Morderstwo czy samobójstwo?
Zagadkowa śmierć zakochanej pary. 16-letnia Justyna i 19-letni Tomasz z Cieszyna zginęli w biały dzień od ciosów nożem. Jak doszło do tragedii? Pokłócili się, zostali zaatakowani, a może był ktoś trzeci?
- Po tych ciosach jeszcze żyli, ale nikt nie udzielił im pomocy, umierali w męczarniach - mówi Lucyna Tomica, matka zmarłego Tomasza Wawrzyczka.
Dziesiątego marca, po godzinie 16-tej do komendy policji w Cieszynie telefonuje mieszkanka kamienicy, znajdującej się w samym sercu miasta. Kobieta informuje policjantów, że na klatce schodowej odnalazła w kałużach krwi ciała dwojga zasztyletowanych młodych ludzi. Natychmiast na miejsce jadą wszyscy miejscowi policjanci.
- Identyfikowałem ciała. Leżeli na podłodze, obok siebie. Przylegali do siebie, ale odwróceni głowami. Nóż leżał obok. Miał około 20 centymetrów - opowiada Bogusław Tomica, ojczym zmarłego Tomasza Wawrzyczka.
- Do zgonu doszło od zadanych ran i obfitego krwawienia. Rany były zadane w serce i wątrobę - informuje Mariusz Lampart z Prokuratury Rejonowej w Cieszynie.
Co ciekawe, nikt z mieszkańców kamienicy, w której zasztyletowano dwie osoby, nie słyszał żadnych krzyków.
Ofiarami okazali się 16-letnia mieszkanka tej kamienicy Justyna S. oraz 19-letni Tomasz Wawrzyczek. Rodzina chłopaka jest w szoku. Wiadomo, że zasztyletowana para spotykała się od ponad roku. Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę.
- Planowali zaręczyny w marcu - mówi Lucyna Tomica, matka zmarłego Tomasza.
Ofiarom zadano od kilku do kilkunastu ciosów. Pierwsze doniesienia informowały, że młodzi ludzie popełnili samobójstwo. Uczniowie szkoły, do której chodziła Justyna S. od początku wykluczali taką ewentualność.
- Skoro mieli tyle ran kłutych to nie przypuszczam, że sami by sobie to zrobili.
Zazdrość. Najbardziej prawdopodobne jest, że był ktoś trzeci - mówi jeden z uczniów.
- Mam znajomych, którzy ich znali. Oni byli na tyle fajnymi ludźmi, że nie mogli zrobić czegoś takiego - dodaje inny.
Najnowsze informacje do jakich dotarliśmy wykluczają samobójstwo dziewczyny. Ustaliliśmy, że zamordowana Justyna dwa miesiące temu spotykała się z innym chłopakiem. Prokuratura nie wyklucza wersji, że to Tomek z zazdrości zabił Justynę, a następnie popełnił samobójstwo. Na tę chwilę wersja ta nie ma jednak potwierdzenia w zebranym materiale dowodowym.
-Dzisiaj mogę powiedzieć, że dziewczyna została zamordowana. Uderzenia zadała osoba trzecia. Rany chłopaka nie noszą typowych śladów dla samobójstwa oraz morderstwa. Prowadzimy kolejne badania - mówi Mariusz Lampart z Prokuratury Rejonowej w Cieszynie.
W piątek 18 marca w Kończycach Małych koło Jastrzębia Zdroju pochowano Tomasza Wawrzyczka. Pogrzeb Justyny odbył się dzień później w Cieszynie. Dlaczego Ci młodzi ludzie nie żyją? Nikt w tej chwili nie jest wstanie odpowiedzieć na to pytanie. Podobno obrażenia jakie były na ciałach ofiar mogły zostać zadane także innym narzędziem.
- Rzeczywiście zadane rany nie są typowe, żeby potwierdzić, czy ich część pochodzi od innego noża. Potrzebne są dodatkowe badania. Jeśli to było inne narzędzie, to wówczas by potwierdzało zabójstwo obojga - informuje Mariusz Lampart z Prokuratury Rejonowej w Cieszynie.
- Justyna broniła Tomka, byli za sobą. Krzywdy by sobie nie zrobili. Chciałabym żeby policja złapała tego, co to uczynił dzieciom - mówi Lucyna Tomica, matka zmarłego Tomasza.
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)
Dziesiątego marca, po godzinie 16-tej do komendy policji w Cieszynie telefonuje mieszkanka kamienicy, znajdującej się w samym sercu miasta. Kobieta informuje policjantów, że na klatce schodowej odnalazła w kałużach krwi ciała dwojga zasztyletowanych młodych ludzi. Natychmiast na miejsce jadą wszyscy miejscowi policjanci.
- Identyfikowałem ciała. Leżeli na podłodze, obok siebie. Przylegali do siebie, ale odwróceni głowami. Nóż leżał obok. Miał około 20 centymetrów - opowiada Bogusław Tomica, ojczym zmarłego Tomasza Wawrzyczka.
- Do zgonu doszło od zadanych ran i obfitego krwawienia. Rany były zadane w serce i wątrobę - informuje Mariusz Lampart z Prokuratury Rejonowej w Cieszynie.
Co ciekawe, nikt z mieszkańców kamienicy, w której zasztyletowano dwie osoby, nie słyszał żadnych krzyków.
Ofiarami okazali się 16-letnia mieszkanka tej kamienicy Justyna S. oraz 19-letni Tomasz Wawrzyczek. Rodzina chłopaka jest w szoku. Wiadomo, że zasztyletowana para spotykała się od ponad roku. Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę.
- Planowali zaręczyny w marcu - mówi Lucyna Tomica, matka zmarłego Tomasza.
Ofiarom zadano od kilku do kilkunastu ciosów. Pierwsze doniesienia informowały, że młodzi ludzie popełnili samobójstwo. Uczniowie szkoły, do której chodziła Justyna S. od początku wykluczali taką ewentualność.
- Skoro mieli tyle ran kłutych to nie przypuszczam, że sami by sobie to zrobili.
Zazdrość. Najbardziej prawdopodobne jest, że był ktoś trzeci - mówi jeden z uczniów.
- Mam znajomych, którzy ich znali. Oni byli na tyle fajnymi ludźmi, że nie mogli zrobić czegoś takiego - dodaje inny.
Najnowsze informacje do jakich dotarliśmy wykluczają samobójstwo dziewczyny. Ustaliliśmy, że zamordowana Justyna dwa miesiące temu spotykała się z innym chłopakiem. Prokuratura nie wyklucza wersji, że to Tomek z zazdrości zabił Justynę, a następnie popełnił samobójstwo. Na tę chwilę wersja ta nie ma jednak potwierdzenia w zebranym materiale dowodowym.
-Dzisiaj mogę powiedzieć, że dziewczyna została zamordowana. Uderzenia zadała osoba trzecia. Rany chłopaka nie noszą typowych śladów dla samobójstwa oraz morderstwa. Prowadzimy kolejne badania - mówi Mariusz Lampart z Prokuratury Rejonowej w Cieszynie.
W piątek 18 marca w Kończycach Małych koło Jastrzębia Zdroju pochowano Tomasza Wawrzyczka. Pogrzeb Justyny odbył się dzień później w Cieszynie. Dlaczego Ci młodzi ludzie nie żyją? Nikt w tej chwili nie jest wstanie odpowiedzieć na to pytanie. Podobno obrażenia jakie były na ciałach ofiar mogły zostać zadane także innym narzędziem.
- Rzeczywiście zadane rany nie są typowe, żeby potwierdzić, czy ich część pochodzi od innego noża. Potrzebne są dodatkowe badania. Jeśli to było inne narzędzie, to wówczas by potwierdzało zabójstwo obojga - informuje Mariusz Lampart z Prokuratury Rejonowej w Cieszynie.
- Justyna broniła Tomka, byli za sobą. Krzywdy by sobie nie zrobili. Chciałabym żeby policja złapała tego, co to uczynił dzieciom - mówi Lucyna Tomica, matka zmarłego Tomasza.
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl
(Telewizja Polsat)