Leczyli mimo zagrożenia epidemiologicznego?

Leczyli mimo zagrożenia epidemiologicznego?

Czy sześć lat temu neurochirurdzy ze szpitala MSWiA w Warszawie narażali zdrowie i życie swoich pacjentów? Świadkowie mówią, że mimo iż w Klinice Neurochirurgii w MSWiA szalał groźny gronkowiec, przyjmowano kolejnych chorych i przeprowadzano zabiegi. Prokuratura umarza kolejne śledztwa w tej sprawie.

- Kiedy leżałem w klinice, takich osób jak ja przybywało. Z czasem okazało się, że część z nich zostało zakażonych gronkowcem złocistym. Kierownictwo oddziału miało świadomość, że na oddziale nie jest dobrze pod względem epidemiologicznym i może dojść do zakażenia następnych osób. I do takich zakażeń dochodziło - mówił nam Marcin Czyczerski, który także leczył się w szpitalu MSWiA w Warszawie.

Pan Marcin, który trzy dni po naszym nagraniu zginął w wypadku samochodowym, był jednym z pacjentów, którzy leżeli na oddziale neurochirurgii szpitala MSWiA w Warszawie w 2004 i 2005 roku. Dziesięcioro z nich złożyło do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Uważają, że na oddziale było zagrożenie epidemiologiczne a lekarze, mimo że wiedzieli o tym, to nadal wykonywali zabiegi, świadomie narażając na niebezpieczeństwo.

- Nikt nie jest w stanie tego odtworzyć, co ja przecierpiałam, nikt - mówi Grażyna Rudnik, która była pacjentką w szpitalu MSWiA w Warszawie.

- Stoimy na stanowisku, że ta odpowiedzialność ciążyła przede wszystkim na kierującym kliniką - mówi Jarosław Buczek, rzecznik szpitala MSWiA w Warszawie.

Prokuratura okręgowa przez kilka lat prowadziła śledztwo w sprawie zakażeń na oddziale neurochirurgii szpitala MSWiA przy ulicy Wołoskiej. Zespół biegłych z Katowic przygotowywał opinię, czy lekarze narazili pacjentów na utratę zdrowia i życia. Niestety, biegli przekroczyli termin o rok i sprawa się przedawniła.

- Były obiektywne trudności, uwarunkowania, które akurat spowodowały, że wydanie opinii trwało tyle, a nie krócej - mówi biegły sądowy.

Ale i bez przedawnienia prokuratura uważa, że nie popełniono żadnego przestępstwa.

- W ocenie prokuratury nie doszło do takiego naruszenia prawa, które byłoby przestępstwem. W niektórych przypadkach biegli stwierdzili, że stany zapalne, które zostały rozpoznane u pacjentów były niepowodzeniami leczniczymi, które miały prawo nastąpić. Absolutnie nie były one skutkiem zaniedbań - informuje Monika Lewandowska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Udało nam się dotrzeć do wyników kontroli na Oddziale Neurochirurgii MSWiA przeprowadzonych przez Państwową Inspekcję Sanitarną. W 2006 roku inspektorzy piszą tam o "ryzyku epidemiologicznym dla osób przebywających w klinice". Na sali operacyjnej nie było prawidłowej wentylacji.

- Najważniejszy zarzut to brak podziału na strefę czystą i brudną. To duży zarzut, muszę powiedzieć. W zakresie tak zwanej miękkiej chirurgii, nie ma wymogów dotyczących czystości powietrza, natomiast dla zabiegów dotyczących ortopedii są takie wymogi. Zabiegi operacyjne były przeprowadzane w warunkach, które nie spełniały odpowiednich przepisów dotyczących standardów higienicznych. Wtedy każdy zabieg jest już zabiegiem podwyższonego ryzyka - ocenia prof. Piotr Heczko z Polskiego Towarzystwa Zakażeń Szpitalnych.

- Zgadzamy się, że te uchybienia miały miejsce. Zgadzamy się również z tym, że zabrakło wyobraźni tym, którzy kierowali tą kliniką. Wobec tych ludzi wyciągnięte zostały konsekwencje. Nikt z tego zespołu już nie pracuje w naszym szpitalu - mówi Jarosław Buczek, rzecznik szpitala MSWiA w Warszawie.

Prokuratura umorzyła dotychczas dziewięć spraw pokrzywdzonych na oddziale neurochirurgii szpitala MSWiA. Poszkodowanym pacjentom pozostało dochodzenie swoich praw na drodze cywilnej. A to oznacza kolejne lata spędzone w sądach.*

* skrót materiału

Reporterka: Ewa Pocztar- Szczerba

epocztar@polsat.com.pl

(Telewizja Polsat)