18-latek zarażał HIV

18-latek zarażał HIV

Świadomie zarażał partnerów wirusem HIV! Choć został skazany, nadal jest na wolności. Tomasza Strączyńskiego z Kielc poszukuje policja w całym kraju. Mężczyzna miał spędzić w więzieniu ponad dwa lata. Sąd pozwolił mu jednak wyjść z aresztu do czasu rozpoczęcia odbywania kary. Wtedy 18-latek zapadł się pod ziemię.

Znajomi mówią, że Tomasz Strączyński już jako dziecko nie miał łatwego życia. Matka porzuciła rodzinę gdy był małym chłopcem. Jego i młodszych braci wychowywał ojciec. Bliscy rodziny uważają, że odejście matki mogło mieć wpływ na dalsze losy chłopca.

- W zasadzie to sytuacja zrobiła z niego homoseksualistę. On miał problemy. Uciekał z domu, nie dawał sobie rady - mówi krewna Tomasza Strączyńskiego.  

Po ukończeniu gimnazjum Tomasz Strączyński dość krótko uczył się w technikum gastronomicznym. Potem spędzał życie na gigancie. Często uciekał do Krakowa i na Śląsk. Jego matka mówi, iż zbyt późno dowiedziała się, że utrzymywał się ze świadczenia usług seksualnych.

W styczniu 2007 roku Tomasz Strączyński oddawał krew w Centrum Krwiodawstwa w Kielcach. Tam dowiedział się, że jest nosicielem wirusa HIV. Niestety, Strączyński nie miał w zwyczaju zawiadamiać o tym swoich kolejnych partnerów seksualnych.

- Takich jak mój syn, to są tysiące. On tego z powietrza nie złapał. Przecież ktoś go musiał tym zarazić - mówi matka Tomasza Strączyńskiego.

- Utrzymując kontakty intymne z pokrzywdzonymi zataił przed nimi, iż jest nosicielem wirusa HIV. Przez to naraził ich na zarażenie tym wirusem. To jest przestępstwo narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia - informuje Marcin Chałoński z Sądu Okręgowego w Kielcach.

Rok temu Tomasz Strączyński poznał 15-letniego gimnazjalistę Adama A. Współżył z chłopcem bez zabezpieczeń. Nie zawiadomił go, że jest nosicielem wirusa HIV. Chłopiec uciekł z domu, zamieszkał ze Strączyńskim w Kielcach, kradł dla niego w supermarketach. Matka chłopca złożyła zawiadomienie do prokuratury.

Adam A. podczas zeznań bronił swojego partnera. Mówił, że nie ma do niego żalu, że chce z nim być do końca życia. Jednak trzej inni partnerzy Strączyńskiego byli mniej wyrozumiali. Robert R. poznał Tomasza Strączyńskiego rok temu, na dyskotece w Warszawie. Strączyński uprawiał z Robertem seks, jednak nie uprzedził o tym, że jest zarażony.

Zdzisław S. zatrudnił Tomasza Strączyńskiego w swoim lokalu. Uprawiał z nim seks bez zabezpieczeń. Jednak ten ukradł mu złoty łańcuch, pieniądze i klucze do samochodu.

Pod koniec kwietnia Sąd Rejonowy w Kielcach skazał Tomasza Strączyńskiego na dwa lata i trzy miesiące pozbawienia wolności. Sędzia postanowiła, że Strączyński, który spędził już ponad cztery miesiące w areszcie, może teraz wyjść na wolność i oczekiwać na wezwanie do więzienia. Ale niedawny aresztant zapadł się pod ziemię. I choć wkrótce sąd okręgowy uznał, że gej zarażony HIV powinien wrócić do aresztu, pismo do policji szło przez tydzień. Choć budynki sądu i policji stoją obok siebie.

- Myślę, że on się nie zgłosi do aresztu. Został zniszczony jeszcze w kryminale - twierdzi matka Tomasza Strączyńskiego.

- Tej osoby nie ma w miejscu zamieszkania. Policja w całym kraju prowadzi czynności związane z zatrzymaniem tej osoby - dodaje Krzysztof Skorek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.*

* skrót materiału

Reporter: Ewa Pocztar-Szczerba

epocztar@polsat.com.pl