Płacą za wjazd na cmentarz
Trwa walka księdza z właścicielami zakładu kamieniarskiego w Ciechanowcu. Spór dotyczy opłat za wjazd na teren cmentarza. Za postawienie jednego pomnika pobierana jest od firm kamieniarskich opłata w wysokości 300 złotych. Oficjalnie nazywa się to "ofiarą". Firma państwa Ryżków nie płaci. Płacą za to inne zakłady kamieniarskie i one nie mają problemów z wjazdem na cmentarz.
- Dla mnie to nie jest ksiądz. On się z powołaniem minął. To wszystko chodzi tylko i wyłącznie o pieniądze - mówi Ewa Ryżko, współwłaścicielka zakładu kamieniarskiego.
- Dlaczego on mi w pracy przeszkadza? Ja mam dzieci na utrzymaniu. Muszę zarobić - mówi Kazimierz Popławski, pracownik firmy kamieniarskiej państwa Ryżków.
Państwo Ryżko z Ciechanowca na Podlasiu prawie od dwudziestu lat prowadzą firmę kamieniarską. Od trzech lat mają problemy ze stawianiem pomników i grobowców na miejscowym cmentarzu. A to za sprawą księdza proboszcza Kazimierza S.
- Z kolegą przyjechaliśmy położyć polbruk przy pomniku, który montowaliśmy wcześniej. Przyjechał ksiądz proboszcz i zamiast zwyczajowego "Szczęść Boże", znowu usłyszeliśmy, że odwalamy jakąś chałturę. Takie sytuacje są za każdym razem. Musimy wszystko albo przenosić przez mur, albo przez ciasną bramkę - mówi Robert Grabowski, pracownik zakładu kamieniarskiego państwa Ryżków.
- Chciałbym księdza zobaczyć jak pomaga chłopakom i wnosi na przykład ciężkie płyty - mówi Mariusz Roszkowski, mieszkaniec Ciechanowca.
Tylko we wrześniu policjanci z Ciechanowca interweniowali na cmentarzu trzy razy. Chodziło o bezprawne wtargnięcie na cmentarz, zniszczenie kłódek i wykonywanie prac kamieniarskich.
- Jest prowadzone postępowanie, które ma na celu ustalenie, kto dokonał kradzieży tych kłódek. Mamy nadzieję, że w toku tego postępowania uda nam się ustalić czy zarzuty, które znajdują się w tym zawiadomieniu, faktycznie potwierdzą winę osoby wskazanej w tym zawiadomieniu - mówi Alicja Buczkowska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Wysokiem Mazowieckiem.
- Klienci płacą firmie, która wykonuje pomnik, płacą księdzu za to, że pochowa tam kogoś. To dlaczego płacić jeszcze raz księdzu za to, że chcą postawić ludzie tam pomnik? Jaki cel ma w ogóle ta zapłata? - pyta Mariusz Roszkowski, mieszkaniec Ciechanowca.
Przyjeżdżamy do Ciechanowca po dwóch dniach. Znowu spotykamy proboszcza Kazimierza S. przy cmentarzu. Firma kamieniarska Ryżków montuje nagrobek, a ksiądz jak zwykle czeka na przyjazd policji.
- Gdzie indziej to nie pobierają w ogóle żadnych opłat - mówi Zbigniew W., właściciel zakładu kamieniarskiego w Ciechanowcu i dodaje:
- Ksiądz zawsze był chciwy.
Reporter: Ksiądz nie ma zamiaru wycofać się z tych opłat?
- To jest opłata za wywożenie śmieci. To są symboliczne, groszowe sprawy - mówi ksiądz proboszcz Kazimierz S.
- Nic nie jest robione. To na co ja mam dawać te pieniądze? - pyta Ewa Ryżko, współwłaścicielka zakładu kamieniarskiego w Ciechanowcu.
- Nie spotyka się tego nigdzie indziej. I nie wiem, co o takim człowieku myśleć. Tam powinien być święty spokój, a trwa wojna - mówi Mariusz Roszkowski, mieszkaniec Ciechanowca.*
* skrót materiału
Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba
epocztar@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)
- Dlaczego on mi w pracy przeszkadza? Ja mam dzieci na utrzymaniu. Muszę zarobić - mówi Kazimierz Popławski, pracownik firmy kamieniarskiej państwa Ryżków.
Państwo Ryżko z Ciechanowca na Podlasiu prawie od dwudziestu lat prowadzą firmę kamieniarską. Od trzech lat mają problemy ze stawianiem pomników i grobowców na miejscowym cmentarzu. A to za sprawą księdza proboszcza Kazimierza S.
- Z kolegą przyjechaliśmy położyć polbruk przy pomniku, który montowaliśmy wcześniej. Przyjechał ksiądz proboszcz i zamiast zwyczajowego "Szczęść Boże", znowu usłyszeliśmy, że odwalamy jakąś chałturę. Takie sytuacje są za każdym razem. Musimy wszystko albo przenosić przez mur, albo przez ciasną bramkę - mówi Robert Grabowski, pracownik zakładu kamieniarskiego państwa Ryżków.
- Chciałbym księdza zobaczyć jak pomaga chłopakom i wnosi na przykład ciężkie płyty - mówi Mariusz Roszkowski, mieszkaniec Ciechanowca.
Tylko we wrześniu policjanci z Ciechanowca interweniowali na cmentarzu trzy razy. Chodziło o bezprawne wtargnięcie na cmentarz, zniszczenie kłódek i wykonywanie prac kamieniarskich.
- Jest prowadzone postępowanie, które ma na celu ustalenie, kto dokonał kradzieży tych kłódek. Mamy nadzieję, że w toku tego postępowania uda nam się ustalić czy zarzuty, które znajdują się w tym zawiadomieniu, faktycznie potwierdzą winę osoby wskazanej w tym zawiadomieniu - mówi Alicja Buczkowska, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Wysokiem Mazowieckiem.
- Klienci płacą firmie, która wykonuje pomnik, płacą księdzu za to, że pochowa tam kogoś. To dlaczego płacić jeszcze raz księdzu za to, że chcą postawić ludzie tam pomnik? Jaki cel ma w ogóle ta zapłata? - pyta Mariusz Roszkowski, mieszkaniec Ciechanowca.
Przyjeżdżamy do Ciechanowca po dwóch dniach. Znowu spotykamy proboszcza Kazimierza S. przy cmentarzu. Firma kamieniarska Ryżków montuje nagrobek, a ksiądz jak zwykle czeka na przyjazd policji.
- Gdzie indziej to nie pobierają w ogóle żadnych opłat - mówi Zbigniew W., właściciel zakładu kamieniarskiego w Ciechanowcu i dodaje:
- Ksiądz zawsze był chciwy.
Reporter: Ksiądz nie ma zamiaru wycofać się z tych opłat?
- To jest opłata za wywożenie śmieci. To są symboliczne, groszowe sprawy - mówi ksiądz proboszcz Kazimierz S.
- Nic nie jest robione. To na co ja mam dawać te pieniądze? - pyta Ewa Ryżko, współwłaścicielka zakładu kamieniarskiego w Ciechanowcu.
- Nie spotyka się tego nigdzie indziej. I nie wiem, co o takim człowieku myśleć. Tam powinien być święty spokój, a trwa wojna - mówi Mariusz Roszkowski, mieszkaniec Ciechanowca.*
* skrót materiału
Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba
epocztar@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)