Bez pracy i renty

Bez pracy i renty

Z powodu choroby straciła pracę. ZUS odmawia jej renty. Pani Danuta z Augustowa ma ciężko chory kręgosłup. Z trudem siada i się porusza. Kobietę zwolniono z pracy, więc zaczęła ubiegać się o rentę. Chciała otrzymywać świadczenie przynajmniej do czasu kolejnej operacji. ZUS odmówił. Panu Bartoszowi z Nowej Soli po sześciu latach także odmówiono renty. Mężczyzna nie ma palców, ale według urzędników pracować może.

Pani Danuta Rusiłowska z Augustowa ma ciężko chory kręgosłup. Przeszła jedną operację, czeka ją druga, bo w czasie pierwszej lekarze wstawili w jej kręgosłup nieprawidłowe stabilizatory.

- Rezonans wykazał, że jest właściwie to, co przed operacją. Siedzieć nie mogę, w nocy spać nie mogę, nie mam już siły - opowiada pani Danuta.  

Z pracy w KRUS-ie panią Danutę zwolniono z powodu niezdolności do pracy. Kobieta ma umiarkowany stopień niepełnosprawności. Przez 12 miesięcy otrzymywała świadczenie rehabilitacyjne. Kiedy się skończyło, postanowiła ubiegać się o rentę czasową. ZUS renty jednak nie przyznał. Stwierdził, że pani Danuta pracować może.

- Lekarz orzecznik podała mi pismo i powiedziała, że nie uznaje mnie za niezdolną do pracy. Powiedziała, że moja operacja może być wykonana w ramach zwolnienia lekarskiego. Tylko że mnie już zwolniono z pracy - rozpacza pani Danuta.

- Orzeczenie może dotyczyć częściowej niezdolności do pracy. Oznacza to, że nie możemy wykonywać pewnego rodzaju pracy, ale prace w innych warunkach, w innym przedsiębiorstwie, bądź na innym urządzeniu możemy wykonywać. Mając to orzeczenie, możemy nie otrzymać renty - tłumaczy Małgorzata Rola-Pawłow, radca prawny.

Pan Bartosz z Nowej Soli niedaleko Grudziądza też walczy z ZUS-em. Mężczyzna stracił palce podczas pracy. W 2004 roku otrzymał rentę - niewiele powyżej 500 zł. Lekarze orzekali niezdolność do pracy.

W styczniu pan Bartosz stawił się, jak co roku, przed komisją lekarską. Lekarz orzecznik z ZUS-u w Grudziądzu orzekł nawet trwałą niezdolność do pracy. Wtedy to sprawą zainteresowała się wyższa instancja: oddział ZUS-u w Toruniu, gdzie uznano orzeczenie lekarza za wadliwe.

Miesiąc później wezwano pana Bartosza na komisje lekarską w Bydgoszczy. Komisja nie orzekła trwałej niezdolności do pracy. Co więcej, ku ogromnemu zdziwieniu pana Bartosza, po sześciu latach w ogóle odebrano mu rentę. Mimo że jego stan zdrowia wcale się nie zmienił. Czyżby uznano, że mężczyźnie odrosły palce?

- No tak, na to wychodzi. Tak się zastanawiam, co mam teraz zrobić: czekać aż odrosną, w wodzie moczyć, może w końcu korzenie puszczą - ironizuje Bartosz Bączkowski.

Pani Danuta pracować nie może. Pracy też dla niej w Augustowie nie ma. Kobieta czeka na drugą operację i na pierwszą sprawę w sądzie. Czuje się skrzywdzona decyzją ZUS-u.

- To jest bardzo upokarzające. Po tylu latach opłacania składek, nie mogę otrzymać żadnego świadczenia nawet na czas żebym doszła do siebie po operacji - mówi pani Danuta.*

* skrót materiału

Reporter: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)