Chaos po Komisji Majątkowej
Ziemia Polaków w ręce Kościoła. 22 lata pracy Komisji Majątkowej skończyły się totalnym chaosem w kraju. Komisja miała zwrócić Kościołowi tereny odebrane mu przez władzę ludową. Niestety, wiele jej decyzji wywołuje kontrowersje. W ręce duchowieństwa trafiły ziemie, które w polskich rodzinach były od pokoleń oraz takie, do których prawa mieli wpisane w księdze wieczystej.
- Naszą ziemię uprawia Kościół, wydzierżawia ją rolnikom. My mamy wpisy do księgi wieczystej, jesteśmy jej właścicielami i nie możemy nic zrobić, możemy tylko popatrzeć - mówi Andrzej Skołozdrzy, który walczy o ziemię.
Samorządy oraz osoby fizyczne uważają, że zostały poszkodowane przez Komisję Majątkową, która przekazała nieruchomości instytucjom kościelnym, w zamian za mienie zabrane im przez władzę ludową.
- Czuję się jak ten Drzymała, który bronił swej ziemi do upadłego. Nie popuszczę Kościołowi. Moja nieruchomość jest warta około 250 tys. zł - mówi Krystyna Sosnowska, która uważa się za poszkodowaną przez Komisję Majątkową.
Pani Krystyna walczy w sądach o zwrot 65 metrowego mieszkania w "bliźniaku" w Krakowie. Mieszkała w nim ponad 40 lat. Umowę najmu miał jej zmarły ojciec. Po jego śmierci nie uzyskała do dziś prawa ani do najmu, ani do wykupu.
- W 1991 r. weszła w życie ustawa, pozwalająca nam wykupić to mieszkanie za 5 procent wartości. W 2002 r. zwróciliśmy się do spółki o wykupienie go i okazało się, że sprawą zajmuje się Komisja Majątkowa. To oznacza, że nie mogą nam sprzedać tego mieszkania - opowiada pani Krystyna.
Spółka, w której był zatrudniony jej ojciec przekazała nieruchomość z mieszkaniem Agencji Własności Rolnej, a ta Komisji Kościelnej. Komisja przekazała parafii, a parafia szybko sprzedała nieruchomość wraz z lokatorką.
- Przede wszystkim mam pretensje do Kościoła - mówi pani Krystyna.
Kolejny poszkodowany - pan Tadeusz Morawski z Zabrza - dzierżawił około 2 hektarów gruntu, który wcześniej przekazał mu PGR.
- Kościół przejął hektar dzierżawionej przez nas ziemi - mówi pan Tadeusz.
Mężczyzna spłacił już 75 procent wartości dzierżawionej ziemi i budynków. Za 4 lata nieruchomość miała przejść na jego własność. Przeszła na własność... parafii, która ją wydzierżawiła.
- Straciłem poczucie stabilności, nie wiem co dalej. Chcemy iść do przodu, rozwijać się a tutaj nie można. Trudno zgadnąć, jak zachowa się Kościół. Nie ma żadnej mowy. Przejął grunt i cześć - mówi Tadeusz Morawski,
Pan Andrzej Skołozdrzy wraz z siostrą i bratem mają wpis aktu własności do księgi wieczystej na niemal 8 hektarów ziemi w Lubuskiem. Ziemię mają po dziadku, któremu zabrał ją w ramach kolektywizacji PGR w 1967 roku.
PGR nie wpisał ziemi do ksiąg wieczystych. Pan Andrzej Skołozdrzy z bratem i siostrą mają wpis do ksiąg o własności ziemi po dziadku, ale to... tylko wpis, bo ziemię, decyzją Komisji Majątkowej, otrzymała parafia.
- Są dwie księgi na tę samą ziemię. Jest wpis, że my jesteśmy właścicielami i jest wpis, że właścicielem jest parafia. Od 2007 r. walczę w sądach o uzyskanie tej ziemi - opowiada Andrzej Skołozdrzy.
Walka jest trudna. Sądy odrzucają pozwy o unieważnienie decyzji Komisji Majątkowej, bo ta nie ma osobowi prawnej. Ale oskarżenie w sprawie decyzji Komisji są składane, bo strony liczą na wyrok Trybunału Konstytucyjnego o niekonstytucyjności utworzenia Komisji.
- Złożyłem zawiadomienie o możliwości popełnia przestępstwa przez członków Komisji do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Podejrzanych decyzji jest kilkadziesiąt: to jest Białołęka, to jest teren w Zabrzu, Gliwicach, sprawa w Szczytnej - wylicza Sławomir Kopyciński, poseł, który złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z działalnością Komisji Majątkowej.
MSWiA oraz Episkopat mówić nie chcą. MSWiA przysłało jedynie komunikat z lakoniczną odpowiedzią, że "od orzeczeń Komisji Majątkowej nie przysługiwały odwołania. Episkopat milczy.
- 65 tys. hektarów gruntów, pół tysiąca nieruchomości, 140 mln odszkodowań w formie gotówkowe, tyle otrzymały instytucje kościelne. Dziś ciężko jest stwierdzić, ile decyzji jest wydanych z naruszeniem prawa samorządu, osób trzecich, czy Skarbu Państwa. Tym powinna zająć się prokuratura. Tylko odnosząc się do kilkudziesięciu przypadków wskazanych przeze mnie i kilkunastu wskazanych przez CBA, mamy kwoty sięgające miliarda złotych - mówi Sławomir Kopyciński, poseł, który złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z działalnością Komisji Majątkowej.*
* skrót materiału
Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski
abogoryja@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)
Samorządy oraz osoby fizyczne uważają, że zostały poszkodowane przez Komisję Majątkową, która przekazała nieruchomości instytucjom kościelnym, w zamian za mienie zabrane im przez władzę ludową.
- Czuję się jak ten Drzymała, który bronił swej ziemi do upadłego. Nie popuszczę Kościołowi. Moja nieruchomość jest warta około 250 tys. zł - mówi Krystyna Sosnowska, która uważa się za poszkodowaną przez Komisję Majątkową.
Pani Krystyna walczy w sądach o zwrot 65 metrowego mieszkania w "bliźniaku" w Krakowie. Mieszkała w nim ponad 40 lat. Umowę najmu miał jej zmarły ojciec. Po jego śmierci nie uzyskała do dziś prawa ani do najmu, ani do wykupu.
- W 1991 r. weszła w życie ustawa, pozwalająca nam wykupić to mieszkanie za 5 procent wartości. W 2002 r. zwróciliśmy się do spółki o wykupienie go i okazało się, że sprawą zajmuje się Komisja Majątkowa. To oznacza, że nie mogą nam sprzedać tego mieszkania - opowiada pani Krystyna.
Spółka, w której był zatrudniony jej ojciec przekazała nieruchomość z mieszkaniem Agencji Własności Rolnej, a ta Komisji Kościelnej. Komisja przekazała parafii, a parafia szybko sprzedała nieruchomość wraz z lokatorką.
- Przede wszystkim mam pretensje do Kościoła - mówi pani Krystyna.
Kolejny poszkodowany - pan Tadeusz Morawski z Zabrza - dzierżawił około 2 hektarów gruntu, który wcześniej przekazał mu PGR.
- Kościół przejął hektar dzierżawionej przez nas ziemi - mówi pan Tadeusz.
Mężczyzna spłacił już 75 procent wartości dzierżawionej ziemi i budynków. Za 4 lata nieruchomość miała przejść na jego własność. Przeszła na własność... parafii, która ją wydzierżawiła.
- Straciłem poczucie stabilności, nie wiem co dalej. Chcemy iść do przodu, rozwijać się a tutaj nie można. Trudno zgadnąć, jak zachowa się Kościół. Nie ma żadnej mowy. Przejął grunt i cześć - mówi Tadeusz Morawski,
Pan Andrzej Skołozdrzy wraz z siostrą i bratem mają wpis aktu własności do księgi wieczystej na niemal 8 hektarów ziemi w Lubuskiem. Ziemię mają po dziadku, któremu zabrał ją w ramach kolektywizacji PGR w 1967 roku.
PGR nie wpisał ziemi do ksiąg wieczystych. Pan Andrzej Skołozdrzy z bratem i siostrą mają wpis do ksiąg o własności ziemi po dziadku, ale to... tylko wpis, bo ziemię, decyzją Komisji Majątkowej, otrzymała parafia.
- Są dwie księgi na tę samą ziemię. Jest wpis, że my jesteśmy właścicielami i jest wpis, że właścicielem jest parafia. Od 2007 r. walczę w sądach o uzyskanie tej ziemi - opowiada Andrzej Skołozdrzy.
Walka jest trudna. Sądy odrzucają pozwy o unieważnienie decyzji Komisji Majątkowej, bo ta nie ma osobowi prawnej. Ale oskarżenie w sprawie decyzji Komisji są składane, bo strony liczą na wyrok Trybunału Konstytucyjnego o niekonstytucyjności utworzenia Komisji.
- Złożyłem zawiadomienie o możliwości popełnia przestępstwa przez członków Komisji do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Podejrzanych decyzji jest kilkadziesiąt: to jest Białołęka, to jest teren w Zabrzu, Gliwicach, sprawa w Szczytnej - wylicza Sławomir Kopyciński, poseł, który złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z działalnością Komisji Majątkowej.
MSWiA oraz Episkopat mówić nie chcą. MSWiA przysłało jedynie komunikat z lakoniczną odpowiedzią, że "od orzeczeń Komisji Majątkowej nie przysługiwały odwołania. Episkopat milczy.
- 65 tys. hektarów gruntów, pół tysiąca nieruchomości, 140 mln odszkodowań w formie gotówkowe, tyle otrzymały instytucje kościelne. Dziś ciężko jest stwierdzić, ile decyzji jest wydanych z naruszeniem prawa samorządu, osób trzecich, czy Skarbu Państwa. Tym powinna zająć się prokuratura. Tylko odnosząc się do kilkudziesięciu przypadków wskazanych przeze mnie i kilkunastu wskazanych przez CBA, mamy kwoty sięgające miliarda złotych - mówi Sławomir Kopyciński, poseł, który złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z działalnością Komisji Majątkowej.*
* skrót materiału
Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski
abogoryja@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)