Kto jest właścicielem drogi?

Kto jest właścicielem drogi?

Rodzina Majochów mieszka w Nowym Sączu od blisko 70 lat. Byli właścicielami dużej działki na przedmieściach miasta. Kilkadziesiąt lat temu władze miasta wybudowały tam drogę nie regulując stanu prawnego. I tak doszło do sytuacji absurdalnej: zgodnie z prawem grunt pod drogą należy do władz miasta, ale to rodzina Majochów jest wpisana jako właściciele w księgach wieczystych.

- Zgodnie z księgą wieczystą to jest nasz grunt i nie jest drogą publiczną - mówi Marian Majoch, który twierdzi, że jest właścicielem gruntu.

- Ustawa z 1998 roku jednoznacznie ustaliła status terenów, które kiedyś zostały zajęte pod drogi. Właścicielem stała się gmina, w tym przypadku Nowy Sącz, ale jeśli chodzi o właścicieli, którzy zostali wpisani do ksiąg wieczystych lub ich spadkobiercy, im należy się odszkodowanie - mówi Ryszard Nowak, prezydent Miasta Nowy Sącz.

Po latach rodzina Majochów zgłosiła się do władz miasta o odszkodowanie za grunty, na których obecnie jest droga publiczna. Za zajęty teren 24 arów należy im się blisko 250000 złotych. Niestety, współwłaściciele mniejszej części działki nie żyją, a władze miasta nie mogą wypłacić odszkodowania dopóki nie znajdą się spadkobiercy. I tutaj zaczynają się problemy.

- My nie jesteśmy w stanie adresów spadkobierców dostarczyć, bo to są ludzie już dawno nieżyjący, a nowi spadkobiercy mieszkają na terenie całej Polski, a nawet poza granicami kraju i jest ich ok. 30 osób - mówi Marian Majoch, który twierdzi, że jest właścicielem gruntu.

Okazało się, że niektórzy odnalezieni spadkobiercy nie są zainteresowani działką, bo cała procedura spadkowa byłaby droższa niż samo odszkodowanie. Nie można również wpisać do ksiąg wieczystych władz miasta jako prawnych właścicieli, bo trzeba najpierw dotrzeć do wszystkich spadkobierców. I koło się zamyka. W akcie desperacji Majochowie na początku lutego tego roku zablokowali drogę na tydzień.

- Samochód nie może przejechać do domu, w razie nagłego wypadku, załóżmy zawału serca, czy pożaru, nic nie dojedzie. Na szczęście nic nie stało się - mówi Andrzej Leśniak z Komitetu Osiedlowego.

- Przyznam szczerze, że po długiej analizie tej sytuacji, nie tylko przeze mnie, ale przez Wojewodę Małopolskiego i Miejski Zarząd Dróg, można powiedzieć, że ta sytuacja jest bez wyjścia - mówi Ryszard Nowak, prezydent Miasta Nowy Sącz.

Przepychanki prawne trwają już siedem lat. Okazuje się, że sytuację można było rozwiązać już dawno. Tymczasem konflikt trwa.

- Możemy złożyć wniosek do sądu o stwierdzenie nabycia spadku. Wtedy sąd, który z urzędu ma zbadać krąg spadkobierców zrobi ogłoszenie publiczne. Jeśli w ciągu pół roku nic się nie wydarzy, nie zgłoszą się spadkobiercy, wówczas sąd przyznaje spadek. Trudno mi sobie wyobrazić, dlaczego rodzina nie chce złożyć wniosku do sądu - mówi Iwona Kusio-Szalak, radca prawny.

- Zostaliśmy bezprawnie pozbawieni swojej własności bez odszkodowania, bez niczego -mówi Marian Majoch, który twierdzi, że jest właścicielem gruntu. *

*skrót materiału

Reporter: Agnieszka Zalewska

azalewska@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)