Do mieszkania po drabinie

53-letnia pani Jadwiga do swojego domu wchodzi ... po drabinie. Nie może korzystać z klatki schodowej, bo tę zabarykadowała skłócona z nią sąsiadka. Kobieta jest bezradna, bo przez błąd urzędnika klatka formalnie należy tylko do sąsiadki.

- Ksiądz po kolędzie tak samo wchodził po drabinie, tak samo listonosz - opowiada pani Jadwiga.

- Mieszkam w pobliżu. Jak ona idzie z drzewem czy z węglem, to łzy lecą same z oczu - mówi Helena Pawłowicz, mieszkanka Damna.

53-letnia Jadwiga Loewenau z Damna koło Słupska od trzech lat znajduje się w sytuacji dosłownie bez wyjścia. Od trzech lat do swojego mieszkania na pierwszym piętrze wchodzi po drabinie, a jedyne wyjście prowadzi przez okno.

- Wchodziłam klatką schodową, ale sąsiadka zabiła futrynę deskami - wspomina kobieta.

- Jestem właścicielem, zajmuję jedynie tylko swoją nieruchomość, nikomu nic nie wzięłam, nikomu nie zepsułam - tłumaczy Izabela Grzeżułkowska, właścicielka klatki schodowej.

Konflikt między sąsiadkami trwa od 11 lat. Wtedy właśnie pani Grzeżułkowska przeprowadziła się do Damna.

Sytuacja jest absurdalna i - co zaskakujące - zgodna z prawem. Mieszkanie pani Loewenau należało do ówczesnej agencji skarbu państwa , która w latach dziewięćdziesiątych sprzedała lokal bez wydzielenia części wspólnej domu. Klatka schodowa stała się własnością rodziny pani Grzeżułkowskiej, co oznacza, że mieszkanie pani Loewenau nie ma wejścia.

- Zimową porą muszę sobie dawać radę, bo jestem sama. Opał muszę wnosić, butlę z gazem zakupy, wszystko ciągnę po drabinie - opowiada pani Jadwiga.

- My się nie odżegnujemy od tego błędu. Błąd zaistniał i staramy się go naprawić - zapewnia Adam Kleina, administrator Agencji Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa w Słupsku.

Mimo, że prawnik Agencji wspiera panią Loewenau w procesach sądowych, to kobieta przegrywa każdą sprawę . Co więcej nie ma żadnej szansy na pomoc finansową.

- Pozostaje jedynie szybkie rozwiązanie problemu przez dobudowanie klatki schodowej. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Ktoś musi pokryć tego koszty - mówi Zenon Subocz ze straży pożarnej w Słupsku.

- Byłoby to wyjście z sytuacji, ale o to musi zadbać właściciel. Po kilkunastu latach od sprzedaży, Skarb Państwa nie jest już w najmniejszym procencie właścicielem tych nieruchomości - mówi Adam Kleina, administrator Agencji Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa w Słupsku.

Sprawy sądowe ciągną się już ósmy rok. Pani Grzeżułkowska rości sobie prawa również do jednego pokoju i części korytarza w mieszkaniu sąsiadki.

- Nie żal mi rodziny Lewanau, ponieważ to są ludzie złośliwi. Robią taką szopkę, a stać ich na wybudowanie klatki. Łatwiej jest korzystać z cudzej własności - twierdzi Izabela Grzeżułkowska, właścicielka klatki schodowej.

Nie wiem dlaczego człowiek człowiekowi tak wszystko utrudnia, to przecież można w inny sposób załatwić - mówi Grażyna Kostka, mieszkanka Damna.*

* skrót materiału

Reporterka: Agnieszka Zalewska

rzalewski@polsat.com.pl(Telewizja Polsat)