Cmentarz na działce rekreacyjnej!

Cmentarz na działce rekreacyjnej!

Wiesław Wojcieszonek z Przemyśla od 23 lat cieszył się ze swojej działki rekreacyjnej. Jej poprzedni właściciel otrzymał ją od miasta na bezterminowe użytkowanie i sprzedał panu Wiesławowi. Po 23 latach na działkę wjechał ciężki sprzęt i zrównał z ziemią ogród mężczyzny. Władze Przemyśla chcą postawić tam cmentarz. Twierdzą, że to teren miasta.

Wiesław Wojcieszonek z Przemyśla zawsze marzył o wypoczynku na działce na obrzeżach miasta. Marzenie się spełniło, gdy odkupił od miejscowego działkowca niewielką działkę rekreacyjną. Nie przeszkadzało mu zbytnio, że położona była niedaleko cmentarza w przemyskiej dzielnicy Zasanie.

- Działka ma cztery ary. Zacząłem ją użytkować w 1987 roku. Odkupiłem niewykończony domek od poprzedniego użytkownika i pokryłem go dachówką ceramiczną. Trwa to tak już 23 lata - opowiada Wiesław Wojcieszonek.  

W październiku mężczyzna dowiedział się od sąsiadów, że na jego teren wjechał ciężki sprzęt. Gdy zdumiony przyjechał sprawdzić czy to prawda, na swojej działce zastał robotników.

- Przeraziłem się. Część drzew owocowych, które zasadziłem, zostało wyciętych, podobnie krzewy. Zlikwidowano ogrodzenie, wywieziono bramę - wspomina pan Wiesław.

Jego działka wchodzi w skład Rodzinnego Ogrodu Działkowego "Tulipan". W połowie lat osiemdziesiątych działkowcy otrzymali ziemię od miasta na bezterminowe użytkowanie. Nikt w zarządzie działkowców nie słyszał o wypowiedzeniu umowy przez przemyski magistrat.

- Wszystko wskazywało na to, że to działka opuszczona, na której nic się nie dzieje od dłuższego czasu. Były dziko rosnące krzewy, chwasty . To nie jest tak, że wjeżdża koparka czy spychacz i równa wszystko z ziemią - przekonuje Jerzy Węgrzyn, naczelnik Wydziału Inwestycji Urzędu Miejskiego w Przemyślu.

- Zrobili, co chcieli, a teraz będą dorabiać do tego papiery. Słyszałem, że myślą o procesie wywłaszczeniowym. Wydaje mi się, że to nie jest w porządku - mówi pan Wiesław Wojcieszonek.

Mężczyzna mówi, że nie jest przeciwny miejskim inwestycjom. W dobrym tonie by jednak było, żeby urzędnicy przemyskiego magistratu, któremu podlega cmentarz, skonsultowali z nim, czy życzy sobie mieć mniejszą działkę, bez drzew i krzewów. I w dodatku w granicach cmentarza.

- Z dokumentów wynika, że to jest teren miasta. To działkowiec powinien wystąpić o wpis do miasta, że jest jego użytkownikiem - mówi Jerzy Węgrzyn, naczelnik Wydziału Inwestycji Urzędu Miejskiego w Przemyślu.

- Mówiono mi, że przesuną bramę na działce pana Wojcieszonka i będzie on mógł sobie użytkować. Zapytałem, jak sobie wyobrażają działkę na terenie cmentarza? Miasto powinno nas wpisać do tej księgi wieczystej. Nie zrobili tego i stąd ich wielki bałagan - uważa Waldemar Paczkowski, prezes Zarządu Rodzinnego Ogrodu Działkowego "Tulipan" w Przemyślu.

Wiesław Wojcieszonek mówi, że nie interesuje go uprawianie działki cmentarnej. Zgłosił sprawę do prokuratury. Ma nadzieję, że przemyscy urzędnicy pójdą po rozum do głowy i znajdą wyjście z tej patowej sytuacji.

- Jak przyjdę jutro, to tam już będzie brama i nie będę miał prawa wejść na teren swojej działki, bo urzędnikom się wydaje, że zawsze mają rację. Niech mi miasto wybuduje taki sam domek na innej działce i ja będę usatysfakcjonowany. Nie potrzebuję nic lepszego - mówi Wiesław Wojcieszonek.

- Jeżeli rzeczywiście te wszystkie dokumenty będą świadczyły o tym, że weszliśmy w nie swój teren, to sprawa jest ewidentnie do rozwiązania. Czyli w grę wchodzi albo wykupienie tej działki, albo działka zamienna - zapewnia Jerzy Węgrzyn, naczelnik Wydziału Inwestycji Urzędu Miejskiego w Przemyślu.*

* skrót materiału

Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba

epocztar@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)