK w Gdyni

Ale w zapewnienia urzędników państwo Czerwińscy wierzą coraz mniej. Mają żal do miasta i wodociągów, że przez brak konkretnych deklaracji nie wiadomo, co będzie dalej.*

* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)