Matka piła, dziecko żyło z psami!
Szokująca historia ze wsi Nielestno koło Jeleniej Góry. Pięcioletnia Wiktoria błąkała się po sąsiedniej miejscowości szukając schronienia. Była wyziębiona i głodna. Wyszła z domu, gdy jej matka upiła się do nieprzytomności. Kobieta przyznała, że ma problem z alkoholem. Gdy piła, dziewczynka bawiła się z psami. Sąsiedzi zauważyli u niej zwierzęce odruchy!
Wiktoria od urodzenia mieszkała w domu na skraju wsi Nielestno. W poniedziałek 7 lutego, gdy jej mama piła już kolejny dzień z rzędu, dziewczynka postanowiła sama zadbać o siebie. Gdy matka zasnęła, wyszła z domu razem z dwoma psami. Wspólnie trafili do sąsiedniej wsi Czernica.
- Dziecko było zmęczone. Wprowadzili ją do sąsiada - opowiada mieszkanka Czernicy.
Mieszkańcy Czernicy postanowili odwieźć pięcioletnią dziewczynkę do matki lub babci. Jednak żadna z kobiet nie otwierała drzwi.
- Waliłam młotkiem w drzwi, tak byłam na nią zdenerwował. Wiktoria powiedziała, że mama śpi i nie damy rady jej obudzić - opowiada jedna z mieszkanek Czernicy.
- W końcu wzięła dziewczynkę i pojechali do babci, ale tam też nikogo nie było, więc przywieźli ją tutaj. Dałam jej jeść, bo tego dnia jeszcze nic nie jada - dodaje Maria Niedzielska, mieszkanka Czernicy.
Mieszkańcy wsi Czernica, którzy zaopiekowali się dziewczynką mówią, że nieraz widzieli, jak Wiktoria bawi się koło domu w towarzystwie dwóch psów. Nie spodziewali się jednak, że dziecko może mieć zwierzęce odruchy. Mała lizała na przykład swoje rączki.
- Lizała ręce. A później stwierdziła, że będzie spać na ganku, z psami! - opowiada jedna z mieszkanek wsi Czernica.
- Dzisiaj odwaliła numer, bo zaczęła pić herbatę z kubka jak pies - mówi Jacek Sz., ojciec 5-letniej Wiktorii.
Maria Niedzielska postanowiła zainteresować sprawą dziewczynki Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej we Wleniu. Jednak urzędnicy nie uznali za stosowne aby przyjechać i zająć się Wiktorią.
- Oni powiedzieli, że dzisiaj to już nie może, jutro albo pojutrze - mówi Maria Niedzielska, mieszkanka Czernicy.
- Ja nie chcę tłumaczyć swojego pracownika. To już było po zamknięciu ośrodka. Ponieważ to jest stażystka, więc ona zrozumiała, że to jest poza terenem naszej gminy - tłumaczy Krystyna Karbowiak, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej we Wleniu.
- Mała mówiła, że boli ją brzuszek oraz koło serduszka i nie może oddychać. Zadzwoniliśmy po policję, a ci wezwali karetkę, która zabrała dziecko - dodaje Maria Niedzielska.
Mała Wiktoria przeszła wkrótce po urodzeniu dwie operacje serca. Nie widzi też na jedno oko. Potwierdza to matka dziewczynki. Jednak 7 lutego, gdy policjanci dobudzili ją w jej własnym domu, 44-letnia kobieta nie wiedziała jak się nazywa i gdzie się znajduje.
- Pani po otworzeniu drzwi była bardzo zdziwiona wizytą policjantów. Nie wiedziała co się dzieje z dzieckiem i gdzie jej córka przebywa. Wynik badania na zawartość alkoholu wyniósł blisko 4 promile. Została osadzona w areszcie - informuje Marek Madeksza z Komendy Rejonowej Policji w Lwówku Śląskim.
- To się zdarzyło pierwszy raz. Miałam bardzo zły dzień, piłam dwa dni - tłumaczy Katarzyna Rz., matka Wiktorii.
- Dobrze, że się tak skończyło, bo przyszedłby zmrok, gdzieś by sobie to dziecko kucnęło i zamarzło - mówi jedna z mieszkanek wsi Czernica.
Rodzice Wiktorii nie są już razem. Dziewczynkę odebrał ze szpitala jej ojciec Jacek Sz., który przyjechał specjalnie z Niemiec, gdzie pracuje. Sąd tymczasowo przyznał mu opiekę nad córką. Pan Jacek mówi, że wróci do Polski i będzie się starał, by dziewczynka mogła zamieszkać z nim na stałe. Matka twierdzi, że również będzie walczyć o Wiktorię.
- Jutro jadę na odwyk. Potem będę chodzić na zajęcia terapeutyczne i coś z tym zrobię - zapowiada Katarzyna Rz.
- Dwa lata temu nie odbierała telefonów, wsiadłem w samochód i pojechałem tam. W domu było ciemno, piec wygaszony, a dziecko leżało głodne i bawiło się nożem w ciemności. Wtedy założyłem jej sprawę - mówi Jacek Sz., ojciec 5-letniej Wiktorii.*
* skrót materiału
Reporterka: Ewa Pocztar-Szczerba
epocztar@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)
- Dziecko było zmęczone. Wprowadzili ją do sąsiada - opowiada mieszkanka Czernicy.
Mieszkańcy Czernicy postanowili odwieźć pięcioletnią dziewczynkę do matki lub babci. Jednak żadna z kobiet nie otwierała drzwi.
- Waliłam młotkiem w drzwi, tak byłam na nią zdenerwował. Wiktoria powiedziała, że mama śpi i nie damy rady jej obudzić - opowiada jedna z mieszkanek Czernicy.
- W końcu wzięła dziewczynkę i pojechali do babci, ale tam też nikogo nie było, więc przywieźli ją tutaj. Dałam jej jeść, bo tego dnia jeszcze nic nie jada - dodaje Maria Niedzielska, mieszkanka Czernicy.
Mieszkańcy wsi Czernica, którzy zaopiekowali się dziewczynką mówią, że nieraz widzieli, jak Wiktoria bawi się koło domu w towarzystwie dwóch psów. Nie spodziewali się jednak, że dziecko może mieć zwierzęce odruchy. Mała lizała na przykład swoje rączki.
- Lizała ręce. A później stwierdziła, że będzie spać na ganku, z psami! - opowiada jedna z mieszkanek wsi Czernica.
- Dzisiaj odwaliła numer, bo zaczęła pić herbatę z kubka jak pies - mówi Jacek Sz., ojciec 5-letniej Wiktorii.
Maria Niedzielska postanowiła zainteresować sprawą dziewczynki Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej we Wleniu. Jednak urzędnicy nie uznali za stosowne aby przyjechać i zająć się Wiktorią.
- Oni powiedzieli, że dzisiaj to już nie może, jutro albo pojutrze - mówi Maria Niedzielska, mieszkanka Czernicy.
- Ja nie chcę tłumaczyć swojego pracownika. To już było po zamknięciu ośrodka. Ponieważ to jest stażystka, więc ona zrozumiała, że to jest poza terenem naszej gminy - tłumaczy Krystyna Karbowiak, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej we Wleniu.
- Mała mówiła, że boli ją brzuszek oraz koło serduszka i nie może oddychać. Zadzwoniliśmy po policję, a ci wezwali karetkę, która zabrała dziecko - dodaje Maria Niedzielska.
Mała Wiktoria przeszła wkrótce po urodzeniu dwie operacje serca. Nie widzi też na jedno oko. Potwierdza to matka dziewczynki. Jednak 7 lutego, gdy policjanci dobudzili ją w jej własnym domu, 44-letnia kobieta nie wiedziała jak się nazywa i gdzie się znajduje.
- Pani po otworzeniu drzwi była bardzo zdziwiona wizytą policjantów. Nie wiedziała co się dzieje z dzieckiem i gdzie jej córka przebywa. Wynik badania na zawartość alkoholu wyniósł blisko 4 promile. Została osadzona w areszcie - informuje Marek Madeksza z Komendy Rejonowej Policji w Lwówku Śląskim.
- To się zdarzyło pierwszy raz. Miałam bardzo zły dzień, piłam dwa dni - tłumaczy Katarzyna Rz., matka Wiktorii.
- Dobrze, że się tak skończyło, bo przyszedłby zmrok, gdzieś by sobie to dziecko kucnęło i zamarzło - mówi jedna z mieszkanek wsi Czernica.
Rodzice Wiktorii nie są już razem. Dziewczynkę odebrał ze szpitala jej ojciec Jacek Sz., który przyjechał specjalnie z Niemiec, gdzie pracuje. Sąd tymczasowo przyznał mu opiekę nad córką. Pan Jacek mówi, że wróci do Polski i będzie się starał, by dziewczynka mogła zamieszkać z nim na stałe. Matka twierdzi, że również będzie walczyć o Wiktorię.
- Jutro jadę na odwyk. Potem będę chodzić na zajęcia terapeutyczne i coś z tym zrobię - zapowiada Katarzyna Rz.
- Dwa lata temu nie odbierała telefonów, wsiadłem w samochód i pojechałem tam. W domu było ciemno, piec wygaszony, a dziecko leżało głodne i bawiło się nożem w ciemności. Wtedy założyłem jej sprawę - mówi Jacek Sz., ojciec 5-letniej Wiktorii.*
* skrót materiału
Reporterka: Ewa Pocztar-Szczerba
epocztar@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)