Wypadek, czy zbrodnia doskonała?

Wypadek, czy zbrodnia doskonała?

Podążamy tropem tajemniczej śmierci 21-letniego Jarka ze wsi Pisklaki na Lubelszczyźnie. Ponad dwa lata temu mężczyzna pił ze znajomymi alkohol w lesie. A później zaginął. Jego ciało odnaleziono kilka kilometrów dalej w rzece. Policja twierdzi, że był to nieszczęśliwy wypadek, rodzina Jarka, że zabójstwo. Oficjalnie uczestnicy imprezy nic nie pamiętają.

Pisklaki to mała wieś. Znają się tam praktycznie wszyscy. Od urodzenia mieszkał tam także Jarek. Jego imię od dwóch lat kryje w sobie mroczną zagadkę.

Jest 25 września 2008 roku. Około godziny 22 Jarek wychodzi z przyjaciółmi na piwo. Ma wrócić jeszcze przed północą. Wkrótce znika po nim jednak wszelki ślad.  

- Poszukiwania ruszyły natychmiast. Niestety, z negatywnym skutkiem - informuje Janusz Wójtowicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

- Straż, policja, szli tak jeden obok drugiego. Nie było takiej możliwości, żeby przeoczyli po prostu cokolwiek. Myślę, że był gdzie indziej przechowywany, poza obszarem poszukiwań - mówi Mateusz Ostasz, brat nieżyjącego Jarka.

Jak udało się ustalić przed zaginięciem Jarek pił z kolegami alkohol w pobliskim lesie. Libacja trwała całą noc. Następnego dnia jego kompani wrócili do domów. Żaden z nich nie potrafił jednak wyjaśnić, co stało się z Jarkiem.

- Pytałam jednego, gdzie jest Jarek. Kazał mi odp... się. Powiedział, że Jarka mi nie pilnuje - mówi Grażyna Ostasz, matka nieżyjącego Jarka.

Po trzech tygodniach w oddalonej kilka kilometrów od Pisklak rzece, wędkarz znajduje zwłoki mężczyzny. Są w stanie zaawansowanego rozkładu. Dzięki zachowanym w ubraniu dokumentom, udaje się je zidentyfikować. Nie ma wątpliwości - to zwłoki Jarka.

- Sekcja nie wykazała żadnych obrażeń na ciele zmarłego, stąd był wniosek, że nie doszło do przestępstwa - informuje Romuald Sitarz z Prokuratury Okręgowej w Zamościu.

- Sekcja nic nie ustaliła. Nie ma ani daty śmierci, ani informacji, ile przebywał w wodzie. Taką sekcję, co oni napisali, to i ja bym umiał. Miał jeszcze na spodniach ślady rudej ziemi, której nie ma w rzece. Myślę, że został podrzucony w to miejsce. Innej możliwości nie ma - mówi Mateusz Ostasz, brat Jarka.

Po kilku tygodniach śledztwa okazało się, że podczas libacji Jarkowi i jego kompanom towarzyszyła 14-letnia dziewczyna. Jeden z mężczyzn miał wobec niej seksualne plany. Jak twierdzi rodzina Jarka, między kolegami na tym tle mogło dojść do konfliktu. A ten zakończył się dla Jarka tragicznie.

- Myślę, że nie zrobili tego umyślnie, tylko przypadkowo. Pobili się, w nerwach któryś złapał za butelkę i walnął w głowę - mówi Mateusz Ostasz.

Podczas przesłuchań koledzy Jarka zeznali, że nie pamiętają, co stało się z chłopakiem. Nie wiedzą też w jaki sposób znalazł się w oddalonej o kilka kilometrów rzece. Tymczasem, w samochodzie jednego z nich odnaleziono kurtkę, którą Jarek miał na sobie feralnej nocy. Zachowane na niej ślady sprawiają, że pytań pojawia się jeszcze więcej.

- Mnie się wydaje, że jest na niej krew. Jest porwana, tak jakby doszło do bójki. Kurtka była cała, jak wychodził z domu - mówi Grażyna Ostasz, matka Jarka.

- Kurtka została poddana badaniom i nie wykazała śladów krwi. Na ciele denata nie było żadnych fizycznych obrażeń, w związku z tym nie można sądzić, że jakiekolwiek działania osób trzecich wpłynęły na jego zgon - uważa Janusz Wójtowicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

W grudniu 2008 roku śledztwo w sprawie śmierci Jarka umorzono. Prokuratura uznała ją za nieszczęśliwy wypadek. Pytania dotyczące ostatnich chwil chłopaka wciąż pozostają jednak bez odpowiedzi. I nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie miało się to zmienić.*

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)