Bez domu straci dzieci
Pani Barbara mieszka z trójką małych dzieci, siostrą i matką w Zawadach niedaleko Radomia. Kobieta musi zbudować nowy dom, bo ten, w którym żyje w każdej chwili może się zawalić. Jeśli tego nie zrobi, urzędnicy odbiorą jej dzieci. Dramat kobiety poruszył lokalnych przedsiębiorców. Dzięki ich pomocy, budowa domu ruszyła. Niestety, jest jeszcze wiele do zrobienia.
Pani Anna Kobiela przeszła w swoim życiu wiele dramatycznych chwil. Nowotwór syna, doszczętne spalenie domu, jedenaście operacji. Kobieta porusza się przy pomocy kul. Pomimo tego, nie zawahała się pomagać rodzinie Malinowskich.
- Jak zobaczyłam, że ludzie w XXI wieku mogą żyć w takich warunkach, to pojawiły się łzy. Psy mają nieraz lepiej - mówi pani Anna.
Pani Barbara Malinowska mieszka z trójką swoich małych dzieci, a także mamą i siostrą w Zawadach niedaleko Radomia. Tej młodej kobiety los nigdy nie oszczędzał. Ojciec pani Barbary był alkoholikiem.
- Leciał do bicia i wyzywał. Nie patrzył, że dzieci małe. Był też na odwyku. Miał założoną sprawę o alimenty, ale nie zapłacił ani złotówki. Kiedyś, jak wróciłam do domu, to podłożył butlę gazową, żeby mieszkanie wysadzić - opowiada Danuta Malinowska, matka pani Barbary.
Przez ponad 20 lat małżeństwa rodziców pani Barbary nigdy nie było spokoju. W rodzinie brakowało pieniędzy, bo ojciec sprzedawał nawet rzeczy z domu.
- Dzieci musiały chodzić po wsi i papierosów mu pożyczać. Wszyscy się go bali - rozpacza Danuta Malinowska, matka pani Barbary.
Sześć lat temu ojciec pani Barbary popełnił samobójstwo. Zostawił długi.
Teraz rodzina musi spłacać jego pożyczki. Sprawy spadkowe i kredytowe toczą się w sądzie. Rodzina do końca nie wie, ile ma jeszcze długów.
Sytuacja państwa Malinowskich jest dramatyczna. Mieszkają w drewnianej, rozpadającej się chacie. Pani Danuta ma niewielką rentę - niecałe 600 złotych. Pani Barbara pracuje dorywczo, czasem dostanie alimenty.
Od dwóch lat pani Barbara z panią Anną pukają do różnych firm i osób prosząc o jakąkolwiek pomoc, o materiały na nowy dom. Na szczęście są tacy, którzy pomocy nie odmawiali. Budowę udało się rozpocząć. To jedyna droga, gdyż na pomoc gminy liczyć nie mogą. Powód? Pracują i ich dochód przekracza 350 złotych na osobę.
- Ich dom jest w opłakanym stanie. Przede wszystkim zagraża ich bezpieczeństwu. Zostało uruchomione konto, na które wpływały pieniądze od darczyńców - mówi ks. Grzegorz Wójcik z Caritas Diecezji Radomskiej.
- Dałem im drewno i pieniądze. One muszą mieć pomoc, obojętnie skąd ona przyjdzie, bo same sobie nie poradzą - dodaje Stefan Grzywacz, który pomógł rodzinie.
Niestety, aby budowę ukończyć, potrzeba jeszcze pieniędzy i materiałów. By jak twierdzi pani Barbara, żyć bezpiecznie i nie stracić dzieci.
- Nie wyobrażam sobie pozostawić tej rodziny bez pomocy. Apelujemy do widzów o pomoc - mówi Anna Kobiela, która pomaga rodzinie.
- Przyjechała kobieta z opieki społecznej i powiedziała, żebyśmy sobie odkładali na dom. Jak go nie dokończymy, to zabiorą nam dzieci - rozpacza Barbara Malinowska.*
* skrót materiału
Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk
e-mail(Telewizja Polsat)
- Jak zobaczyłam, że ludzie w XXI wieku mogą żyć w takich warunkach, to pojawiły się łzy. Psy mają nieraz lepiej - mówi pani Anna.
Pani Barbara Malinowska mieszka z trójką swoich małych dzieci, a także mamą i siostrą w Zawadach niedaleko Radomia. Tej młodej kobiety los nigdy nie oszczędzał. Ojciec pani Barbary był alkoholikiem.
- Leciał do bicia i wyzywał. Nie patrzył, że dzieci małe. Był też na odwyku. Miał założoną sprawę o alimenty, ale nie zapłacił ani złotówki. Kiedyś, jak wróciłam do domu, to podłożył butlę gazową, żeby mieszkanie wysadzić - opowiada Danuta Malinowska, matka pani Barbary.
Przez ponad 20 lat małżeństwa rodziców pani Barbary nigdy nie było spokoju. W rodzinie brakowało pieniędzy, bo ojciec sprzedawał nawet rzeczy z domu.
- Dzieci musiały chodzić po wsi i papierosów mu pożyczać. Wszyscy się go bali - rozpacza Danuta Malinowska, matka pani Barbary.
Sześć lat temu ojciec pani Barbary popełnił samobójstwo. Zostawił długi.
Teraz rodzina musi spłacać jego pożyczki. Sprawy spadkowe i kredytowe toczą się w sądzie. Rodzina do końca nie wie, ile ma jeszcze długów.
Sytuacja państwa Malinowskich jest dramatyczna. Mieszkają w drewnianej, rozpadającej się chacie. Pani Danuta ma niewielką rentę - niecałe 600 złotych. Pani Barbara pracuje dorywczo, czasem dostanie alimenty.
Od dwóch lat pani Barbara z panią Anną pukają do różnych firm i osób prosząc o jakąkolwiek pomoc, o materiały na nowy dom. Na szczęście są tacy, którzy pomocy nie odmawiali. Budowę udało się rozpocząć. To jedyna droga, gdyż na pomoc gminy liczyć nie mogą. Powód? Pracują i ich dochód przekracza 350 złotych na osobę.
- Ich dom jest w opłakanym stanie. Przede wszystkim zagraża ich bezpieczeństwu. Zostało uruchomione konto, na które wpływały pieniądze od darczyńców - mówi ks. Grzegorz Wójcik z Caritas Diecezji Radomskiej.
- Dałem im drewno i pieniądze. One muszą mieć pomoc, obojętnie skąd ona przyjdzie, bo same sobie nie poradzą - dodaje Stefan Grzywacz, który pomógł rodzinie.
Niestety, aby budowę ukończyć, potrzeba jeszcze pieniędzy i materiałów. By jak twierdzi pani Barbara, żyć bezpiecznie i nie stracić dzieci.
- Nie wyobrażam sobie pozostawić tej rodziny bez pomocy. Apelujemy do widzów o pomoc - mówi Anna Kobiela, która pomaga rodzinie.
- Przyjechała kobieta z opieki społecznej i powiedziała, żebyśmy sobie odkładali na dom. Jak go nie dokończymy, to zabiorą nam dzieci - rozpacza Barbara Malinowska.*
* skrót materiału
Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk
e-mail(Telewizja Polsat)