Okrutna, nielegalna hodowla psów
Psi horror pod Kaliszem. Na prywatnej posesji, w niewielkich, metalowych beczkach gnieździ się stado zwierząt. Są wygłodniałe i zaniedbane. Nielegalna hodowla istnieje już od kilku lat, a mężczyzna, który ją prowadzi, usłyszał wyrok. Mimo to, dalej przetrzymuje zwierzęta. Władze gminy nie wiedzą, jak rozwiązać problem.
Nielegalne hodowle psów istnieją już od 2004 roku. Ich właścicielem jest jeden człowiek. Psy żyją tam w potwornych warunkach. Pierwszy raz byliśmy tam z kamerą w 2007 roku.
- Mieszacie kijem w wodzie. Nigdy nikomu nic z tego nie będzie, nikomu - tak zapewniał Jacek P., który prowadził hodowlę.
Nasi widzowie zawiadomili nas, że w okolicznych lasach pojawiły się bezpańskie psy, do złudzenia przypominające te, które w hodowli filmowaliśmy ponad rok temu.
- Są to w zasadzie wyłącznie suki, które są najprawdopodobniej po niedawno przebytych porodach. Świadczy o tym stan sutków - mówi Sylwester Piechowiak, prezes Kaliskiego Stowarzyszenia Pomocy dla Zwierząt Help Animals.
- Suka była w ciężkim stanie. Głodna, wycieńczona, miała odleżyny na nogach - opowiada mężczyzna, który zaopiekował się dwoma bezpańskimi psami.
- Miała sporo problemów dermatologicznych, stomatologicznych , jak w zasadzie wszystkie psy odłowione z tej okolicy . Jest wysoce prawdopodobne, że psy były trzymane na krótkich łańcuchach przy budach. Wskazują na to liczne otarcia i urazy naskórka - mówi Michał Palczewski, lekarz weterynarii.
W tej sprawie zapadł już jeden wyrok, jedno postępowanie zostało już umorzone. Po raz kolejny prokuratura musi zająć się tą hodowlą. Urzędnicy dalej nie maja pomysłu jak pomóc dręczonym psom.
- Znamy hodowcę. Wcześniej były prowadzone postępowania w jego sprawie i zapadł wyrok - informuje Bożena Majewska z policji w Kaliszu.
- Wyrok 1000 złotych grzywny był tak śmieszny, że hodowca, w rozmowie ze mną, go wyśmiał. Powiedział, że takie grzywny może płacić codziennie. Zwierzęta przetrzymywane są w metalowych beczkach. Nie mają odpowiednich bud, kojców. Przywiązywane są na krótkim, bardzo grubym łańcuchu, a zamiast obroży zakładana jest szmata - opowiada Sylwester Piechowiak, prezes Kaliskiego Stowarzyszenia Pomocy dla Zwierząt Help Animals.
- Niezwłocznie się tą sprawą zajmiemy, traktujemy ją bardzo poważnie. Nie mamy na razie pomysłu, gdzie te psy umieścić - mówi Józef Podłużny, wójt gminy Godziesze Wielkie.
Rozwiązaniem byłoby przeniesienie psów do schronisk. Te jednak są przepełnione. Co zrobią urzędnicy, czas pokaże.
- Jeżeli tym razem nie zapadną konkretne decyzje, to hodowca w dalszym ciągu będzie prowadził tę hodowlę i śmiał się z sądu i prokuratury - przestrzega Sylwester Piechowiak, prezes Kaliskiego Stowarzyszenia Pomocy dla Zwierząt Help Animals.*
* skrót materiału
Reporter: Małgorzata Frydrych
mfrydrych@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)
- Mieszacie kijem w wodzie. Nigdy nikomu nic z tego nie będzie, nikomu - tak zapewniał Jacek P., który prowadził hodowlę.
Nasi widzowie zawiadomili nas, że w okolicznych lasach pojawiły się bezpańskie psy, do złudzenia przypominające te, które w hodowli filmowaliśmy ponad rok temu.
- Są to w zasadzie wyłącznie suki, które są najprawdopodobniej po niedawno przebytych porodach. Świadczy o tym stan sutków - mówi Sylwester Piechowiak, prezes Kaliskiego Stowarzyszenia Pomocy dla Zwierząt Help Animals.
- Suka była w ciężkim stanie. Głodna, wycieńczona, miała odleżyny na nogach - opowiada mężczyzna, który zaopiekował się dwoma bezpańskimi psami.
- Miała sporo problemów dermatologicznych, stomatologicznych , jak w zasadzie wszystkie psy odłowione z tej okolicy . Jest wysoce prawdopodobne, że psy były trzymane na krótkich łańcuchach przy budach. Wskazują na to liczne otarcia i urazy naskórka - mówi Michał Palczewski, lekarz weterynarii.
W tej sprawie zapadł już jeden wyrok, jedno postępowanie zostało już umorzone. Po raz kolejny prokuratura musi zająć się tą hodowlą. Urzędnicy dalej nie maja pomysłu jak pomóc dręczonym psom.
- Znamy hodowcę. Wcześniej były prowadzone postępowania w jego sprawie i zapadł wyrok - informuje Bożena Majewska z policji w Kaliszu.
- Wyrok 1000 złotych grzywny był tak śmieszny, że hodowca, w rozmowie ze mną, go wyśmiał. Powiedział, że takie grzywny może płacić codziennie. Zwierzęta przetrzymywane są w metalowych beczkach. Nie mają odpowiednich bud, kojców. Przywiązywane są na krótkim, bardzo grubym łańcuchu, a zamiast obroży zakładana jest szmata - opowiada Sylwester Piechowiak, prezes Kaliskiego Stowarzyszenia Pomocy dla Zwierząt Help Animals.
- Niezwłocznie się tą sprawą zajmiemy, traktujemy ją bardzo poważnie. Nie mamy na razie pomysłu, gdzie te psy umieścić - mówi Józef Podłużny, wójt gminy Godziesze Wielkie.
Rozwiązaniem byłoby przeniesienie psów do schronisk. Te jednak są przepełnione. Co zrobią urzędnicy, czas pokaże.
- Jeżeli tym razem nie zapadną konkretne decyzje, to hodowca w dalszym ciągu będzie prowadził tę hodowlę i śmiał się z sądu i prokuratury - przestrzega Sylwester Piechowiak, prezes Kaliskiego Stowarzyszenia Pomocy dla Zwierząt Help Animals.*
* skrót materiału
Reporter: Małgorzata Frydrych
mfrydrych@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)