Raz winny, raz niewinny
Szokujący wyrok sądu. Maciej K. i Paweł K. ścigali się samochodami w centrum Szczecinka. Pod kołami jednego z samochodów zginęła 34-letnia Lucyna, a jej 27-letnia koleżanka w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Mężczyźni zostali skazani na 4 lata więzienia. Sąd Najwyższy wyrok jednak unieważnił, a sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Koszalinie. Ostatnie rozstrzygnięcie jest szokujące! Jeden ze sprawców ma zmniejszoną karę, a drugi został uniewinniony.
1 października 2005 roku. Mimo iż od tego feralnego dnia miną niedługo trzy lata, to, co się wówczas wydarzyło, wraca do Joanny Łukawskiej i rodziny Lucyny Banaszkiewicz codziennie. To właśnie tego dnia dwaj świeżo upieczeni dziewiętnastoletni studenci urządzili sobie na ulicach Szczecinka nieformalne wyścigi.
- Pamiętam, że doszłyśmy do pasów, do przejścia dla pieszych. Doszłyśmy do połowy i później obudziłam się w szpitalu. Byłam cała połamana. Ręce, nogi, miednica. W udzie miałam blachę i 13 śrub, w podudziu mam do tej pory blachę i śruby, no i w ręce mam blachę i śruby - rozpacza Joanna Łukawska, poszkodowana w wypadku.
- Nie docierało do mnie, że żona nie żyje. Można powiedzieć, że po dzień dzisiejszy, to do mnie nie dociera - mówi Dariusz Banaszkiewicz, który stracił w wypadku żonę.
W sierpniu 2006 roku zapadł pierwszy wyrok. Sąd Rejonowy w Szczecinku skazał Macieja K., który w ostatniej chwili zdołał ominąć na pasach kobiety i Pawła K., który w nie uderzył, na cztery lata pozbawienia wolności.
- Uważaliśmy, że to był obiektywny wyrok. Uważaliśmy, że za to, co zrobili, powinni ponieść karę - wspomina Józef Łukawski, ojciec poszkodowanej w wypadku Joanny.
Obrońcy oskarżonych skutecznie jednak odwlekali wykonanie kary, odwołując się od każdej decyzji sądu, składając zażalenia na każde jego postanowienie. Gdy i to nie pomogło, wnieśli kasację do Sądu Najwyższego. Ten w lutym 2008 roku skasował oba wyroki.
- W dniu 6 lutego sprawcy, którzy zabili moją żonę, okazali się niewinnymi osobami - mówi Dariusz Banaszkiewicz, który stracił w wypadku żonę.
Sądowa gehenna rozpoczęła się na nowo. Kolejne rozprawy, kolejne wnioski obrony i kolejny wyrok. Wyrok, który zszokował niemalże wszystkich obecnych na sali rozpraw.
- Sąd Rejonowy w Szczecinku oskarżonego, który bezpośrednio uderzył w pokrzywdzone skazał na karę 3 lat pozbawienia wolności, orzekł także zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres 10 lat i zasądził nawiązkę dla pokrzywdzonej w kwocie 40 000 zł. Natomiast drugi oskarżony został uniewinniony - informuje Sławomir Przykucki z Sądu Okręgowego w Koszalinie.
- Uważamy że wyrok jest niesprawiedliwy, krzywdzący dla syna. Skoro uniewinnia się pierwszego kierowcę, to tym bardziej uważam, że mój syn powinien być uniewinniony. W rozmowie ze mną powiedział mi, że jest przekonany, że gdyby nie było pierwszego pojazdu i gdyby ten pojazd nie wykonał manewru, to nigdy by do wypadku nie doszło - mówi Barbara K., matka skazanego Pawła K.
Dlaczego jeden z winnych stał się nagle niewinnym? Sędziowie ze szczecineckiego sądu nie chcieli sprawy komentować. Odesłano nas do Sądu Okręgowego w Koszalinie.
- Ten człowiek, gdyby się nie ścigał, to może by do tego wypadku nie doszło. Skutek w związku z tym jego zachowaniem był w postaci tego wypadku. Ale nie zawsze skutek jest karany według prawa karnego - tłumaczy Sławomir Przykucki z Sądu Okręgowego w Koszalinie.
Wyrok dziwi tym bardziej, że w sprawie czterokrotnie wypowiadali się biegli z zakresu ruchu drogowego. Ich opinie, zarówno sprzed, jak i po kasacji wyroku, są jednoznaczne.
Oto fragment opinii biegłego sądowego przy Sądzie Okręgowym w Koszalinie:
"Maciej K. był inicjatorem zabronionego "ścigania się" samochodów po drodze publicznej, a wyzwanie to podjął Paweł K. (...) Żaden z kierowców nie zachował nawet minimum wyobraźni i rozsądku, nie mówiąc już o zasadach bezpieczeństwa".
A to fragment opinii biegłych z Zespołu Ekspertów ds. Wypadków Drogowych przy Fundacji Akademii Medycznej w Poznaniu.
"(...) Do zaistnienia przedmiotowego wypadku przyczynili się obydwaj oskarżeni. Bezpośrednio do zaistnienia przedmiotowego wypadku przyczynił się oskarżony Paweł K. Pośrednio do zaistnienia przedmiotowego wypadku przyczynił się oskarżony Maciej K."
- Nie mogę sobie tego uzmysłowić. Biegli z zakresu ruchu drogowego wydają opinię, że są winni, a sąd w Szczecinku uznaje jednego z nich za niewinnego, a drugiemu obniża wyrok - mówi Józef Łukawski, ojciec poszkodowanej w wypadku Joanny.
Oburzeni wyrokiem pokrzywdzeni planują apelację. Swój sprzeciw zamierza zgłosić także prokuratura, a nawet jeden z oskarżonych. Zadowolony jest tylko świeżo uniewinniony Maciej K.
Rodziny ofiar liczyły, że skoro dla sądu wyrok jest tak oczywisty, to oczywistym będzie też jego uzasadnienie. Niestety, przeliczyły się. Przy uzasadnieniu, które powinno pojawić się w ciągu 14 dni od złożenia o nie wniosku, sprawa okazała się... skomplikowana.
- Od wyroku, który wydał sąd w Szczecinku minęły 3 tygodnie i uzasadnienia w dalszym ciągu nie widać - mówi Józef Łukawski, ojciec poszkodowanej w wypadku Joanny.
- W sprawach trudnych, zawiłych sędzia sprawozdawca, który ma sporządzić to uzasadnienie może złożyć do przełożonego wniosek o przedłużenie tego terminu. Wiem, że taki wniosek został złożony. Prezes Sądu Rejonowego w Szczecinku przedłużył rozporządzanie uzasadnienia do dnia pierwszego września bieżącego roku - informuje Sławomir Przykucki z Sądu Okręgowego w Koszalinie.
Co dalej? Oskarżeni i ich obrońcy żonglują odpowiedzialnością. A ofiary boją się, że sprawa będzie przeciągana w nieskończoność.
- Ja już powoli zaczynam się z tym godzić, że oni obaj okażą się niewinni, że z tego wszystkiego, to moja żona jeszcze będzie winna, po następnej kasacji - podsumowuje Dariusz Banaszkiewicz, który stracił żonę w wypadku. *
* skrót materiału
Reporter: Irmina Brachacz ibrachacz@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)
- Pamiętam, że doszłyśmy do pasów, do przejścia dla pieszych. Doszłyśmy do połowy i później obudziłam się w szpitalu. Byłam cała połamana. Ręce, nogi, miednica. W udzie miałam blachę i 13 śrub, w podudziu mam do tej pory blachę i śruby, no i w ręce mam blachę i śruby - rozpacza Joanna Łukawska, poszkodowana w wypadku.
- Nie docierało do mnie, że żona nie żyje. Można powiedzieć, że po dzień dzisiejszy, to do mnie nie dociera - mówi Dariusz Banaszkiewicz, który stracił w wypadku żonę.
W sierpniu 2006 roku zapadł pierwszy wyrok. Sąd Rejonowy w Szczecinku skazał Macieja K., który w ostatniej chwili zdołał ominąć na pasach kobiety i Pawła K., który w nie uderzył, na cztery lata pozbawienia wolności.
- Uważaliśmy, że to był obiektywny wyrok. Uważaliśmy, że za to, co zrobili, powinni ponieść karę - wspomina Józef Łukawski, ojciec poszkodowanej w wypadku Joanny.
Obrońcy oskarżonych skutecznie jednak odwlekali wykonanie kary, odwołując się od każdej decyzji sądu, składając zażalenia na każde jego postanowienie. Gdy i to nie pomogło, wnieśli kasację do Sądu Najwyższego. Ten w lutym 2008 roku skasował oba wyroki.
- W dniu 6 lutego sprawcy, którzy zabili moją żonę, okazali się niewinnymi osobami - mówi Dariusz Banaszkiewicz, który stracił w wypadku żonę.
Sądowa gehenna rozpoczęła się na nowo. Kolejne rozprawy, kolejne wnioski obrony i kolejny wyrok. Wyrok, który zszokował niemalże wszystkich obecnych na sali rozpraw.
- Sąd Rejonowy w Szczecinku oskarżonego, który bezpośrednio uderzył w pokrzywdzone skazał na karę 3 lat pozbawienia wolności, orzekł także zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres 10 lat i zasądził nawiązkę dla pokrzywdzonej w kwocie 40 000 zł. Natomiast drugi oskarżony został uniewinniony - informuje Sławomir Przykucki z Sądu Okręgowego w Koszalinie.
- Uważamy że wyrok jest niesprawiedliwy, krzywdzący dla syna. Skoro uniewinnia się pierwszego kierowcę, to tym bardziej uważam, że mój syn powinien być uniewinniony. W rozmowie ze mną powiedział mi, że jest przekonany, że gdyby nie było pierwszego pojazdu i gdyby ten pojazd nie wykonał manewru, to nigdy by do wypadku nie doszło - mówi Barbara K., matka skazanego Pawła K.
Dlaczego jeden z winnych stał się nagle niewinnym? Sędziowie ze szczecineckiego sądu nie chcieli sprawy komentować. Odesłano nas do Sądu Okręgowego w Koszalinie.
- Ten człowiek, gdyby się nie ścigał, to może by do tego wypadku nie doszło. Skutek w związku z tym jego zachowaniem był w postaci tego wypadku. Ale nie zawsze skutek jest karany według prawa karnego - tłumaczy Sławomir Przykucki z Sądu Okręgowego w Koszalinie.
Wyrok dziwi tym bardziej, że w sprawie czterokrotnie wypowiadali się biegli z zakresu ruchu drogowego. Ich opinie, zarówno sprzed, jak i po kasacji wyroku, są jednoznaczne.
Oto fragment opinii biegłego sądowego przy Sądzie Okręgowym w Koszalinie:
"Maciej K. był inicjatorem zabronionego "ścigania się" samochodów po drodze publicznej, a wyzwanie to podjął Paweł K. (...) Żaden z kierowców nie zachował nawet minimum wyobraźni i rozsądku, nie mówiąc już o zasadach bezpieczeństwa".
A to fragment opinii biegłych z Zespołu Ekspertów ds. Wypadków Drogowych przy Fundacji Akademii Medycznej w Poznaniu.
"(...) Do zaistnienia przedmiotowego wypadku przyczynili się obydwaj oskarżeni. Bezpośrednio do zaistnienia przedmiotowego wypadku przyczynił się oskarżony Paweł K. Pośrednio do zaistnienia przedmiotowego wypadku przyczynił się oskarżony Maciej K."
- Nie mogę sobie tego uzmysłowić. Biegli z zakresu ruchu drogowego wydają opinię, że są winni, a sąd w Szczecinku uznaje jednego z nich za niewinnego, a drugiemu obniża wyrok - mówi Józef Łukawski, ojciec poszkodowanej w wypadku Joanny.
Oburzeni wyrokiem pokrzywdzeni planują apelację. Swój sprzeciw zamierza zgłosić także prokuratura, a nawet jeden z oskarżonych. Zadowolony jest tylko świeżo uniewinniony Maciej K.
Rodziny ofiar liczyły, że skoro dla sądu wyrok jest tak oczywisty, to oczywistym będzie też jego uzasadnienie. Niestety, przeliczyły się. Przy uzasadnieniu, które powinno pojawić się w ciągu 14 dni od złożenia o nie wniosku, sprawa okazała się... skomplikowana.
- Od wyroku, który wydał sąd w Szczecinku minęły 3 tygodnie i uzasadnienia w dalszym ciągu nie widać - mówi Józef Łukawski, ojciec poszkodowanej w wypadku Joanny.
- W sprawach trudnych, zawiłych sędzia sprawozdawca, który ma sporządzić to uzasadnienie może złożyć do przełożonego wniosek o przedłużenie tego terminu. Wiem, że taki wniosek został złożony. Prezes Sądu Rejonowego w Szczecinku przedłużył rozporządzanie uzasadnienia do dnia pierwszego września bieżącego roku - informuje Sławomir Przykucki z Sądu Okręgowego w Koszalinie.
Co dalej? Oskarżeni i ich obrońcy żonglują odpowiedzialnością. A ofiary boją się, że sprawa będzie przeciągana w nieskończoność.
- Ja już powoli zaczynam się z tym godzić, że oni obaj okażą się niewinni, że z tego wszystkiego, to moja żona jeszcze będzie winna, po następnej kasacji - podsumowuje Dariusz Banaszkiewicz, który stracił żonę w wypadku. *
* skrót materiału
Reporter: Irmina Brachacz ibrachacz@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)