Piekło w domu. Gmina blokuje eksmisję
Wychodzi z więzienia i dalej bije. Gmina blokuje eksmisję. Partner pani Krystyny ma cztery wyroki za znęcanie się nad najbliższymi. Po odbyciu kary mężczyzna za każdym razem wraca do wspólnego mieszkania i koszmar zaczyna się od nowa. A wcale nie musi tak być. Sześć lat temu mężczyzna otrzymał sądowy nakaz eksmisji. Niestety, nie można go wykonać, bo gmina nie chce zapewnić mu lokalu tymczasowego.
- W tym kraju przestępcy mają większe prawa niż ludzie poszkodowani, bo jest dokument jeden, drugi, trzeci, czwarty i nic z tym nie można zrobić - mówi Magdalena Perlak-Zmudzińska, córka pani Krystyny.
Pani Krystyna Perlak ma 54 lata. W 1983 roku poznała Mariana K. Małżeństwem nie byli, ale żyli ze sobą ponad dwadzieścia lat, wychowali czworo dzieci. Jak twierdzi kobieta, jej wspomnienia z tego okresu to głównie strach, ból i łzy.
- Bił mnie, przeważnie po głowie, bo tam nie było śladów. Kiedyś uderzył mnie mięsem w głowę. Dostałam kością. Pięć ręczników zmarnowałam, taka fontanna krwi leciała ze mnie - opowiada pani Krystyna.
- Groził mamie, że ją zabije, rozpruje nożem, wyzywał - dodaje jej córka, Magdalena.
Czara goryczy przelała się w 2002 roku. Pani Krystyna zgłosiła sprawę do sądu. Mariana K. skazano, trafił na półtora roku do więzienia. Kiedy wyszedł, koszmar zaczął się na nowo. Kobieta postanowiła wyeksmitować partnera z własnościowego mieszkania.
- W 2004 roku Sąd Rejonowy orzekł eksmisję pana z tego mieszkania z dodatkową klauzulą, że bez prawa do lokalu socjalnego - informuje Włodzimierz Hilla, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy
- Myślałam, że góra dwa miesiące pomieszka i opuści lokal, ale niestety tak nie jest - mówi Barbara Koczorowska, druga córka pani Krystyny.
Nie jest, bo mimo, iż od wydania wyroku minęło sześć lat, do eksmisji nigdy nie doszło. Gmina nie poczuwa się bowiem do obowiązku zapewnienia Marianowi K. lokalu tymczasowego.
- Jeżeli tu będzie napisane, że dać mieszkanie zastępcze, to damy, ale tu nie ma tak napisane. Ten człowiek sam powinien sobie znaleźć lokal - uważa Henryk Styrna, wójt gminy Złotniki Kujawskie.
- Wójt popełnia błąd, bo w wyroku nie musi nic być napisane, to wynika z przepisów. Nie ma w polskim prawie eksmisji na bruk, więc jeżeli ktoś ma być eksmitowany z powodu na przykład znęcania się nad rodziną, to musi mieć zapewnione mieszkanie - mówi Jacek Świeca, radca prawny z Kancelarii Kalwas i Wspólnicy.
- W mieszkaniu, które kupiła pani Perlak jest lokal na strychu. Skoro się żyło kilkadziesiąt lat, trzeba uszanować tę drugą osobę i dać ten strych, byłby szczęśliwy - dodaje Henryk Styrna, wójt gminy Złotniki Kujawskie.
Udzielanie takich "złotych rad" to jedyne, co robi gmina. Tymczasem Marian K. jak gdyby nigdy nic wciąż uprzykrza życie swojej rodzinie. Mężczyzna regularnie staje przed inowrocławskim wymiarem sprawiedliwości. Od 2006 roku spędził w więzieniu łącznie prawie trzy lata.
- Zapadły wobec niego cztery wyroki, wszystkie za znęcanie się nad najbliższymi - mówi Włodzimierz Hilla, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
- On dostaje wyrok, odsiedzi swoje i wraca tutaj. Wszystko zaczyna się od początku, znowu awantury, nachodzenia, wyzwiska i interwencje policji - opowiada Magdalena Perlak-Zmudzińska, córka pani Krystyny.
Ostatni wyrok wobec Mariana K. zapadł miesiąc temu. Wkrótce mężczyzna powinien znowu trafić na rok do więzienia. Mężczyzna zapowiada, że do domu w Złotnikach Kujawskich i tak powróci. Niestety, nie znalazł w sobie tyle odwagi, by wypowiedzieć się do kamery.
- Zdaje mi się, że dopiero zaczną coś robić, jak dojdzie do tragedii - podsumowuje pani Krystyna.*
* skrót materiału
Reporter: Irmina Brachacz ibrachacz@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)
Pani Krystyna Perlak ma 54 lata. W 1983 roku poznała Mariana K. Małżeństwem nie byli, ale żyli ze sobą ponad dwadzieścia lat, wychowali czworo dzieci. Jak twierdzi kobieta, jej wspomnienia z tego okresu to głównie strach, ból i łzy.
- Bił mnie, przeważnie po głowie, bo tam nie było śladów. Kiedyś uderzył mnie mięsem w głowę. Dostałam kością. Pięć ręczników zmarnowałam, taka fontanna krwi leciała ze mnie - opowiada pani Krystyna.
- Groził mamie, że ją zabije, rozpruje nożem, wyzywał - dodaje jej córka, Magdalena.
Czara goryczy przelała się w 2002 roku. Pani Krystyna zgłosiła sprawę do sądu. Mariana K. skazano, trafił na półtora roku do więzienia. Kiedy wyszedł, koszmar zaczął się na nowo. Kobieta postanowiła wyeksmitować partnera z własnościowego mieszkania.
- W 2004 roku Sąd Rejonowy orzekł eksmisję pana z tego mieszkania z dodatkową klauzulą, że bez prawa do lokalu socjalnego - informuje Włodzimierz Hilla, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy
- Myślałam, że góra dwa miesiące pomieszka i opuści lokal, ale niestety tak nie jest - mówi Barbara Koczorowska, druga córka pani Krystyny.
Nie jest, bo mimo, iż od wydania wyroku minęło sześć lat, do eksmisji nigdy nie doszło. Gmina nie poczuwa się bowiem do obowiązku zapewnienia Marianowi K. lokalu tymczasowego.
- Jeżeli tu będzie napisane, że dać mieszkanie zastępcze, to damy, ale tu nie ma tak napisane. Ten człowiek sam powinien sobie znaleźć lokal - uważa Henryk Styrna, wójt gminy Złotniki Kujawskie.
- Wójt popełnia błąd, bo w wyroku nie musi nic być napisane, to wynika z przepisów. Nie ma w polskim prawie eksmisji na bruk, więc jeżeli ktoś ma być eksmitowany z powodu na przykład znęcania się nad rodziną, to musi mieć zapewnione mieszkanie - mówi Jacek Świeca, radca prawny z Kancelarii Kalwas i Wspólnicy.
- W mieszkaniu, które kupiła pani Perlak jest lokal na strychu. Skoro się żyło kilkadziesiąt lat, trzeba uszanować tę drugą osobę i dać ten strych, byłby szczęśliwy - dodaje Henryk Styrna, wójt gminy Złotniki Kujawskie.
Udzielanie takich "złotych rad" to jedyne, co robi gmina. Tymczasem Marian K. jak gdyby nigdy nic wciąż uprzykrza życie swojej rodzinie. Mężczyzna regularnie staje przed inowrocławskim wymiarem sprawiedliwości. Od 2006 roku spędził w więzieniu łącznie prawie trzy lata.
- Zapadły wobec niego cztery wyroki, wszystkie za znęcanie się nad najbliższymi - mówi Włodzimierz Hilla, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
- On dostaje wyrok, odsiedzi swoje i wraca tutaj. Wszystko zaczyna się od początku, znowu awantury, nachodzenia, wyzwiska i interwencje policji - opowiada Magdalena Perlak-Zmudzińska, córka pani Krystyny.
Ostatni wyrok wobec Mariana K. zapadł miesiąc temu. Wkrótce mężczyzna powinien znowu trafić na rok do więzienia. Mężczyzna zapowiada, że do domu w Złotnikach Kujawskich i tak powróci. Niestety, nie znalazł w sobie tyle odwagi, by wypowiedzieć się do kamery.
- Zdaje mi się, że dopiero zaczną coś robić, jak dojdzie do tragedii - podsumowuje pani Krystyna.*
* skrót materiału
Reporter: Irmina Brachacz ibrachacz@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)