Bronią pedofila

Bronią pedofila

Trzy i pół roku więzienia - taką karę wymierzył sąd 35-letniemu mężczyźnie, który molestował swoje dwie nieletnie córki. Dziewczynki opowiedziały o koszmarze pedagog szkolnej. Sąsiedzi rodziny murem stoją za ojcem dzieci, nie wierzą, że mógł je krzywdzić.

Mała wieś niedaleko Radomia. Od kilku tygodni mieszkańcy emocjonują się tym, co działo się w jednej z rodzin mieszkających w tej miejscowości. 35-letni ojciec trzech dziewczynek został oskarżony o molestowanie seksualne dwóch starszych: dziesięcio- i czternastolatki. Ludzie we wsi nie wierzą, że to się mogło wydarzyć.  

- Położył się, no to się położył. Każdy, jak jest pijany może położyć się koło dziecka, a że złapał za d...ę, no to co - mówi sąsiadka rodziny.

- Rodzina, można powiedzieć, od zawsze z problemami. A podstawowy to alkohol i to spożywany zarówno przez panią Mariolę, jak i jej męża - twierdzi Bogdan Przychodzeń z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gniewoszowie.

Sprawa wyszła na jaw w czerwcu zeszłego roku. To wtedy 14-letnia dziewczynka o całej sprawie opowiedziała pedagog szkolnej.

- Ona była zła na ojca, bo on robił awantury, lubił wypić. Nożem mnie uderzył, siekierą drzwi potłukł - mówi matka dziewczynek.

Według dziewczynek wszystko działo się w nocy. To wtedy ojciec przychodził do ich łóżek. W prokuraturze zeznał, że być może rzeczywiście pomylił łóżka i zamiast do żony, położył się do córki.

- Oskarżony w postępowaniu przygotowawczym nie przyznawał się do popełnienia tych czynów, jednakże w sposób kategoryczny nie zaprzeczył, że takie zdarzenia mogły mieć miejsce. Postawiono mu cztery zarzuty, dotyczące dopuszczenia się czynności seksualnych wobec małoletnich dziewczynek. Jeden z nich dotyczył pokazywania dzieciom treści pornograficznych. W sprawie zapadł wyrok skazujący, wymierzono karę 3 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności - informuje Justyna Mazur z Sądu Okręgowego w Radomiu.

- Panuje, niestety, dość powszechna opinia głównie w środowiskach wiejskich, małomiasteczkowych, choć nie jest to też obce w dużych miastach, że to co się dzieje za ścianami mieszkania jest własnością ludzi, którzy tam mieszkają. Alkohol nie jest usprawiedliwieniem zachowań, które są zakazane - mówi Dorota Śliwska, psycholog.

Reporterzy: M. Frydrych

(Telewizja Polsat)