Tak kradną na kolei!

Tak kradną na kolei!

Horror na kolei trwa w najlepsze. Ostatnie tygodnie przyniosły gigantyczne opóźnienia pociągów i trudny do wyobrażenia ścisk podróżujących. Jakby tego było mało, polską kolej okradają jej pracownicy. Podroż jest dużo tańsza, gdy zamiast w kasie, płaci się za nią u konduktora. Cena jest niższa, bo konduktor nie wystawia biletu, a pieniądze bierze dla siebie.

- Tak naprawdę PKP oznacza skrót: płać kolego połowę - śmieje się pan Krzysztof, pasażer PKP.

- Każdy wie, że bilety to się kupuje nie w kasie, a u konduktora. Głupotą byłoby z tego nie skorzystać - dodaje pan Adam, który także korzysta z usług PKP.  

Województwo Warmińsko-Mazurskie: tysiące mieszkańców regionu codziennie dojeżdża pociągami do pracy, domu, szkoły. Pasażerowie muszą za przejazd oczywiście zapłacić. I płacą. Ale - jak się okazuje - nie zawsze w kasie, a jeśli już u konduktora, to często bez wydawania biletu. Czyli część konduktorów po prostu bierze "w łapę" za przejazd.

- Nie płacę za bilety, idę do konduktora i mówię, że nie zdążyłem go kupić w kasie. Gdy on zaczyna wypisywać bilet sugeruję, żeby było bez pisania. Konduktor wtedy bierze pięć złotych, jest taniej - opowiada pan Adam, pasażer PKP.

Postanowiliśmy sami sprawdzić, czy uda się taniej i bez biletu pojechać pociągiem:

Reporter: Da radę coś taniej pojechać do Olsztyna? Ile bilet kosztuje?

Konduktor: 9 złotych a w tej chwili to 14 zł. A co kasy nie masz?

Reporter: No właśnie słabo. To co, dam 5 zł.

Konduktor: No dobra.

Jak twierdzą nasi rozmówcy, którzy na co dzień dojeżdżają pociągami do pracy tańsze przejazdy nikogo nie dziwią. Nieuczciwych konduktorów powstrzymują tylko kontrole przeprowadzane przez tzw. rewizorów. Choć zdarzają się też uczciwi kolejarze.

- Nie ma tak, nie da się bez wydania biletu. Do Olsztyna pięć złotych więcej za bilet - usłyszeliśmy od jednego z konduktorów.

- Zdarzają się tacy, co nie biorą, są uczciwi i rzetelni. Ale jak wszędzie są czarne owce, które biorą bez żadnych zahamowań. Jedynie jak są rewizorzy, to konduktorzy chodzą nerwowo i sprawdzają bilety z chirurgiczną dokładnością - mówi pan Krzysztof, pasażer PKP.

O procederze zaniżania cen biletów oraz pobieraniu opłat w przypadku jazdy bez biletu poinformowaliśmy przełożonych konduktorów. Jak usłyszeliśmy od dyrektora olsztyńskiego zakładu przewozów regionalnych - mimo podejrzeń o funkcjonowaniu korupcyjnego systemu biletowego, szefostwo niewiele może zrobić.

- Mam świadomość, że w gronie ponad stu kilkudziesięciu pracowników mogą się znaleźć tacy, którzy działają na szkodę spółki - powiedział Jerzy Szarmach, dyrektor zakładu PKP Przewozy Regionalne w Olsztynie.

Ile osób w skali roku korzysta z tańszych przejazdów? Tego kolejowe władze nie wiedzą, i bezsilnie rozkładają ręce.

- Oczywiście mam mały zespół pracowników, którzy kontrolują na co dzień pracę konduktorów, ale jest ich raptem kilku. Nie są w stanie kontrolować każdego pracownika w każdym pociągu - mówi Jerzy Szarmach, dyrektor Przewozów Regionalnych w Olsztynie.

- Rewizorzy jeżdżą bardzo rzadko. Poza tym konduktor wie wcześniej, że będzie kontrola, bo inni konduktorzy powiadamiają się przez telefony komórkowe - opowiada pan Krzysztof, pasażer PKP.

Z informacji, jakie otrzymał nasz reporter w dyrekcji przewozów regionalnych w Olsztynie wynika, że ostatni nieuczciwy konduktor został zwolniony z pracy przed kilkoma laty. Od tamtej pory kolejowym służbom kontrolnym nie udało się nikogo zatrzymać na gorącym uczynku. Proceder kwitnie więc w najlepsze, a zdaniem socjologów wynika on z cichego społecznego przyzwolenia dla nieuczciwości

- To nie jest uczciwe, ale jest taniej i dlatego to robimy. Nasze pensje są niskie - mówi pan Adam, pasażer PKP.

- Niejednokrotnie bywało tak, że zamiast pieniędzy wręczało się konduktorowi piwo i za to piwo jechało się cała trasę. Spokojnie i bezpiecznie - dodaje pan Krzysztof, pasażer PKP.*

* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)