1000 zł za grafficiarza
Bydgoszcz walczy z grafficiarzami. Każdy, kto pomoże złapać któregoś z nich, otrzyma 1000 złotych nagrody. Rozporządzenie prezydenta miasta wzbudza kontrowersje. Malowanie na murach to dla grafficiarzy sztuka, dla władz Bydgoszczy - akt wandalizmu.
Graffiti to napisy lub symbole, zamieszczane na ścianach i murach. Na ogół nielegalnie. Wiążą się z zajęciem cudzej przestrzeni - nieuprawnionym wkroczeniem w domenę cudzej własności.
Artysta, to ktoś kto żyje dla sztuki. Gotów jest zrobić dla niej właściwie wszystko. Sztuka bywa jednak niewdzięczna. To, co dla jednych jest wybitnym dziełem, innych może wyłącznie brzydzić.
- My traktujemy ulicę jako galerię. Generalnie każdy może coś sobie namalować i dla jednych to będzie sztuka, dla innych nie - mówi "Kaes", grafficiarz.
Bydgoszcz. Jak w każdym mieście, malowanie na murach, to codzienność. Dla grafficiarzy, to twórczość - władze miasta nazywają ją plagą. Kilka dni temu wybuchła w Bydgoszczy o to prawdziwa wojna.
- Jedni to robią dla adrenaliny, inni dla siebie, bo spełniają się w tym - mówi Mateusz, grafficiarz.
- Traktują to jako białą, niezapisaną kartkę. No fajnie, tylko że to nie jest ich kartka, a takimi wielkimi artystami, to oni nie są - twierdzi Konstanty Dombrowicz, Prezydent Bydgoszczy.
Aby walczyć z grafficiarzami, prezydent Bydgoszczy ustanowił specjalne prawo. Każdy, kto przyczyni się do schwytania któregoś z nich, otrzyma 1000 złotych nagrody. Podobnie jak graffiti, zarządzenie prezydenta jest jednak kontrowersyjne. Są bowiem tacy, którym pomysł prezydenta zamiast z prawem? kojarzy się z donosicielstwem.
0- Jest więcej możliwości spożytkowania tego tysiąca, niż zapłacenie za czyjąś głowę - uważa Mateusz, grafficiarz.
Podobnie jak Bydgoszcz, większość polskich miast wydaje na walkę z graffiti setki tysięcy złotych. Tysiąc za głowę grafficiarza, to zatem i tak niska cena. Mało kto jednak wierzy, że zarządzenie prezydenta przyniesie skutek. Bo skoro dla grafficiarzy ich obrazy są sztuką, to zrobią wszystko, żeby nie przestać malować. *
* skrót materiału
Reporter: Rafał Zalewski
rzalewski@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)
(Telewizja Polsat)
Artysta, to ktoś kto żyje dla sztuki. Gotów jest zrobić dla niej właściwie wszystko. Sztuka bywa jednak niewdzięczna. To, co dla jednych jest wybitnym dziełem, innych może wyłącznie brzydzić.
- My traktujemy ulicę jako galerię. Generalnie każdy może coś sobie namalować i dla jednych to będzie sztuka, dla innych nie - mówi "Kaes", grafficiarz.
Bydgoszcz. Jak w każdym mieście, malowanie na murach, to codzienność. Dla grafficiarzy, to twórczość - władze miasta nazywają ją plagą. Kilka dni temu wybuchła w Bydgoszczy o to prawdziwa wojna.
- Jedni to robią dla adrenaliny, inni dla siebie, bo spełniają się w tym - mówi Mateusz, grafficiarz.
- Traktują to jako białą, niezapisaną kartkę. No fajnie, tylko że to nie jest ich kartka, a takimi wielkimi artystami, to oni nie są - twierdzi Konstanty Dombrowicz, Prezydent Bydgoszczy.
Aby walczyć z grafficiarzami, prezydent Bydgoszczy ustanowił specjalne prawo. Każdy, kto przyczyni się do schwytania któregoś z nich, otrzyma 1000 złotych nagrody. Podobnie jak graffiti, zarządzenie prezydenta jest jednak kontrowersyjne. Są bowiem tacy, którym pomysł prezydenta zamiast z prawem? kojarzy się z donosicielstwem.
0- Jest więcej możliwości spożytkowania tego tysiąca, niż zapłacenie za czyjąś głowę - uważa Mateusz, grafficiarz.
Podobnie jak Bydgoszcz, większość polskich miast wydaje na walkę z graffiti setki tysięcy złotych. Tysiąc za głowę grafficiarza, to zatem i tak niska cena. Mało kto jednak wierzy, że zarządzenie prezydenta przyniesie skutek. Bo skoro dla grafficiarzy ich obrazy są sztuką, to zrobią wszystko, żeby nie przestać malować. *
* skrót materiału
Reporter: Rafał Zalewski
rzalewski@polsat.com.pl (Telewizja Polsat)
(Telewizja Polsat)