Nie chcą dać szansy chorym!

Nie chcą dać szansy chorym!

Dziesięć lat temu w podkrakowskich Więckowicach powstała Farma Życia - ośrodek dla dorosłych ludzi cierpiących na autyzm. Takie farmy powstały wcześniej w wielu krajach Europy. Ówczesne władze przekazały pod ten projekt siedem hektarów ziemi. Dzisiaj chcą tę ziemię odebrać.

Dziesięć lat temu Alina Perzanowska, ówczesna prezes małopolskiego Towarzystwa Autyzmu rozpoczęła tworzenie Farmy Życia. Miało być to miejsce, gdzie dorośli ludzie chorzy na autyzm mogliby mieszkać, uczyć się i pracować.

- Spotkałam twórców farmy w Irlandii, którzy prezentowali swój dorobek, mówiąc, że ich podopieczni znaleźli tam swoje miejsce, że są w stanie pracować, w co nikt wcześniej nie wierzył. Uwierzyłam, że i u nas jest to możliwe. Nasza grupa jest specyficzna, to są także pacjenci psychiatryczni, oni potrzebują większego ładu przestrzeni - mówi Alina Perzanowska, założycielka Farmy Życia w Polsce.  

Taka przestrzeń znalazła się w podkrakowskich Więckowicach - siedem hektarów ziemi należących do skarbu państwa. Ówczesne władze wydzierżawiły ten teren na budowę Farmy Życia.

- Była umowa, że mogą nam nieodpłatnie przekazać na 10 lat w użytkowanie ten teren, bo nie jesteśmy jeszcze sprawdzeni i wiarygodni. Muszą się przyjrzeć co robimy, jak robimy, żeby przekazać nam to na dłużej - mówi Alina Perzanowska założycielka Farmy Życia w Polsce.

W Więckowicach zbudowano dom, w którym znajdują się mieszkania dla podopiecznych i różne pracownie. Stworzono też gospodarstwo ekologiczne.

Reporter: Co dzisiaj robiłeś?

- Pieliłem? co pieliłem? Borówkę amerykańską. Zbieramy tez trawę do kompostu i jeszcze? jeszcze zajęcia z gospodarstwa domowego - mówi Olaf, podopieczny Farmy Życia.

Ale Farma Życia to nie tylko dom i gospodarstwo w Więckowicach. W ramach tego przedsięwzięcia osoby chore na autyzm pracują przy różnych projektach na terenie Krakowa i okolic.

- Panowie zakładają ogródek przy bardzo ruchliwej ulicy w centrum Krakowa, był to taki ugór pełen żelastwa, śmieci, papierków, niedopałków. Oni mają zrobić z tego ogród, który będzie odpowiedni do tego miejsca. Dla nich to jest nauka pracy, zawodu ogrodnika, to jest jakiś element, który uczy ich pracy w grupie, żyć w społeczeństwie komunikować się - mówi Edward Bolak, kierownik zespołu wspierająco-terapeutycznego Wspólnoty Misja Nadziei.

Założyciele Farmy Życia planowali dalsze inwestycje. W Więckowicach miały powstać kolejne domy. Ale pojawił się problem, bo w tym roku mija termin nieodpłatnego użytkowania ziem, na których znajduje farma.

- Na zarządzie, na który trafiliśmy na naszą prośbę, usłyszeliśmy, że ta parcela jest bardzo droga. Jak dawali nam w użytkowanie 10 lat temu, to ta ziemia nie była tyle warta jak w tej chwili. Zarząd twierdzi, że jest to marnotrawstwo, żeby farma była na takim terenie - mówi Alina Perzanowska, założycielka Farmy Życia w Polsce.

Starostwo Powiatowe w Krakowie nie zgodziło się na przekazanie ziem na potrzeby Farmy Życia w użytkowanie wieczyste. Zaproponowało przedłużenie dzierżawy na trzy lata. Dlaczego? Bo zdaniem starosty poprzedni właściciel może upomnieć się o zwrot tych terenów.

- Chciałbym się powołać na opinię rady. 29 osób o jakimś doświadczeniu i zaufaniu społecznym potwierdziło w swojej uchwale prawidłowość mojego postępowania - mówi Józef Krzyworzeka, starosta krakowski.

- Nie możemy przeliczać wszystkiego tylko na ryzyko finansowe. Gdyby właściciel chciał wystąpić o zwrot swoich gruntów, już dawno by to zrobił, bo tak zrobili inni właściciele. Mówimy nie o tym, że ktoś chce postawić tam kiosk Ruchu, tylko o tym, że ktoś od dziesięciu lat służy swoją pracą, troską, pieniędzmi innym ludziom. Ludziom, którzy wymagają opieki - mówi Jerzy Miller, wojewoda małopolski.

Czy troska o teoretyczne roszczenia byłego właściciela ziemi w Więckowicach jest prawdziwym powodem decyzji starosty? Wszystko wskazuje na to, że niekoniecznie.

- Myślę, że wyłącznie chodzi tutaj o pieniądze, o jakiś interes, którego nikt nie chce wyartykułować wprost. Ja nie wiem, co z kim, za ile, ale wygląda na to, że starostwo chce sprzedać tę ziemię, bo mówią wprost, że ta ziemia jest atrakcyjna - mówi Alina Perzanowska, założycielka Farmy Życia w Polsce.

- Bazując na cenach transakcyjnych ziem w tej okolicy, to może być 15-20 tysięcy za jeden ar, mówimy o sześciu hektarach, więc około 12 milionów złotych - mówi Józef Krzyworzeka starosta krakowski.

Decyzja starosty może oznaczać początek końca dla Farmy Życia i jej podopiecznych. Na pewno oznacza zahamowanie wszelkich dalszych inwestycji. Przepadną pieniądze, które na budowę kolejnego domu chciała wyłożyć firma z Holandii.

- Czy pani chciałaby wspierać budowę budynku na szczytny cel, jeżeli inicjator tej budowy mówi, że ma prawo do gruntu na trzy lata? Myślę, że zapał zgasłby natychmiast, więc bądźmy poważni, jeżeli chcemy tym ludziom pomóc, nie można im przekazywać gruntu na tak krótki okres - mówi Jerzy Miller, wojewoda małopolski Adama.

- Władze powinny się w jakiś sposób zaopiekować tymi najsłabszymi, a nie rzucać nam kłody pod nogi - mówi Danuta Ćwik, matka chorego na autyzm.

Syn Danuty Ćwik czeka na mieszkanie w drugim domu, który miał powstać na Farmie. Matka chorego mężczyzny nie wie, co stanie się z jej synem, jeżeli jej zabraknie, a ośrodek w Więckowicach zostanie zlikwidowany.

- Nasz syn nie gra w piłkę, nie uprawia żadnych sportów, nie jest się w stanie tego nauczyć, jedyne czego może się nauczyć, to takiej prostej fizycznej pracy, która jest dla niego terapią i taką możliwość pracy na tej farmie będzie miał - mówi pani Danuta.

- Rozpoczynać wszystko od początku, to jest ponad moje siły, na pewno nie będę tego robić, więc kto? - mówi Alina Perzanowska, założycielka Farmy Życia w Polsce.*

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)