Pielęgniarki środowiskowe - zlikwidowane
Tysiące osób, które do tej pory korzystały z pomocy pielęgniarek środowiskowych, mogą zostać bez opieki. Dlaczego? Bo pielęgniarki zamiast czuwać przy łóżkach chorych pacjentów, mają siedzieć w gabinetach od godziny 8 do 18. To zarządzenie prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia. Problem w tym, że do gabinetów pacjenci nie przychodzą. Obłożnie chorzy, często sparaliżowani, oczekują na pielęgniarkę w domu.
- Próbujemy jakoś to pogodzić, ale nie możemy być w dwóch miejscach naraz. Albo jesteśmy w domu pacjenta albo w gabinecie pielęgniarki środowiskowo-rodzinnej - mówi Janina Kowalska pielęgniarka środowiskowa od 23 lat.
I właśnie tego obawiają się pani Krystyna i pan Henryk. Ona ma 81 lat, on 10 lat więcej. Mieszkają na czwartym piętrze w bloku bez windy. Z pomocy pielęgniarki środowiskowej korzystają od kilkunastu lat.
- To zarządzenie przybliża nas do eutanazji, bo są ludzie, którzy nie mogą ruszyć się z miejsca - mówi pan Henryk.
Tak jak pan Ryszard, który od ponad trzech lat jest przykuty do łóżka. Troskliwa opieka rodziny nie wystarcza. Konieczna jest fachowa pomoc pielęgniarki.
- Panie pomagają i w higienie osobistej i w fachowych wszystkich zabiegach, takich jak gastrostomia, tracheotomia. Panie doradzają, jakie maści stosować - opowiada Krystyna Orwicz, matka pana Ryszarda.
Zarządzenie Narodowego Funduszu Zdrowia ma jeszcze jeden poważny minus. Koszty wyposażenia i utrzymania gabinetów mają ponieść pielęgniarki - miesięcznie około 3000 złotych. Na każdego pacjenta dostają zaledwie 1,2 zł.
Po co zatem NFZ wprowadził takie zarządzenie? Tego próbowaliśmy się dowiedzieć w małopolskim oddziale Funduszu.
- Przecież nie każdy pacjent wymaga opieki domowej. Trzeba pamiętać o tych pacjentach, którzy są chodzący, którzy mogą przyjść do gabinetu, dlatego wymagamy dostępności tego gabinetu - mówi Jolanta Pulchna, rzecznik prasowy małopolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.
Nie wiadomo, co dalej stanie się z pielęgniarkami i ich pacjentami, jeśli zarządzenie NFZ-u nie zostanie zmienione. W tej sprawie trwają rozmowy z Ministerstwem Zdrowia. Na razie bez rezultatu.
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)
I właśnie tego obawiają się pani Krystyna i pan Henryk. Ona ma 81 lat, on 10 lat więcej. Mieszkają na czwartym piętrze w bloku bez windy. Z pomocy pielęgniarki środowiskowej korzystają od kilkunastu lat.
- To zarządzenie przybliża nas do eutanazji, bo są ludzie, którzy nie mogą ruszyć się z miejsca - mówi pan Henryk.
Tak jak pan Ryszard, który od ponad trzech lat jest przykuty do łóżka. Troskliwa opieka rodziny nie wystarcza. Konieczna jest fachowa pomoc pielęgniarki.
- Panie pomagają i w higienie osobistej i w fachowych wszystkich zabiegach, takich jak gastrostomia, tracheotomia. Panie doradzają, jakie maści stosować - opowiada Krystyna Orwicz, matka pana Ryszarda.
Zarządzenie Narodowego Funduszu Zdrowia ma jeszcze jeden poważny minus. Koszty wyposażenia i utrzymania gabinetów mają ponieść pielęgniarki - miesięcznie około 3000 złotych. Na każdego pacjenta dostają zaledwie 1,2 zł.
Po co zatem NFZ wprowadził takie zarządzenie? Tego próbowaliśmy się dowiedzieć w małopolskim oddziale Funduszu.
- Przecież nie każdy pacjent wymaga opieki domowej. Trzeba pamiętać o tych pacjentach, którzy są chodzący, którzy mogą przyjść do gabinetu, dlatego wymagamy dostępności tego gabinetu - mówi Jolanta Pulchna, rzecznik prasowy małopolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.
Nie wiadomo, co dalej stanie się z pielęgniarkami i ich pacjentami, jeśli zarządzenie NFZ-u nie zostanie zmienione. W tej sprawie trwają rozmowy z Ministerstwem Zdrowia. Na razie bez rezultatu.
Reporter: Paulina Bąk
pbak@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)