Płaci alimenty, a nie jest ojcem
Tomasz Wróbel ma 58 lat. W 1997 roku poznał młodszą o ponad 20 lat Jolantę J. Po roku znajomości okazało się, że kobieta jest w ciąży. Kiedy urodziła się Edyta, zamieszkali razem. Po dwóch latach zaczęły się problemy, bo Jolanta J. zaczęła mieć poważne problemy z narkotykami.
W końcu wyprowadziła się z od pana Tomasza. Kiedy pan Tomasz zaczął starać się o opiekę nad córką, okazało się, że to nie jest jego dziecko. Jednak nadal płaci alimenty.
- Prokuratura się powołuje na dobro dziecka, na dobro matki, a na moje dobro nikt nie patrzy - mówi Tomasz Wróbel, który płaci alimenty na nie swoje dziecko.
- Edyta nie jest niczemu winna i dziecko nie powinno doznawać żadnych krzywd - mówi Jolanta J., matka dziecka.
Pan Tomasz ma 58 lat. Jest rolnikiem. W 1997 roku poznał młodszą o 20 lat Jolantę J. Kobieta miała już dwoje dzieci. Po roku znajomości pan Tomasz zaczął podejrzewać, że jego partnerka jest w ciąży.
- Zauważyłem, że przytyła, w grudniu powiedziała mi, że jest w ciąży - mówi Tomasz Wróbel, który płaci alimenty na nie swoje dziecko.
Kilka miesięcy po urodzeniu dziecka, Jolanta J. przeprowadziła się do pana Tomasza. Rodzinne szczęście nie trwało jednak długo.
- Zaczęły się już kłopoty, zaniedbywanie dzieci, wychodzenie, narkotyki. Przeprowadziłem się do siostry na górę, bo schodzili się tu po nocach narkomani - mówi Tomasz Wróbel, który płaci alimenty na nie swoje dziecko.
Sprawą zainteresowała się pomoc społeczna i sąd rodzinny. Dzieci Jolanty J. trafiły do pogotowia opiekuńczego. Wtedy pan Tomasz zdecydował, że zaopiekuje się swoją córką.
- Powiedziała, że to jest nie moje dziecko. Byłem zdziwiony postanowiłem zrobić badania genetyczne - mówi Tomasz Wróbel, który płaci alimenty na nie swoje dziecko.
Pan Tomasz płaci alimenty nadal. Okazało się bowiem, że skoro od uznania dziecka przez pana Tomasza minął rok, pomóc może tylko prokuratura. Ta jednak odmówiła wszczęcia postępowania.
- Nikomu nie życzę takiej sytuacji, ale to prokurator decyduje, które dobro jest ważniejsze. Póki co ustaliliśmy, że tym ważniejszym dobrem jest dobro dziecka - mówi Bogusław Rolka z Prokuratury Rejonowej w Pszczynie.
Pan Tomasz odwołał się od decyzji prokuratury w Pszczynie. Niestety, bezskutecznie.
- Prokuratura okręgowa uznała skargę za bezzasadną, a działania prokuratury rejonowej za zgodne z przepisami prawa - mówi Marta Zawada-Dybek z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Decyzja prokuratury jest ostateczna. Pan Tomasz pozostaje więc ojcem nie swojego dziecka, z którym nie ma żadnego kontaktu. A ponieważ formalnie jest ojcem, musi płacić alimenty.
- Pracuję w gospodarstwie, utrzymuję się z tego, choruję już od października, choroba się pogorszyła, dostałem udaru mózgu - mówi Tomasz Wróbel, który płaci alimenty na nie swoje dziecko.*
*skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)
- Prokuratura się powołuje na dobro dziecka, na dobro matki, a na moje dobro nikt nie patrzy - mówi Tomasz Wróbel, który płaci alimenty na nie swoje dziecko.
- Edyta nie jest niczemu winna i dziecko nie powinno doznawać żadnych krzywd - mówi Jolanta J., matka dziecka.
Pan Tomasz ma 58 lat. Jest rolnikiem. W 1997 roku poznał młodszą o 20 lat Jolantę J. Kobieta miała już dwoje dzieci. Po roku znajomości pan Tomasz zaczął podejrzewać, że jego partnerka jest w ciąży.
- Zauważyłem, że przytyła, w grudniu powiedziała mi, że jest w ciąży - mówi Tomasz Wróbel, który płaci alimenty na nie swoje dziecko.
Kilka miesięcy po urodzeniu dziecka, Jolanta J. przeprowadziła się do pana Tomasza. Rodzinne szczęście nie trwało jednak długo.
- Zaczęły się już kłopoty, zaniedbywanie dzieci, wychodzenie, narkotyki. Przeprowadziłem się do siostry na górę, bo schodzili się tu po nocach narkomani - mówi Tomasz Wróbel, który płaci alimenty na nie swoje dziecko.
Sprawą zainteresowała się pomoc społeczna i sąd rodzinny. Dzieci Jolanty J. trafiły do pogotowia opiekuńczego. Wtedy pan Tomasz zdecydował, że zaopiekuje się swoją córką.
- Powiedziała, że to jest nie moje dziecko. Byłem zdziwiony postanowiłem zrobić badania genetyczne - mówi Tomasz Wróbel, który płaci alimenty na nie swoje dziecko.
Pan Tomasz płaci alimenty nadal. Okazało się bowiem, że skoro od uznania dziecka przez pana Tomasza minął rok, pomóc może tylko prokuratura. Ta jednak odmówiła wszczęcia postępowania.
- Nikomu nie życzę takiej sytuacji, ale to prokurator decyduje, które dobro jest ważniejsze. Póki co ustaliliśmy, że tym ważniejszym dobrem jest dobro dziecka - mówi Bogusław Rolka z Prokuratury Rejonowej w Pszczynie.
Pan Tomasz odwołał się od decyzji prokuratury w Pszczynie. Niestety, bezskutecznie.
- Prokuratura okręgowa uznała skargę za bezzasadną, a działania prokuratury rejonowej za zgodne z przepisami prawa - mówi Marta Zawada-Dybek z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Decyzja prokuratury jest ostateczna. Pan Tomasz pozostaje więc ojcem nie swojego dziecka, z którym nie ma żadnego kontaktu. A ponieważ formalnie jest ojcem, musi płacić alimenty.
- Pracuję w gospodarstwie, utrzymuję się z tego, choruję już od października, choroba się pogorszyła, dostałem udaru mózgu - mówi Tomasz Wróbel, który płaci alimenty na nie swoje dziecko.*
*skrót materiału
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)