Bóg dał znak w Sokółce?
Cud w kościele w Sokółce na Podlasiu? W naczyniu z hostią pojawiła się tkanka ludzkiego serca! Wierni uważają, że to cud, kuria tego nie wyklucza, a Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów chce, by sprawą zajęła się prokuratura. Śledczy mieliby zbadać, czy nie doszło do zbezczeszczenia zwłok.
Wszystko wydarzyło się rok temu. W kościele pod wezwaniem Św. Antoniego Padewskiego jednemu z księży wypadł z ręki na podłogę komunikant - opłatek konsekrowany.
- Ten komunikant został włożony do Vaskulum (naczynie liturgiczne z wodą - przyp. red.), a potem zawartość, w innym naczyniu, wstawiono do sejfu, celem rozpuszczenia - opowiada ksiądz Stanisław Gniedziejko, proboszcz parafii św. Antoniego Padewskiego w Sokółce.
Po dwóch tygodniach na komunikancie powstał czerwony skrzep wielkości około centymetra kwadratowego. Zbadali go naukowcy z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Prof. Stanisław Sulkowski potwierdził, że prawdą jest jego opinia przytoczona w "Tygodniku Powszechnym".
Oto jej fragment:
"Wyniki badań pokazały, że na hostii widać fragment ludzkiego mięśnia sercowego. To, co widziałem, wskazuje na taką właśnie tkankę".
Białostocka Kuria Metropolitalna orzekła na podstawie badań komisji kościelnej i orzeczenia patomorfologów, że: "Wydarzenie z Sokółki nie sprzeciwia się wierze Kościoła, a raczej ją potwierdza".
Ale wierni wiedzą swoje. W kościele są tłumy, jest także niezłomna wiara w to, że w niewielkiej Sokółce na Podlasiu to Bóg dał znak.
- Na to miejsce będzie więcej łask spływało. Wierzę, że to są znaki z nieba - mówi Alfred Góral, wierny z Nowego Targu.
- Przyjechaliśmy tu z powodu cudu. Modlimy się, aby kuria go uznała - dodaje Barbara Chojnacka, wierna z Warszawy.
Cud w Sokółce poruszył Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów, które chce, by prokuratura wyjaśniła, skąd się wzięła tkanka serca ludzkiego w świątyni, na konsekrowanym opłatku.
- Skupiamy się na wątkach zbezczeszczenia zwłok i ewentualnie stworzenia zagrożenia epidemiologicznego - informuje Anatol Pawluczuk z Prokuratury Rejonowej w Sokółce.
Prokuratura do 5 listopada musi zająć stanowisko. Może także odmówić wszczęcia postępowania.*
* skrót materiału
Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski
abogoryja@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)
- Ten komunikant został włożony do Vaskulum (naczynie liturgiczne z wodą - przyp. red.), a potem zawartość, w innym naczyniu, wstawiono do sejfu, celem rozpuszczenia - opowiada ksiądz Stanisław Gniedziejko, proboszcz parafii św. Antoniego Padewskiego w Sokółce.
Po dwóch tygodniach na komunikancie powstał czerwony skrzep wielkości około centymetra kwadratowego. Zbadali go naukowcy z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Prof. Stanisław Sulkowski potwierdził, że prawdą jest jego opinia przytoczona w "Tygodniku Powszechnym".
Oto jej fragment:
"Wyniki badań pokazały, że na hostii widać fragment ludzkiego mięśnia sercowego. To, co widziałem, wskazuje na taką właśnie tkankę".
Białostocka Kuria Metropolitalna orzekła na podstawie badań komisji kościelnej i orzeczenia patomorfologów, że: "Wydarzenie z Sokółki nie sprzeciwia się wierze Kościoła, a raczej ją potwierdza".
Ale wierni wiedzą swoje. W kościele są tłumy, jest także niezłomna wiara w to, że w niewielkiej Sokółce na Podlasiu to Bóg dał znak.
- Na to miejsce będzie więcej łask spływało. Wierzę, że to są znaki z nieba - mówi Alfred Góral, wierny z Nowego Targu.
- Przyjechaliśmy tu z powodu cudu. Modlimy się, aby kuria go uznała - dodaje Barbara Chojnacka, wierna z Warszawy.
Cud w Sokółce poruszył Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów, które chce, by prokuratura wyjaśniła, skąd się wzięła tkanka serca ludzkiego w świątyni, na konsekrowanym opłatku.
- Skupiamy się na wątkach zbezczeszczenia zwłok i ewentualnie stworzenia zagrożenia epidemiologicznego - informuje Anatol Pawluczuk z Prokuratury Rejonowej w Sokółce.
Prokuratura do 5 listopada musi zająć stanowisko. Może także odmówić wszczęcia postępowania.*
* skrót materiału
Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski
abogoryja@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)