Schronisko niszczeje, co ze zwierzętami?

Schronisko niszczeje, co ze zwierzętami?

Blisko 600 zwierząt ze schroniska w Celestynowie straci dach nad głową. Placówka ma zostać zlikwidowana, bo nie spełnia podstawowych standardów. Dyrektorka schroniska twierdzi, że największym problemem jest brak pieniędzy na remont. Sytuację pogarsza jej konflikt z prezesem Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które odpowiada za placówkę. Czy uda się pogodzić zwaśnione strony i uratować zwierzęta?

Schronisko dla zwierząt w Celestynowie decyzją powiatowego lekarza weterynarii skreślono z listy obiektów nadzorowanych przez lekarzy. Praktycznie oznacza to likwidację placówki, ale nikt nie ma pomysłu, co zrobić z setkami psów i kotów, które się tam znajdują.

- Schronisko nie spełnia szeregu wymagań: brak jest pomieszczenia do izolowania zwierząt chorych, ilość psów i kotów jest o wiele większa, niż możliwości schroniska, a stan techniczny pomieszczeń, w których są przetrzymywane, budzi szereg zastrzeżeń - mówi Grzegorz Kurkowski, powiatowy lekarz weterynarii w Otwocku.  

- Ja uważam, że w takich ekologicznych warunkach tym zwierzętom jest lepiej. Nie mamy chorych zwierząt, miejsce jest, także boksy do kwarantanny są. Nie mamy tylko pieniędzy i nie możemy tego odrestaurować. Psy mieszkają w bardzo dobrych warunkach, nie zdarzyło się, żeby jakiś zamarzł. Każdy ma suche miejsce do spania, żaden nie śpi pod gołym niebem - przekonuje Izabela Działak, dyrektor schroniska w Celestynowie.

- Docierały do nas wielokrotnie skargi od mieszkańców, że w po okolicy wałęsają się psy, które są agresywne - informuje Paweł Mucha z Urzędu Gminy Celestynów.

Problemy schroniska trwają już kilka lat, a Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami (TOZ), do którego należy obiekt, było informowane o zastrzeżeniach weterynarzy.

- 30 czerwca 2009 roku zwróciłem się do zarządu głównego TOZ z informacją, że jeżeli nie będą wykonywać nakazów, to niestety grozi im skreślenie z rejestru i zakaz prowadzenia takiej działalności - opowiada Grzegorz Kurkowski, powiatowy lekarz weterynarii w Otwocku.

Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, by ratować schronisko, opracowało plan naprawczy. Niestety, planu nie udało się nigdy zrealizować.

- Z infrastrukturą schroniska nie poprawiło się nic, wręcz odwrotnie, obiekt uległ dalszej degradacji - mówi Grzegorz Kurkowski, powiatowy lekarz weterynarii w Otwocku.

- Program naprawczy został wdrożony, tylko nie w całości. Remont wstrzymał brak środków finansowych - tłumaczy Łukasz Balcer z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Okazuje się jednak, że brak pieniędzy to nie jedyna przeszkoda. W ratowaniu schroniska przeszkadza także konflikt personalny.

- Nasza współpraca z TOZ-em układa się względnie. Nie mam do nikogo pretensji. Uważam, że dają nam tyle, ile mogą, ale prezes chyba uważa, że jestem już za stara i nie powinnam tu być - mówi Izabela Działak, dyrektor schroniska w Celestynowie.

- Ja tylko zawsze proszę panią Izę, żeby miała wzgląd na swój wiek - dodaje Eugeniusz Ragiel, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

O sporze miedzy prezesem Towarzystwa a dyrektor schroniska dużo ostrzej mówią pracownicy placówki w Celestynowie.

- Pana prezesa za jaja powiesić, niech się odczepi od nas. Przyjdzie jakaś inna zołza i nas wyrzuci. My nie oddamy szefowej, bez walki się nie obejdzie. Jak prezes przyjedzie, to go zlinczujemy - usłyszeliśmy w schronisku.

- Nie ma żadnego konfliktu, my się staramy pani Izie pomóc, chcemy tam dać młodego człowieka, menadżera, który będzie się znał na inwestowaniu i budowaniu - mówi Eugeniusz Ragiel, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Ludzie nie potrafią się porozumieć w sprawie przyszłości schroniska, a los jego mieszkańców jest coraz bardziej niepewny.

- Błagamy ludzi o adopcję tych zwierząt - apeluje Izabela Działak, dyrektor schroniska w Celestynowie.*

* skrót materiału

Reporter: Michał Bebło

mbeblo@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)