TIR w łazience, odszkodowania nie ma
W dom państwa Olejników wjechał TIR. Aby go odbudować, rodzina musi rozebrać dach, piętro i część parteru. Trzej eksperci wycenili koszt remontu na ponad 280 tys. zł. Rzeczoznawca firmy Allianz, która ma wypłacić odszkodowanie, na zaledwie 60 tys. zł. Siedem miesięcy po wypadku, rodzina nie zobaczyła ani grosza. Koczuje w zaniedbanej świetlicy.
Był 10 lipca 2009 roku, godzina 6 rano. Państwo Olejnikowie z dziećmi, mieszkańcy wsi Chełmce koło Inowrocławia, jeszcze spali w swoim domu. Nagle obudził ich potężny huk. W ich dom wjechała cysterna.
- Najpierw zderzył się na łuku drogi z mercedesem Vito, a następnie wbił się w ścianę domu i zatrzymał się w jednym z pomieszczeń - mówi Joanna Wrzesińska z policji w Inowrocławiu.
- Zobaczyliśmy kupę kurzu i kamieni. W łazience stał TIR - dodaje Joanna Olejnik, poszkodowana właścicielka domu.
Uderzenie cysterny było tak silne, że naruszona została konstrukcja budynku. Aby naprawić dom, który grozi zawaleniem należałoby rozebrać dach, piętro oraz część parteru, a następnie je odbudować. Rodzina zwróciła się do ubezpieczyciela cysterny - firmy Allianz - o wypłatę odszkodowania. Rzeczoznawca z Allianzu pojawił się na miejscu wypadku dopiero trzy miesiące po zdarzeniu. Tyle czasu firma ma na wypłatę odszkodowania.
- Sprawa jest w toku. Wymieniamy swoje racje w korespondencji - tłumaczy Marcin Pawelec z biura prasowego grupy Allianz.
- To było uderzenie w narożnik. Cały dom stracił swoją sztywność, mamy opinie techniczne biegłego sądowego. Jest zrobiony projekt odbudowy, powstał kosztorys - mówi Marcin Olejnik, poszkodowany właściciel domu.
Olejnikowie mają opinie od trzech ekspertów. Koszty naprawy domu oszacowano na ponad 280 tys. zł. Allianz wycenił straty na 60 tys. zł. Przez pół roku nikt z firmy ubezpieczeniowej nie znalazł czasu na bezpośrednią rozmowę z poszkodowanymi. Kontaktowano się z nimi wyłącznie pisemnie lub telefonicznie.
Mimo że od wypadku minęło siedem miesięcy, dom rodzinny Olejnikow stoi cały czas z olbrzymią dziurą w ścianie. Mury budynku nadal pękają.
W tej chwili Olejnikowie mieszkają z dwójką dzieci w pomieszczeniach gospodarczych wiejskiej świetlicy. Niestety, ich niepełnosprawny syn chory na autyzm nie może tam przechodzić rehabilitacji. Potrzebna jest do tego specjalna wanna, którą rodzina miała w domu. Została ona zniszczona w wypadku, a Allianz nie chce zwrócić za nią pieniędzy.
- To jest karygodne. Oni nas nie traktują jak ludzi, tylko jak przedmioty. Nie interesują się nami. My przecież nie chcieliśmy, żeby w nasz dom wjechał TIR - mówi Joanna Olejnik.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)
- Najpierw zderzył się na łuku drogi z mercedesem Vito, a następnie wbił się w ścianę domu i zatrzymał się w jednym z pomieszczeń - mówi Joanna Wrzesińska z policji w Inowrocławiu.
- Zobaczyliśmy kupę kurzu i kamieni. W łazience stał TIR - dodaje Joanna Olejnik, poszkodowana właścicielka domu.
Uderzenie cysterny było tak silne, że naruszona została konstrukcja budynku. Aby naprawić dom, który grozi zawaleniem należałoby rozebrać dach, piętro oraz część parteru, a następnie je odbudować. Rodzina zwróciła się do ubezpieczyciela cysterny - firmy Allianz - o wypłatę odszkodowania. Rzeczoznawca z Allianzu pojawił się na miejscu wypadku dopiero trzy miesiące po zdarzeniu. Tyle czasu firma ma na wypłatę odszkodowania.
- Sprawa jest w toku. Wymieniamy swoje racje w korespondencji - tłumaczy Marcin Pawelec z biura prasowego grupy Allianz.
- To było uderzenie w narożnik. Cały dom stracił swoją sztywność, mamy opinie techniczne biegłego sądowego. Jest zrobiony projekt odbudowy, powstał kosztorys - mówi Marcin Olejnik, poszkodowany właściciel domu.
Olejnikowie mają opinie od trzech ekspertów. Koszty naprawy domu oszacowano na ponad 280 tys. zł. Allianz wycenił straty na 60 tys. zł. Przez pół roku nikt z firmy ubezpieczeniowej nie znalazł czasu na bezpośrednią rozmowę z poszkodowanymi. Kontaktowano się z nimi wyłącznie pisemnie lub telefonicznie.
Mimo że od wypadku minęło siedem miesięcy, dom rodzinny Olejnikow stoi cały czas z olbrzymią dziurą w ścianie. Mury budynku nadal pękają.
W tej chwili Olejnikowie mieszkają z dwójką dzieci w pomieszczeniach gospodarczych wiejskiej świetlicy. Niestety, ich niepełnosprawny syn chory na autyzm nie może tam przechodzić rehabilitacji. Potrzebna jest do tego specjalna wanna, którą rodzina miała w domu. Została ona zniszczona w wypadku, a Allianz nie chce zwrócić za nią pieniędzy.
- To jest karygodne. Oni nas nie traktują jak ludzi, tylko jak przedmioty. Nie interesują się nami. My przecież nie chcieliśmy, żeby w nasz dom wjechał TIR - mówi Joanna Olejnik.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)